15. Jungkook no co ty.

198 18 6
                                    

Pov. Jungkook

Stałem pod prysznicem i miałem pustkę w głowie. Woda lecąca po moim torsie mnie trochę uspokajała.

Wspominałem nasz wypad do Busan i do klubu. Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego dnia na przemianę.

Byłem szczęśliwy, ponieważ Jimin chyba zaczął coś do mnie czuć, więc nasza rozłąka prawdopodobnie nie dojdzie do skutku.

Nagle poczułem malutkie rączki na swoich plecach. Gdy się odwróciłem, zobaczyłem tam nagiego Jimina, który uśmiechał się w moim kierunku.

Wbił się nagle w moje usta, namiętnie je całując. Byłem zszokowany tym co się dzieje. Złapałem chłopaka za pośladki i pogłębiłem pocałunek. Czułem jak narasta we mnie pożądanie.

Oparłem chłopaka o ścianę i zacząłem masować jego sutki. Nie mogłem się powstrzymać, wyglądał jak anioł. Zaczął pojękiwać i.. krzyczeć?

- Jungkook, Jungkook, Jungkook!

O co tu do cholery chodzi?! Nagle otworzyłem oczy i zobaczyłem Jimina przedemną, z przerażonym wyrazem twarzy.

Głowę miałem położoną na jego klatce piersiowej, chyba usnąłem podczas głaskania chłopaka. Jednak to co mnie najbardziej zastanawiało, to to dlaczego moja ręka znajdowała się pod jego bluzką.

- Kurwa. - krzyknąłem, wyciągając dłoń.

Jimin patrzył na mnie, mając zdziwienie w oczach. Nie do końca wiedziałem czy coś mu zrobiłem, czy nie a przecież nie zapytam, bo od razu domyśliłby się, co mi się śniło. Przełknąłem ciężko ślinę.

- Wybacz, że usnąłem na Tobie, usiadłem tylko na chwilę i jakoś zmęczenie mnie ogarnęło i.. - zacząłem tłumaczyć się dość chaotycznie. Szczerze mówiąc nadal targały mną emocje ze snu. Przetarłem czoło, cały byłem spocony.

- Jungkook, ale ty mnie macałeś i ję.. jęczałeś. - Ja pierdole. Ciekawe co teraz on sobie o mnie pomyśli. Stałem jak wryty. Złapałem się za głowę.

- Ja.. - tak właściwie to co mam mu powiedzieć? Zawsze waliłem prosto z mostu, kurwa raz kozie śmierć. - Przepraszam. - to jedyne co udało mi się powiedzieć. Przy nim faktycznie zmiękłem.

Nie chciałem żeby chłopak się mnie bał, a tym bardziej żeby odszedł nagle przez moje niepohamowane żądze.

Muszę powiedzieć mu prawdę, kłamstwo nie jest dobre, zwłaszcza jeśli na kimś Ci zależy.

- Jiminshi. - w końcu zebrałem się na odwagę. - Śniłeś mi się. - walnąłem, nie zastanawiając się.

Widziałem jak zaczął intensywnie myśleć, po czym otworzył szerzej oczy.

- Czy my? Czy ja? W tym śnie, co tam się wydarzyło? - złapał się za głowę. - Chyba nie to o czym teraz myślę? - widziałem jak się czerwieni. Cudowny widok.

Zacząłem się śmiać, nic nie poradzę, nie potrafię kontrolować tego odruchu.

Jimin patrzył na mnie jak na idiotę. Już wiedział, że śniło mi się dokładnie to o czym teraz myślał.

Nic nie poradzę, że Chim tak na mnie działał, już nieraz myślałem o tym jak go posuwam, więc takie sny, nie były dla mnie czymś dziwnym.

Stwierdziłem, że pójdę się wykąpać i przebrać, śmierdziałem, a moja koszulka była cała przepocona od dzisiejszego ,,koszmaru''.

- Jiminshi, ochłoń trochę, ja idę pod prysznic. - puściłem mu oczko, idąc w kierunku łazienki.

Pov. Jimin

Moje myśli cały czas krążyły wokół tego co powiedział mi chłopak. Dosłownie nie potwierdził mojej wersji, ale głupi by się nie domyślił, że chodziło właśnie o to. Zwłaszcza jeśli ktoś wydaje takie dźwięki przez sen.

Wstałem i ogarnąłem łóżko. Zauważyłem w kuchni przygotowane danie, które było już zimne. Na zewnątrz było teraz pięknie. Wziąłem kubek z wcześniej przygotowanym kakaem i usiadłem przy wielkim oknie. Stwierdziłem, że jedzenie może poczekać.

Akurat słońce zachodziło, przez co niebo nabrało koloru pomarańczy. Można było już zaobserwować jak dzień oddaje swoją pieczę nocy. Siedziałem po turecku wlepiając wzrok w ten krajobraz. Zawsze takie widoki wprawiały mnie w zachwyt.

Pamiętam jak babcia mi powtarzała pewną historię o zachodzącym słońcu i o wyłaniającym się księżycu. Opowiadała, że jedno jest zakochane w drugim, ale nigdy nie mogą się spotkać, bo są za daleko od siebie. Tylko raz na jakiś czas, kiedy występuje zaćmienie, księżyc może ogrzać się w blasku słońca i poczuć jego ciepło.

Dzięki miłości do słońca codziennie świeci, oświetlając drogę gwiazdom, które swoją drogą są ludźmi, którzy szukają swojej bratniej duszy. Jeżeli to się udaje gwiazdy łączą się wspólnie i znikają, aby ustąpić miejsca innym.

Babcia zawsze miała bujną wyobraźnię. Ale to właśnie uwielbiałem w niej najbardziej, że nigdy nie brała niczego na serio.

Nagle poczułem jak wilgotne dłonie tulą mnie od tyłu. Zupełnie zapomniałem o wcześniejszej sytuacji i dałem się ponieść chwili. Wtuliłem się mocniej w jego ramiona, czując roznoszące się ciepło.

Pierwszy raz doświadczałem tych wszystkich uczuć. Czułem się bezpieczny i szczęśliwy, wiedząc, że jest przy mnie Jungkook.

Nawet nie zauważyłem kiedy słońce całkowicie zniknęło i zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Minęło chyba pięć minut, no może troszeczkę więcej.

Chłopak przed chwilą wstał i podgrzewał jedzenie. Zapach potrawy roznosił się po całym apartamencie. Aż się zdziwiłem, że takiej gadule jak Jeonowi, nie przeszkadza ta cisza unosząca się w pomieszczeniu.

- Jutro muszę iść na trening. - wstałem na równe nogi, kierując się do wyspy kuchennej.

- Ja też jutro muszę być w wytwórni. - odpowiedział. - Zjedzą mnie za nieobecność, ale było warto. - odwrócił się i uśmiechnął.

- Leżeć pięć godzin na betonie? - zaśmiałem się.

- To też, z Tobą mógłbym tak leżeć kolejne pięć. - szczerzył się jak mysz do sera.

Miło mi się zrobiło. Nikt tak do mnie nie mówił, a tym bardziej takim tonem. Jego głos był ciepły i szczery. Chłopak zupełnie się zmienił przez ten czas. Na początku był zimny i niedostępny. Teraz czułem, że otwiera się coraz bardziej.

Jungkook podał talerze i usiadł obok mnie. Jednak coś nie dawało mi spokoju i czułem, że zaraz wywierci mi to dziurę w brzuchu.

- Co dokładnie Ci się śniło? - spojrzałem w jego stronę. Widziałem jak zaczął kaszleć, chyba się zakrztusił. Niezdarny króliczek.

- Napewno chcesz wiedzieć? - Jungkook spojrzał na mnie tym swoim chytrym wzrokiem. Coś mi mówiło, żeby zakończyć ten temat, ale nie mogłem się teraz wycofać.

- Tak. - powiedziałem pewnie.

Chłopak całkowicie obrócił się w moją stronę na krześle, odwracając mnie w ten sam sposób w jego kierunku.

- A może chciałbyś żebym Ci pokazał? - dotknął mnie za uda lekko rozszerzając je. Co on robi? Błądził dłońmi po nich, aż cały zrobiłem się czerwony.

Poczułem jak mój członek się odzywa. Muszę to przerwać.

- Jungkook no co ty. - spojrzałem na chłopaka. To było dla mnie za dużo. Dopiero co odkryłem, że czuję coś więcej do Kooka. Nie od dzisiaj się znamy, ale nie chciałem narazie robić tak poważnego kroku.

Chłopak wziął ręce do góry w geście obronnym. Wziął widelec w dłoń i zaczął dalej jeść. Siedziałem i nie wiedziałem co mam zrobić.

- Jedz, bo wystygnie. - tylko tyle usłyszałem od niego, zanim znowu wziąłem do buzi kolejne kęsy.

Wiem jestem potworem, ale nie mogłam oprzeć się wizji snu, z którego jeden budzi drugiego 😏. Buziaki ❣️.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz