Zdezorientowani wyszliśmy z kryjówki. Odetchnęłam z ulgą, że nie byłą to Biała Czarownica. Byłam w szoku kiedy zobaczyłam Świętego Mikołaja. Mężczyzna zaczął się śmiać widząc nas.
-Wesołych Świąt.-powiedziała Łucja podchodząc do Mikołaja.
-Będą wesołe, bo wy się zjawiliście-powiedział radośnie.
-Nie no to już jest przesada, przecież to jest...-powiedziała Zuza
-Myśleliśmy, że to Czarownica.-przerwał jej Piotr.
-Aaa, tak przepraszam bardzo, ale na swoją obronę mogę powiedzieć, że jeżdżę saniami dłużej od niej.-powiedział.
-Podobno w Narnii nie ma gwiazdki.-powiedziała Zuza na co szturchnęłam ją łokciem.
-Nie było wiele lat, ale z waszym przybyciem odrodziła się nadzieja i złe czary zaczynają tracić swą moc.-powiedział.
Pani bobrowa przytuliła się do swojego męża.
-No tak czy owak to wam się może przydać.-powiedział Mikołaj.
Złapał duży wór w którym były prezenty.
-Prezenty!-krzyknęła Łusia i podbiegła do Mikołaja.
-To jest wyciąg z ogniokrzewu. Jedna kropla uleczy każdą ranę.-mówił do Łucji.
-I oby ci się nie przydał.-podał jej mały sztylet.
-Dziękuję bardzo, tylko nie wiem czy jestem dość odważna.-powiedział.
-Na pewno jesteś, ale wojna to paskudna sprawa.-powiedział Mikołaj.
Uśmiechnął się do małej. Sięgnął do wora po raz kolejny.
-Zuzanno.-powiedział na co Zuza podeszła do niego.
-Ufaj temu łukowi, a nie łatwo będzie ci chybić.-powiedział spokojnie.
-Przecież wojna to paskudna sprawa.-powiedziała.
Mikołaj zaczął się śmiać.
- Choć jak widzę umiesz dowodzić swych praw. Zadmij w niego a gdziekolwiek będziesz nadejdzie pomoc.-podał jej róg.
-Dziękuję.-powiedziała.
-Piotrze, być może już wkrótce będziesz musiał ich użyć.-powiedział podając mu miecz i tarczę.
Piotr zaczął przyglądać się ostrzu.
-Bardzo dziękuję-powiedział zadowolony Piotr.
-Kate.-przywołał mnie Mikołaj.
Podał mi miecz, księgę zaklęć i naszyjnik dający mi możliwość przemiany w różne zwierzęta. Podziękowałam mu za prezenty i wróciłam do rodzeństwa.
-To narzędzia nie zabawki.Używajcie ich mądrze i z umiarem.-powiedział Mikołaj.
-No, czas już w drogę, zima dobiega końca a nagromadziło się masę spraw, a w końcu nie było mnie sto lat. Niech żyje Aslan! I Wesołych Świąt!-powiedział Mikołaj.
Mężczyzna odjechał a ja przeglądałam moją księgę zaklęć.
-I co nie istnieje?-zapytała Łucja.
-Powiedział, że zima dobiega już końca. Wiecie co to znaczy?-zapytał Piotr.
Dziewczyny spojrzały zdezorientowane i zdziwione na Piotra.
-Lód stopnieje-powiedziałam na co Piotr kiwnął głową.
-Musimy się spieszyć chodźcie!-powiedział Piotr.
CZYTASZ
Przyjaciel czy miłość? E.P
RandomJestem Kate mam 12 lat. W moim kraju trwa wojna. Razem z rodzeństwem Pevensie wyjeżdżam do profesora Kirke. Tam zaczyna się moja przygoda z Narnią.