Pov. Jungkook
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Chyba już z pięć razy dał on o sobie znać, dlatego niechętnie po niego sięgnąłem.
Spałem może z trzy godziny, ponieważ Jimin nie chciał się ode mnie odkleić. Jakby nie było ja również bardzo się za nim stęskniłem, już nie mówiąc o wspólnych pieszczotach.
Przetarłem jeszcze dłonią oczy, odbierając urządzenie. Po drugiej stronie usłyszałem przerażony głos mojego rozmówcy.
- Kook nie ma go, nigdzie go nie ma. Szukałem wszędzie, rozpłynął się.
- Ale spokojnie, co się stało? - zerwałem się do siadu, przez co obudziłem Chima.
- Jin, on, napisał, list.. - mówił przez łzy. - On, napisał, że, ma, już, dość, i, że, to, koniec. - zaczął szlochać jeszcze bardziej.
Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Pomimo iż niedawno jeszcze byłem w podobnej sytuacji, nie potrafiłem zebrać odpowiednih słów, które zebrałyby mojego przyjaciela do kupy.
- Co się stało Kookie? - powiedział przerażony Jimin widząc mój błądzący wzrok gdzieś w czasoprzestrzeni.
- Jesteś teraz w domu? - słysząc tylko ciche przytaknięcie powiedziałem: - poczekaj tam na nas.
- Jimin zbieraj się, jedziemy do Namjoona. - powiedziałem, wstając szybko z łóżka, pędząc w stronę szafy.
- Co się stało? - chłopak był zmartwiony nie na żarty.
- Jin zniknął, Namjoon jest załamany, wszystko się ostatnio sypie. - usiadłem w bezradności na podłodze, bo zawsze cholernie podziwiałem tą uroczą parę.
Żyli zawsze w zgodzie ze sobą, byli jebaną jednością, jak te wszystkie urocze i słodkie parki w bajkach dla dzieci. Jak widać długo i szczęśliwie nie oznacza całego życia, a tylko chwile, w których jest dobrze.
- Jungkook, spokojnie, znajdziemy Jina i wszystko się wyjaśni. - przysiadł przy mnie przytulając się do moich pleców.
- Tak bardzo nie chcę cię stracić ukochany. - zaszkliły mi się oczy. - Chce żeby nasze na zawsze, trwało nawet po śmierci.
- Jungkook, weź się w garść. - westchnął Jimin. - Zawsze to ty byłeś tym twardym, racjonalnym facetem w tym związku, podnieś się. - wziął mnie za ramię, podciągając w górę. - Jeżeli nam się udało to im też! Wszystko się ułoży, mają tylko ciężki okres. - on sam chyba w to do końca nie wierzy.
- Kocham Cię Jiminie, bez Ciebie moje życie nie małoby sensu. - wtuliłem się w niego. Odkryłem przed nim już wszystkie karty, które doszczętnie chowałem pod maską twardziela.
- Ja Ciebie też króliczku. - pogłaskał mnie po włosach. - Chyba już czas się zbierać. Sam martwię się nie na żarty o Jina.
- Wcale się nie dziwie. Jest taką samą emocjonalną kulką, tak jak ty. - dotknąłem go w nosek.
- Ha! I kto to mówi. - zaśmiał się, zabierając swoje rzeczy. Ach te jego krągłe..
- Ruszaj się, a nie gapisz się na mój tyłek! - obruszył się, znikając za drzwiami do salonu.
- Ja wcale nie. - miał rację, musimy skupić się teraz głównie na Namjinach.
Ubrałem się, zjedliśmy pośpiesznie zrobione tosty przez Jimina i ruszyliśmy w stronę domu Nama.
- Jimin tak sobie myślę, może zadzwoń do Jina. Z Tobą napewno porozmawia. - rzekłem, prowadząc auto.
W końcu zawsze Jin zwierzał się Jiminowi. Nawet Namjoonowi tyle nie mówił co chłopakowi, dlatego to akurat dobry trop.
CZYTASZ
You are me, I am you
FanficJikook Jungkook właśnie zadebiutował jako solista. Już jako trainee był bardzo popularny. Podobnie jak Jimin, z tą różnicą, iż w innych wytwórniach. Jungkook przykłada więcej uwagi śpiewaniu, za to Jimin tańcu. Obydwoje nie wiedzieli o swoim istnien...