32. Już nie Twój, Kuchcik.

150 10 0
                                    

Pov. Jungkook

Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Chyba już z pięć razy dał on o sobie znać, dlatego niechętnie po niego sięgnąłem.

Spałem może z trzy godziny, ponieważ Jimin nie chciał się ode mnie odkleić. Jakby nie było ja również bardzo się za nim stęskniłem, już nie mówiąc o wspólnych pieszczotach.

Przetarłem jeszcze dłonią oczy, odbierając urządzenie. Po drugiej stronie usłyszałem przerażony głos mojego rozmówcy.

- Kook nie ma go, nigdzie go nie ma. Szukałem wszędzie, rozpłynął się.

- Ale spokojnie, co się stało? - zerwałem się do siadu, przez co obudziłem Chima.

- Jin, on, napisał, list.. - mówił przez łzy. - On, napisał, że, ma, już, dość, i, że, to, koniec. - zaczął szlochać jeszcze bardziej.

Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Pomimo iż niedawno jeszcze byłem w podobnej sytuacji, nie potrafiłem zebrać odpowiednih słów, które zebrałyby mojego przyjaciela do kupy.

- Co się stało Kookie? - powiedział przerażony Jimin widząc mój błądzący wzrok gdzieś w czasoprzestrzeni.

- Jesteś teraz w domu? - słysząc tylko ciche przytaknięcie powiedziałem: - poczekaj tam na nas.

- Jimin zbieraj się, jedziemy do Namjoona. - powiedziałem, wstając szybko z łóżka, pędząc w stronę szafy.

- Co się stało? - chłopak był zmartwiony nie na żarty.

- Jin zniknął, Namjoon jest załamany, wszystko się ostatnio sypie. - usiadłem w bezradności na podłodze, bo zawsze cholernie podziwiałem tą uroczą parę.

Żyli zawsze w zgodzie ze sobą, byli jebaną jednością, jak te wszystkie urocze i słodkie parki w bajkach dla dzieci. Jak widać długo i szczęśliwie nie oznacza całego życia, a tylko chwile, w których jest dobrze.

- Jungkook, spokojnie, znajdziemy Jina i wszystko się wyjaśni. - przysiadł przy mnie przytulając się do moich pleców.

- Tak bardzo nie chcę cię stracić ukochany. - zaszkliły mi się oczy. - Chce żeby nasze na zawsze, trwało nawet po śmierci.

- Jungkook, weź się w garść. - westchnął Jimin. - Zawsze to ty byłeś tym twardym, racjonalnym facetem w tym związku, podnieś się. - wziął mnie za ramię, podciągając w górę. - Jeżeli nam się udało to im też! Wszystko się ułoży, mają tylko ciężki okres. - on sam chyba w to do końca nie wierzy.

- Kocham Cię Jiminie, bez Ciebie moje życie nie małoby sensu. - wtuliłem się w niego. Odkryłem przed nim już wszystkie karty, które doszczętnie chowałem pod maską twardziela.

- Ja Ciebie też króliczku. - pogłaskał mnie po włosach. - Chyba już czas się zbierać. Sam martwię się nie na żarty o Jina.

- Wcale się nie dziwie. Jest taką samą emocjonalną kulką, tak jak ty. - dotknąłem go w nosek.

- Ha! I kto to mówi. - zaśmiał się, zabierając swoje rzeczy. Ach te jego krągłe..

- Ruszaj się, a nie gapisz się na mój tyłek! - obruszył się, znikając za drzwiami do salonu.

- Ja wcale nie. - miał rację, musimy skupić się teraz głównie na Namjinach.

Ubrałem się, zjedliśmy pośpiesznie zrobione tosty przez Jimina i ruszyliśmy w stronę domu Nama.

- Jimin tak sobie myślę, może zadzwoń do Jina. Z Tobą napewno porozmawia. - rzekłem, prowadząc auto.

W końcu zawsze Jin zwierzał się Jiminowi. Nawet Namjoonowi tyle nie mówił co chłopakowi, dlatego to akurat dobry trop.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz