29. Kookie, Kookie, Kookie

177 13 7
                                    

To chyba będzie najdłuższy rozdział w historii tego opowiadania. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie! ❣️.

Pov. Jungkook

Nie chciałem go stracić, już nigdy więcej. Wiedziałem, że w końcu nadejdzie ten moment, w którym będe musiał wyznać prawdę.

Rozumiałem, iż to co robiłem wcześniej, nie było w żadnym stopniu dobre. Usprawiedliwiałem to tym, że zabijałem tylko tych złych, jednak często ginęli też Ci niewinni.

- Wierzę Ci. - patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. On taki niewinny, uroczy, cudny, jak anioł, a ja taki arogancki i niegrzeczny, jak diabeł wcielony.

Już wiem o czym mówiła wróżka, twierdząc, że jesteśmy inni. Jak woda i ogień, jak dzień i noc, jak słońce i księżyc. Byliśmy inni, jednak ktoś chciał żebyśmy to my się spotkali i byli razem.

Dzięki jego promieniom moja ciemna dusza rozświetla się, tak samo jak słońce ogrzewa księżyc, gdy ten wschodzi po zmroku. Jest jego przewodnikiem, żeby nie zgubił drogi, oświetla mu ją, żeby ten czuł, że nie jest sam.

- Jiminie. - pojedyncza łza poleciała po moim policzku. - Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele dla mnie znaczysz i jak bardzo mi brakowało Twojego ciepła. - przytuliłem chłopaka do swojej piersi.

Gdy go nie było, czułem pustkę. Wtedy, gdy pokłóciliśmy się, czy gdy on nagle zniknął. Czułem, że nie mam już po co żyć, byłem bezsilny.

Jego ramiona są dla mnie podporą, jego ciepło ogrzewa każdy skrawek mojego ciała. Każdy by pomyślał, że to jak choroba, jednak ja czuję ukojenie. Jest jak narkotyk, bez którego nie potrafisz normalnie funkcjonować.

Nie czułem wyrzutów sumienia z powodu zabicia menadżera. Gdyby zrobił jeszcze raz to samo, napewno nie zawahałbym się.

Jimin jest wart wszystkiego, nawet gdybym miał zabić każdego, który go porwie, lub coś mu zrobi. Nawet gdybym miał zginąć za niego. Osłoniłbym go przed każdym ciosem, nawet śmiertelnym.

Teraz tylko on utrzymuje mnie na tym świecie i tylko on może mnie wybawić od pochłaniającego moją duszę mroku. Moim zadaniem jest chronić go od całego zła tego świata, nawet jeśli to ja nim bym był.

Chłopak nagle podniósł wzrok i zaczął mnie całować. Gdybym miał ogon napewno zacząłbym nim merdać. Pocałunek tęsknoty i przeogromnego uczucia. Moje serce w tamym momencie chciało wybrać się na maraton.

Chwyciłem Jimina w stylu panny młodej, idąc w stronę sypialni. Położyłem go na łóżku, wpatrując się w jego piękne oczy, w których widziałem cały mój świat.

Przejechałem kciukiem po jego policzku, zjeżdżając do ust.

- Jesteś taki piękny, moje słoneczko. Wyglądasz jak anioł, który został zesłany tylko dla mnie z nieba. Jestem taki szczęśliwy, że Cię mam. - zobaczyłem iskry w jego oczach.

- Pierwszy raz widzę Cię takiego Kookie, jesteś kochany. - powiedział. - Kochaj się ze mną. - Jimin sam to powiedział, czerwieniąc się. Zdziwiłem się, zresztą on chyba sam nie był do końca pewny co właśnie rzekł.

W jego ustach to brzmiało tak słodko, że aż nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.

Pocałowałem delikatnie jego usta, pogłębiając pocałunek w bardziej namiętny. Jedną dłonią zacząłem jeździć pod jego bluzką. Ścisnąłem delikatnie sutek chłopaka, na co on cichutko jęknął w moje usta.

Zacząłem jeździć językiem po jego szyi, zasysając co kawałek jego skórę, zostawiając czerwone ślady. Jimin ciężko oddychał.

Niby byliśmy nadal ubrani, jednak ja już byłem strasznie podniecony od samych pocałunków i jęków chłopaka.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz