Nie mogłaś znieść braku ukochanego. Morderstwa nie wypełniały tej pustki. Powiesiłaś się w lesie tam, gdzie znaleziono ciało twojego narzeczonego. Niffty została zabrana przez policję.
Spadłaś w dziwnym miejscu.
(Nie będę znowu opisywać piekła. Cały opis jest w poprzednim rozdziale.)Szłaś ulicą. Dookoła było mnóstwo demonów. Zaszłaś do najbliższego baru. Zaczepił cię tam niski demon z maską jak z teatru.
- Ej, lala! Co taka panienka robi sama w barze? Czekasz na kogoś? - zapytał, dosiadając się.
- Właściwie to nie czekam na nikogo. Co to za miejsce? - zapytałaś
- Ooo! Nowinka! To jest piekło moja kochana! Umarłaś! Barman! - krzyknął twój nowo poznany kolega.
Podszedł do was wysoki demon z koziom głową.
- Dwa drinki proszę! Postawię ci lala. Jak ci na imię?
- Jestem X. Opowiesz mi trochę o tym miejscu?
- Nie ma problemu! - zawołał - Więc, to jest piekło. Najwyżej stoi sam upadły anioł Lucyfer z rodzinką. Jego zamek jest w samym centrum tej krainy. Piekło dzieli się na terytoria. Jednym terytorium włada jeden lord. My jesteśmy na terytorium Radiowego Demona. Mamy jeszcze kilku lordów. Z imion znam tylko Valentino. O Radiowym Demonie musisz wiedzieć tyle, że to brutalny typ. Gdy przejmował władzę na tym terytorium, prowadził transmisję w radiu z egzekucji danego demona. Nie da się wyłączyć radia, gdy on prowadzi transmisję. Zabił setki demonów. Jest jednym z najpotężniejszych bytów jakie piekło widziało. I od razu mówię: nie podbijaj do niego. Gość jest aseksualny. Jeszcze jedna ważna rzecz. Musisz zgłosić się do jego rezydencji i się zameldować na jego terytorium. Inaczej jesteś traktowany jak intruz i zabija cię bez słowa. To na razie chyba wszystko co musisz wiedzieć.
- To jego imię? Radiowy Demon?
- Nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Nigdy go nie zdradził. Zna je tylko sam Lucyfer. On ma dostęp do papierków wszystkich grzeszników, żywych i martwych. I podobno Radiowy Demon trzyma blisko siebie pewnego demona. On też pewnie zna jego imię.
- Wielkie dzięki za pomoc. Którędy do jego rezydencji? - zapytałaś, dokańczając drinka.
- Obstawiam, że ze skrzydeł nie umiesz jeszcze korzystać? - wskazał na piękne skrzydła na twoich plecach.
- Skrzydeł? Nie wiedziałam, że mam skrzydła...
- W takim razie co powiesz na spacer? Zaprowadzę cię. To niedaleko. - zaproponował.
- Chyba nie mam wyjścia. - wstałaś.
Szliście razem po ulicy i rozmawialiście.
- Słuchaj, dasz się namówić może na jakąś randkę? - zapytał demon, gdy dochodziliście do dużego, czerwonego budynku.
- Nic z tego. Zabiłam się z powodu tęsknoty za ukochanym. On jest gdzieś w piekle i chcę go znaleść. - odparłaś - Ale dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy! I jeszcze jedno panieneczko. Uważaj na demony dookoła. Tylko czekają na czyjąś nieuwagę.
- Będę pamiętać! Jeszcze raz wielkie dzięki!
- Cała przyjemność po mojej stronie! - odszedł w swoją stronę.
Zostałaś sama przed wielkim budynkiem. Weszłaś do środka. Na samym środku korytarza dołożono krwistoczerwony dywan. Z zewnątrz budynek wydawał się mniejszy. Nad oknami zawieszono bordowe zasłony. Ściany były koloru jasnej czerwieni a podłoga została wyłożona ciemnym drewnem. Na suficie wisiał piękny żyrandol, na ścianach rozwieszono wypchane głowy jeleni z okolicznych lasów. Przy drzwiach głównych stało biurko, a za nim siedział koci demon ze skrzydłami.