Rozdział 5

1.8K 63 33
                                    


Poczułam jak Edek wstaje w nocy. Myślałam, że poszedł do toalety, ale długo nie wracał. Nagle do pokoju wbiegła Łucja a za nią Ed. Łucja wskoczyła na łóżko Piotrka i zaczęła krzyczeć:

-Wstawaj, wstawaj, pobudka, miałam rację, wcale mi się nie wydawało!

-O co ci znowu chodzi?-zapytał Piotrek.

-O Narnie, w szafie jest wejście tak jak wam mówiłyśmy z Kate- powiedziała najmłodsza z Pevensie.

-Pewnie coś ci się przyśniło- powiedziała Zuza za co spiorunowałam ją wzrokiem.

-Wcale, że nie, znów byłam u Pana Tumnusa  z resztą Edmund też tam był.

Wszyscy spojrzeliśmy na niego.

-Widziałeś fauna?-zapytał Piotr.

Pokręcił głową,że nie widział Tumnusa.

-Wiecie nie cały czas byliśmy razem, on... co ty tak  właściwie robiłeś?-zapytała Łucja.

-Po prostu bawiłem się z nią.- Łucja spojrzała na Piotrka, a ja na Zuzę.

-Przepraszam, podpuściłem ją trochę, ale no wiecie małe dzieci już takie są, nie mogą zrozumieć, że każda zabawa się kiedyś kończy.

Przez cały czas patrzyłam na biedną Łucję. Wstałam i podeszłam do Edka.

-Małe dzieci?!-krzyknęłam.

Piotrek i Zuza spojrzeli po sobie wiedzieli już, że nie będzie to miła rozmowa.

-Łucja jest nie wiele młodsza od ciebie! Sugerujesz, że ja też jestem małym dzieckiem! To nie JA tylko TY cały czas ośmieszasz i nabijasz się z Łucji! To TY zachowujesz się jak małe dziecko, które nie potrafi przestać mówić w odpowiednim momencie!-krzyknęłam.

Łucja wybiegła z pokoju z płaczem a ja pobiegłam za nią zderzając  się ramieniem z Edkiem.  Piotr i Zuza też wybiegli za nami. Chciało mi się płakać. Nagle Łucja wpadła na profesora Kirke i wtuliła się w niego płacząc.

-No naprawdę skaranie boskie z tymi bachorami!-usłyszeliśmy.

-Profesorze, przepraszam pana, pouczałam je, że nie wolno panu przeszkadzać- mówiła pani Macready.

-Spokojnie pani Macready, zaraz wszystko się wyjaśni, ale najpierw ta mała obywatelka powinna się napić gorącego kakao- powiedział profesor.

-Chodź ze mną-powiedziała gosposia do Łucji.

Piotr i  Zuza chcieli już iść, ale zatrzymał ich profesor i po części ja nie pozwalając im iść dalej poprzez złapanie ich za ramiona.

-Chyba musimy porozmawiać nie sądzicie?-zapytał nas profesor.

-Nie skąd, załatwimy to sami- powiedziała Zuza.

-Mam inne zdanie na ten temat-odpowiedziałam patrząc na Zuzę. Piotrek szturchnął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego i jego wzrok mówił "przestań!"

-Zapraszam-powiedział pan Kirke uśmiechając się do mnie.

Weszłam razem z dwójką rodzeństwa Pevensie do gabinetu profesora.

-Musicie mieć więcej względów na stan nerwów mojej gospodyni-powiedział pan Kirke.

-Przepraszam bardzo to się więcej nie powtórzy- powiedział Piotr.

Złapał mnie i Zuzę i kierował się do wyjścia. 

-Mamy kłopoty z Łucją i Kate.-powiedziała Zuza. 

Piotr puścił mnie.  Czekałam na to co dalej powie starsza siostra Pevensie.

- Z tą zapłakaną i z tą panienką?-zapytał 

-No właśnie jest im przykro- powiedziała na co prychnęłam.

-To wyjaśnia łzy- powiedział profesor.

-Nic się nie stało, damy sobie radę-powiedział Piotr.

Oberwał ode mnie za to z łokcia.

- Co ty powiesz-powiedział profesor.

-Mówią, że były w magicznej krainie-zaczęła Zuza.

-Bo byłyśmy- powiedziałam nie mogąc już jej dłużej słuchać.

Profesor uśmiechnął się pod nosem co mnie zdziwiło. Piotrek tylko na mnie spojrzał. 

-I w dodatku w szafie-powiedziała.

Przewróciłam oczami zastanawiając się co ja tu robię. Budzą mnie w środku nocy. Chce mi się spać a muszę się użerać z tą dwójką. I jeszcze bronić mnie i Łucji, że nie wymyśliłyśmy Narnii.

Profesor wstał ii spojrzał pytająco na Zuzę.

-Co takiego?-zapytał.

- W szafie na piętrze-powiedział blondyn.

Poszliśmy usiąść. 

-Przysięgam, że zaraz tu zasnę- powiedziałam szeptem do Zuzy.

Ona się tylko uśmiechnęła.

-Upierają się, że w środku jest jakaś Narnia-powiedział Piotr.

-Bo jest!-chciałam wstać, ale Piotr pociągnął mnie w dół i znowu siedziałam pomiędzy nim a Zuzką.

- A Łucja przed chwilą mówiła, że stamtąd wróciła- powiedziała Zuza.

Piotrek objął mnie ramieniem. Wiedział, że w każdej chwili mogę zasnąć.

-Jak wyglądała?-zapytał profesor.

-Jakby całkiem zwariowała- powiedziała Zuza.

-Łucja nie zwariowała-pomyślałam.

- Nie, nie, nie ona kraina.-powiedział.

- To znaczy, że pan im wierzy?-zapytał Piotr.

-A wy nie?-zapytał.

-Niemożliwe, choćby z logicznego punktu widzenia-powiedziała Zuza.

-Czego oni was uczą w tych szkołach?-zapytał profesor.

-Edmund mówił, że się bawili-powiedział Piotr.

-A on na ogół mówi prawdę?-zapytał

-Nie dość rzadko mu się to zdarza- powiedział blondyn.

Nie mogąc już tego słuchać wróciłam do pokoju. Nigdzie nie widziałam Edka. Położyłam się i nagle poczułam jak łóżko obok mnie się ugina. Nie chciało mi się z nim gadać więc udawałam, że śpię. Poczułam jak Edek się we mnie wtula i zasypia.


Przyjaciel czy miłość? E.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz