Rozdział 34

854 31 3
                                    

Poczułam jak Łucja szarpie mnie za ramię. Podniosłam się powoli do siadu i spojrzałam na dziewczynę.

-Patrz, błękitna gwiazda-wskazała na niebo

Cała załoga obudziła się i spojrzała w stronę, którą pokazuje dziewczyna. Eustachy ani drgnął więc Ryczypisk go obudził. Na łódkach dopłynęliśmy do okrętu i wyruszyliśmy w drogę. Eustachy leciał obok nas, ponieważ nie mógł wejść na pokład. Niestety warunki nam nie sprzyjały, ponieważ w pewnym momencie marynarze musieli wiosłować. 

-Wiatr nas zawiódł-stwierdził Drinian

-I jak teraz dotrzemy na Ramandu?-zapytał Edek

-Na mój nos coś nie chce, żebyśmy tam dotarli-odrzekł kapitan

Doskwierały nam nie tylko warunki pogodowa, ale także coraz mniejsza ilość prowiantu.

-Jestem tak głodny, że chętnie bym tego smoka zjadł-powiedział jeden z marynarzy

Drinian spojrzał na Eustachego i Ryczypiska. Od momentu przemiany chłopca ta dwójka stała się dobrymi przyjaciółmi.

-Nic się nie bój Eustachy, najpierw będą mieli do czynienia ze mną- zapewniła go mysz

Smok odleciał od statku.

-Jeżeli nie dotrzemy do lądu trzeba będzie go zjeść-odparł kapitan

Nagle poczuliśmy szarpnięcie i wszyscy upadliśmy.

-Wpadliśmy na rafę?-zapytał Kaspian pomagając wstać Drinianowi

-CO tam się dzieje?!-krzyczał kapitan

-Eustachy, jesteś genialny!-krzyknęłam

Wszyscy odwrócili się w stronę zwierzęcia. Eustachy postanowił wykorzystać swoją siłę i umiejętność latania więc zaczął ciągnąć statek. Ludzie na okręcie wiwatowali i cieszyli się.



Wraz z Kaspianem i Edmundem poszłam do ich kajuty. Król przyglądał się jednemu z mieczy.

-Nie wiemy nawet czy tam dotarli-stwierdził mężczyzna

Chłopak po chwili wyszedł z kajuty oznajmiając, że musi omówić coś z Drinianem. Razem z Edkiem zostaliśmy sami więc podeszłam i stanęłam koło niego.

-Nie sądziłam, że Eustachy okaże się taki pomocny-powiedziałam

- Szczerze ja też nie, ale musimy jak najszybciej go odczarować-stwierdził brunet z głośnym westchnieniem

-W sumie fajnie byłoby mieć smoka- powiedziałam zaczepnie

Chłopak spojrzał na mnie i szturchnął mnie łokciem. W końcu dopłynęliśmy do kolejnej wyspy. Jak zwykle musieliśmy przepłynąć resztę wód łodziami. Zajęło nam to dużo czasu więc, gdy zaczęliśmy zwiedzać wyspę zapadła noc. Na szczęście Edek miał przy sobie swoją latarkę, którą oświetlał nam drogę. Czułam się trochę zaniepokojona miejscem w którym obecnie się znajdujemy. Edek wyczuwając to chwycił mnie za dłoń. Doszliśmy do stołu na którym znajdowało się pełno jedzenia.

-Hmmm, ale uczta-powiedział jeden z minotaurów podchodząc do stołu

-Czekaj!-powstrzymał go Drinian

Stworzenie spojrzało na niego zaskoczone a ja wraz z Kaspianem i dwójką najmłodszych Pevensie ruszyliśmy kawałek dalej. Edek zaświecił latarką i zauważyliśmy pewnego mężczyznę w pnączach. Szybko wyciągnęliśmy broń kierując ją w jego stronę. Edmund i Kaspian podeszli bliżej do nieznajomego. Okazało, że wraz z nim było tam jeszcze dwóch mężczyzn. Cała ich trójka była lordami. Łusia postanowiła odgarnąć włosy jednemu z mężczyzn natomiast przestraszyła się i szybko odsunęła od niego dłoń. Kaspian przysunął się bliżej niego i po chwili powiedział:

-Oddycha

-Oni także-stwierdziłam patrząc na pozostałych kompanów lorda

-Rzucono na nich urok-dodałam

-Nie tykać jedzenia!-krzyknął Kaspian 

Minotaur diametralnie opuścił jabłko, które trzymał w dłoni.

-Patrz! Kamienny nóż-powiedział Edek

-To jest stół Aslana- rzekła Łusia

-Miecze lordów, zabierzcie je- powiedział Kaspian

Wraz z Edkiem wyjęliśmy dwa oręża.

-Połóżcie je na stole-dodał Kaspian

Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Miecze ułożyliśmy na stole, lecz brakowało nam jeszcze jednego.

-Jest ich sześć-powiedział Edek

-Jednego brakuje-odrzekł Kaspian

Nagle miecze zmieniły swój kolor na niebieski. Nad nimi znalazła się błękitna gwiazda. Każdy z uwagą wpatrywał się w niebo oczekując co się wydarzy. Kaspian wyciągnął swój miecz w gotowości na atak. Gwiazda zstąpiła na ziemie i zamieniła się w piękną kobietę, która błyszczała tym samym światłem.

-Przybysze z Narnii, witam was-odrzekła dama

Marynarze ukłonili się wpatrzeni w nią jak w obrazek.

-Powstańcie-powiedziała

-Czy nie jesteście głodni?-zapytała spoglądając na nas z uśmiechem

-Jak cię zwą?-zapytał Edek wpatrując się z uwielbieniem na kobietę

-Nie uczyli cię, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie-rzekłam kąśliwie

-Jestem Lilliandil, córka Ramandu. Wskazałam wam drogę-mówiła szeroko się uśmiechając

Edek i Kaspian spojrzeli po sobie oczarowani dziewczyną i podeszli bliżej niej. Łucja spojrzała na mnie zirytowana ich zachowaniem.

-Jesteś gwiazdą?-zapytał Kaspian

Kobieta podała twierdzącą odpowiedź na pytanie króla.

-Aż trudno oderwać oczy-stwierdził Kaspian

-Jeśli nie odpowiada wam moja postać chętnie przybiorę inną- odrzekła kobieta

-Nie!-krzyknęli obaj

-Prosimy-powiedziała Łucja cicho do mnie próbując ratować mój i tak zepsuty humor

-Zapraszam, tę ucztę przyszykowano specjalnie dla was, przy Stole Aslana wystarczy miejsca dla każdego, zawsze. Proszę częstujcie się-powiedziała zapalając świecę.

-Coś czuję, że mojemu braciszkowi się oberwie-powiedziała Łusia zerkając na mnie

-Możliwe-odrzekłam

Przyjaciel czy miłość? E.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz