-Nie jestem twoim poddanym -odrzekł wściekły Edmund
-A więc jednak się zbuntowałeś nadeszła ta chwila, zwątpiłeś we mnie!-Kaspian lekko podniósł głos
-Ty sam w siebie wątpisz-odparł Pevensie
-Myślisz jak dziecko- mężczyzna nie pozostawał dłużny Edkowi
-Jesteś tchórzem i głupcem-stwierdził rozwścieczony Edek podchodząc jeszcze bliżej do Kaspiana
-Edmund!-upomniała go Łusia chwytając go za ramię na co ten ją odepchnął
-Nie będę dłużej grał drugich skrzypiec! Najpierw był Piotr a teraz ty! Jestem odważniejszy od was obydwóch, więc czemu ty nosisz jego miecz? Należy mi się osobne królestwo, ja też nadaje się na króla!-powiedział Pevensie
Wraz z Łusią stałyśmy zszokowane słowami jej brata. Chłopak nigdy nie okazywał aż takiej zazdrości.
-Skoro jesteś taki odważny, udowodnij to!-powiedział Kaspian popychając Edka
Chłopak na ten gest szybko zamachnął się mieczem i rozpoczął tym samym walkę. Zarówno Edek i Kaspian nie panowali nad sobą.
-Przestańcie!-krzyknęłam wchodząc między nich, mimo wszystko Edek nie zatrzymał się
Wściekła odbiłam jego atak i bardzo szybko wytrąciłam mu ostrze z dłoni.
-Uspokójcie się!-krzyknęła Łucja
-Popatrzcie na siebie. Nie widzicie, że to pułapka? Jakaś moc was opętała-mówiła dalej
-I przy okazji odebrała wam rozum-powiedziałam patrząc na Edka ze wściekłym spojrzeniem
-Koriakin ostrzegał nas właśnie przed tym-kontynuowała najmłodsza Pevensie
-Uciekajmy stąd póki czas-powiedziałam
Wraz z Łusią zaczęłyśmy kierować się do wyjścia. Chłopacy zostali kawałek za nami. Pomogłam wydostać się Łusi a następnie poszłam w jej ślady. Na powierzchni czekaliśmy na chłopaków, którzy po chwili do nas doszli. Zaczęliśmy wracać na pokład, całą drogę powrotną przegadałam z Łucją.
-Znaleźliście coś?-zapytał Kaspian jednego z marynarzy
-Ta wyspa to goła skała niewiele tu rośnie- odpowiedział
-A gdzie jest Eustachy?-zapytałam
Wraz z Łusią zaczęłyśmy się rozglądać za blondynem, lecz nigdzie go nie dostrzegłyśmy.
-Zdaje się, że NIE poszedł szukać z nami prowiantu-powiedział Ryczypisk
-Eustachy! Gdzie jesteś?!-krzyczała Łusia
-Edmund mam złe przeczucia-dodała spoglądając na brata
-Rozejrzę się za nim-powiedział Edek i zaczął odchodzić
-Idę z tobą-powiedział Kaspian
Kaspian oddał mi swój miecz i poszedł razem za Edmundem. Pomogłyśmy pakować załodze niewielkie ilości prowiantu. Następnie weszliśmy na pokład statku.
-Co tam się z nimi stało? Nie poznałam własnego brata-powiedziała Łusia
-Coś namieszało im w głowach to pewne, ale uważaj bo dojdzie do tego, że jeszcze my się pozabijamy-spojrzałam na dziewczynę z poważną miną na co ta się zaśmiała
-Raczej nam to nie grozi-odrzekła
Po jakimś czasie zaczęliśmy odbijać od brzegu aż usłyszeliśmy dziwny odgłos.
-Co to za dźwięk?-zapytała Łusia
Zauważyliśmy w oddali płomienie oraz dym.
-Może to z wulkanu?-zapytał córka marynarza
-Niestety boję się, że nie-odrzekł Drinian odchodząc
-Wszystkie ręce na pokład! Kusznicy na stanowiska!-wydał rozkaz kapitan
W naszą stronę podleciał smok, który próbował zniszczyć statek. Dzięki szybkiej reakcji kuszników oraz Ryczypiska, który podczas próby złamania masztu przez zwierzę wbił mu szablę w łapę. Smok odleciał z powrotem w stronę wyspy z której przyleciał. Po chwili zauważyliśmy, że zwierzę znowu leci w naszym kierunku trzymając kogoś w łapach.
-Edmund!-krzyczałyśmy razem z Łusią
-Łucja! Kate!-krzyczał chłopak
Smok zawrócił i skierował się na wyspę wraz z Edkiem. Drinian natychmiastowo nakazał marynarzom zmienić kurs. Po chwili dotarliśmy na wyspę i zauważyliśmy Edmunda a obok niego smoka, który go porwał. Brunet wyjaśnił, że to Eustachy. Smok usilnie próbował ściągnąć bransoletę tkwiącą na jego łapie, lecz na próżno.
-Widać, że połaszczył się na złoto-powiedział Edek
-Każdy wie, że smocze skarby są zaczarowane- odrzekł Kaspian
Eustachy z wściekłością spojrzał na Kaspiana. Podeszłam do smoka i chwyciłam go za łapę.
-Przynajmniej każdy stąd-powiedziałam
Szybkim ruchem ściągnęłam bransoletę co było dla niego bolesne.
-Jest jakiś sposób, żeby go odczarować?-zapytał Edek
-O ile wiem nie-powiedział Kaspian zerkając na Driniana
Mężczyzna potwierdził słowa Kaspiana.
-Jego rodzicom to się nie spodoba-powiedział Ed
-No co ty przecież każdy marzy, żeby mieć smoka w domu-powiedziałam przewracając oczami
-Przepraszam za rękę mój drogi, czasami trochę ponosi mnie zapał-powiedział do Eustachego Ryczypisk
-Szalupy gotowe kapitanie!-krzyknął jeden z minotaurów
-Nie możemy go tu zostawić-powiedziałam
-Na pokład też nie możemy go zabrać-dopowiedział Drinian
-Drinian wracaj z ludźmi na statek, my spędzimy noc tutaj. Może coś wymyślimy-powiedział Kaspian podając kapitanowi ostrze
-Ale nie macie prowiantu a noce są tu bardzo zimne jaśnie Panie-powiedział marynarz
Eustachy zauważywszy kawałek drewna zionął w niego ogniem. Drewno podpaliło się i smok spojrzał na nas.
-Poradzimy sobie jakoś-powiedział Ryczypisk
Wszyscy zaśmialiśmy się na słowa myszy.
Nastała noc a niebo wyglądało prześlicznie. Leżałam wtulona w bok Edmunda i przysłuchiwałam się jego rozmowie z Kaspianem.
-Nigdy dotąd nie widziałem tych konstelacji-powiedział Edek
-Ja też nie, jesteśmy daleko od domu. Jak byłem mały marzyłem, że dopłynę na koniec świata i znajdę tam ojca-odparł Kaspian
-I może znajdziesz-powiedziałam
Zamyślony Kaspian położył się i chwilę później zasnął. Edek spojrzał na mnie i pocałował mnie. Następnie powoli odpłynęłam w krainę snów.
CZYTASZ
Przyjaciel czy miłość? E.P
Ngẫu nhiênJestem Kate mam 12 lat. W moim kraju trwa wojna. Razem z rodzeństwem Pevensie wyjeżdżam do profesora Kirke. Tam zaczyna się moja przygoda z Narnią.