8. Kook bredzisz.

227 17 1
                                    

Pov. Jungkook

Wyszedłem na świeże powietrze i od razu odpaliłem papierosa. Czułem jak dym wypełnia moje płuca, a ja oddałem się przemyśleniom.

Nienawidzę, gdy ktoś rozmawia o moim życiu prywatnym. Nigdy się nim z nikim nie dzieliłem i nie zamierzam.

Od kiedy moi rodzice zmarli, a ja trafiłem do domu dziecka moje życie całkowicie się zjebało. I jeszcze teraz ta zamiana ciał. Najlepiej gdybym z nimi zdechł to miałbym spokój.

- Jungkook. - usłyszałem głos Jimina.

- Odejdź, chcę być sam. - odparłem patrząc w ziemię.

- Ale przecież nie miałem nic złego na myśli, jeśli chcesz możemy o tym pogadać.

- Powiedziałem odpierdol się dzieciaku! Cały czas mnie wkurwiasz, nie będe Cię niańczył!

Spojrzałem na niego gniewnym wzrokiem. On od razu się wycofał i poszedł w swoim kierunku. Chyba zbyt ostro go potraktowałem.

Zgasiłem peta i pobiegłem w jego kierunku. Złapałem go za ręke i odwróciłem w moją stronę, że stał teraz przodem do mnie. W oczach miał łzy, zawsze wszystko muszę zjebać.

- Przepraszam Jimin. Nie gadajmy już o tym i jedźmy do apartamentu.

- Ale ja nie chcę. - potarł ręką swoje oczy. - Sam wrócę do apartamentu, nie martw się o mnie. Nie musisz mnie niańczyć.

Wyrwał dłoń z mojej ręki i poszedł dalej. Tak po prostu, bez żadnego cześć, ani spierdalaj. Nawet się nie odwrócił.

Muszę jechać się odstresować. Już mam dość wrażeń na dziś. Wsiadłem w auto i udałem się pod dobrze znany mi adres.

- Witaj Kook! Kurwa, nie widzieliśmy się od wczoraj, już się stęskniłeś?

- Nie jest mi wcale do śmiechu Nam. Mogę wejść, czy przeszkadzam?

- Jasne właź, tylko buty zdejmij. Dopiero co podłogi myłem.

- Ma się rozumieć matulo. - Jin tylko pokręcił głową.

- Ostatnio spierdoliłeś bez pożegnania. Czyżby kolejna noc była równie udana? - Namjoon zaczął uprzednio siadając na kanapie.

- Niestety muszę Cię rozczarować. Uratowałem Jimina przed Yoongim. Dobierał się do niego na parkingu, myśląc, że to ja. - odpowiedziałem.

- A mówiłem Ci, że będą problemy. Ten Suga nie chcę się odjebać, chyba się zakochał. - zaśmiał się.

- Jak mi przykro, ja niestety kurwa nie. - powiedziałem przez zęby. - Na szczęście nic mu nie zrobił, ale młody był roztrzęsiony. Jedziesz może dziś do klubu?

- Ta, ale jest jeszcze czas. Dopiero za godzinę ruszam.

- Cholera, potrzebuję się rozładować.

- Wiem, że nie jesteś zbyt wylewny, ale może powiedziałbyś nam co się stało? Jakby kurwa nie było, jesteśmy rodziną.

- Nie musi mówić, przecież widać, że chodzi o Jimina. - powiedział Jin.

- A ty skąd niby to możesz wiedzieć? - spytał Nam.

- Wystarczy spojrzeć na niego. - wskazał na mnie. - Nie bez powodu mówią, że oczy są zwierciadłem duszy.

- Jin, przestań już ok?! Wszyscy jesteście tak samo popieprzeni, spadam stąd. - wstałem i ruszyłem w stronę auta.

- Jungkook, wracaj. Kurwa mać i widzisz co zrobiłeś?! - Krzyknął Namjoon za moimi plecami.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz