1 - wypadek

2K 91 11
                                    

Chodziłaś i szukałaś kluczy od samochodu. Już byłaś spóźniona! Dlaczego ten przeklęty budzik nie zadzwonił? Twój pies, (nie wiadomo jaka rasa, to był burek) , kręcił się pod nogami.
- Cholera, cholera, cholera, cholera! Kluska odsuń się skarbie! - powtarzałaś w kółko. Twoja kremowa marynarka w pionowe paski falowała przez bieganie po mieszkaniu. Klucze leżały na komodzie w twoim salonie. Wzięłaś je zamachnięciem ręki, zapięłaś smycz pupila i popędziłaś do samochodu.
Mieszkałaś w przeciętnej dzielnicy, w czerwonej, starej kamienicy. Nie lubiłaś tego miejsca, ale gdzie indziej masz mieszkać? U matki i ojca? To nie wchodziło w grę. Pod kamienicą stały różne samochody. Twój to był czerwony garbus. ( Uwielbiasz klasyki!). Wsiadłaś czym prędzej i ruszyłaś. Oczywiście twoją tradycją było słuchanie radia, nie ważne gdzie jesteś. Szybko znalazłaś odpowiednią stację. Właśnie jechałaś do sąsiedniego miasta, tam właśnie pracowałaś. Droga prowadziła przez jakieś lasy, pola i wsie. Po godzinie zjawiłaś się przed dużym biurowcem. Pracowałaś jako księgowa. Jak tylko przekroczyła próg, usłyszałaś:
- SPÓŹNIONA! ZNOWU! - wrzeszczał twój pracodawca - KTÓRY TO JUŻ RAZ W TYM TYGODNIU?!
-J-ja b-bardzo przep-praszam.. -wyjąkałaś. Twój pracodawca był łysym i otyłym mężczyzną z zawsze czerwonym krawatem.
- NA CO MI TWOJE PRZEPROSINY?! ZWALNIAM CIĘ! - zanim cokolwiek odpowiedziałaś, on odszedł gdzieś. Westchnęłaś i wróciłaś do samochodu. Jak tylko drzwi się zamknęły, z twoich ust wyszły słowa.
- TY KURWA JEBANY PULPECIE! TY SKURWYSYNIE!
Z twoich ust popłyneło jeszcze kilka wiązanek, których nie powstydziłby się sam Talar z wiedźmina i walnełaś ręką w kierownicę. Niestety to nie był dobry pomysł, ponieważ usłyszałaś chrupnięcie i zalał cię nagły ból.
- Kurwa! - syknęłaś przez łzy. Kluska patrzył się na ciebie zmartwiony. Pies zawsze jeździł z tobą wszędzie. W pracy nie mieli problemu z nim. Mógł spokojnie być razem z tobą. Kochałaś go nad życie.
Stwierdziłaś, że opatrzysz rękę w mieszkaniu, ignorując puchnięcie dłoni. Jedną dłonią też możesz kierować. Nie takie rzeczy się robiło. - Pomyślałaś z uśmiechem. Szło ci całkiem nieźle. Kierowcą byłaś świetnym! Jechałaś właśnie przez jeden z większych lasów.
Nagle na drogę wyskoczył jeleń, z porożem jakiego jeszcze nigdy nie widziałaś. Aby uniknąć zderzenia z tym pięknym zwierzakiem, gwałtownie skręciłaś, przerażona.
- CHOLERA!
Jednak las to las. Wszędzie drzewa. Rąbnełaś w jedno z nich z ogromną mocą. Widziałaś już tylko jak twój piękny garbus wali w roślinę. Siedziałaś na fotelu ledwo żywa. Kilka krwotoków jest, to pewne. Spojrzałaś ostatkiem sił na jelenia. Patrzył na ciebie bystro. Nie wiedziałaś czy to halucynacje czy prawda, ale zwierzak ukłonił ci się i uciekł między drzewa. Kluski nigdzie nie widziałaś. Czyli tak umrę... Szkoda... Tak chciałam się zemścić na tym pulpecie, a tu proszę! Co będzie z kluską? Kto się nim teraz zaopiekuje?...

 [ZAKOŃCZONE] Alastor x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz