Szliśmy już kilka godzin. Przez całą naszą podróż Piotrek kłócił się z Zuchonem gdzie mamy iść.
-Gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytała Zuza.
-Nie lepiej posłuchać Zuchona? Przecież nie było tu nas 1300 lat.-powiedziałam.
-Bo wy kobiety nie macie kompasu w głowie.-powiedział najstarszy Pevensie.
-No tak, mózg zabiera strasznie dużo miejsca.-odpowiedziała mu Łusia na co się uśmiechnęłam.
-Czemu on nie słucha co mówi nasz PK?-zapytała Zuza patrząc się na mnie.
Wzruszyłam ramionami. Oczywiście król Piotr wie wszystko najlepiej.
-Jaki PK?-zapytał zdziwiony Edek.
-Przewodnik Kieszonkowy.-odpowiedziała Łusia na co we trzy się uśmiechnęłyśmy.
Chłopak stanął i spojrzał się na karła.
-A tak w ogóle to traktujecie mnie poważnie, nie?-zapytał karzeł.
Podeszłam do karła.
-Wolałabym już iść tam gdzie ty mi każesz, a nie osoba której nie było tu 1300 lat nas prowadzi.-powiedziałam uśmiechając się do Zuchona.
Odwzajemnił on uśmiech. Złapałam Edka za rękę i poszłam dalej.
-Żyjesz?-zapytał rozbawiony Edek.
-Zaraz nogi mi odpadną.-powiedziałam.
Chłopak cicho się zaśmiał. Spojrzałam na niego moim morderczym wzrokiem. Chłopak spojrzał się na mnie i zaczął jeszcze bardziej się śmiać. Przewróciłam oczami na jego zachowanie.
-No przecież się nie zgubiłem.-powiedział Piotr.
-Nie, ale za to zgubiłeś drogę.-powiedział karzeł.
-Mówiłam, że masz słuchać Zuchona.-powiedziałam z wyrzutem.
Jak zwykle Zuchon i Piotr zaczęli się kłócić. Nie słuchałam ich oparłam głowę na ramieniu Edka. Czekałam aż wreszcie skończą.
-Czyli wszystko jasne, mylisz się.-powiedział blondyn.
Piotr odwrócił się i poszedł dalej, przewróciłam oczami. Spojrzałam na Edka.
-Wy naprawdę jesteście spokrewnieni?-zapytałam patrząc na chłopaka.
Edek spojrzał się na mnie i zaśmiał.
-Najwidoczniej-powiedział i poszliśmy dalej.
Doszliśmy nad jakieś urwisko.
-No tak. To się naukowo nazywa erozja woda stopniowo...-mówiła Zuza.
-Możesz przestać?-zapytał Piotrek.
-Można się tam dostać?-zapytał Ed karła.
-Pewnie, spadając.-powiedział.
-No, ale nie zgubiłem drogi.-powiedział Piotr.
-Czy ty możesz przestać?!-warknęłam na chłopaka.
Podeszłam do Łusi.
-Na Berunie jest bród, macie ochotę popływać?-zapytał Zuchon.
-Chodzenia mam już dość.-powiedziała Zuza.
Po drugiej stronie zobaczyłam lwa. To był Aslan. Tak strasznie się cieszyłam, że go widzę po tak długim czasie. Wskazał nam kierunek gdzie mamy iść.
-Aslan?-zapytała Łusia
-To Aslan! Jest wreszcie, zobaczcie!-krzyczała Łusia.
Nagle kiedy całe rodzeństwo i ZUchon spojrzeli w tamtą stronę lew zniknął.
-Nie widzicie przecież tam...stoi.-powiedziała zaskoczona dziewczyna nie widząc lwa.
-Ciągle go widać?-zapytał Zuchon.
-Nie śniło mi się, Kate też go widziałaś?-zapytała.
Pokiwałam głową, że widziałam Aslana.
-Widziałam go, kazał nam iść za sobą.-powiedziałam.
-W tych lasach jest pewnie dużo lwów, tak jak niedźwiedzi.-powiedział Piotr.
-Nie denerwuj mnie.-powiedziałam do chłopaka.
-Aslana nie da się pomylić z nikim.-powiedziała Łusia.
-Słuchajcie nie skoczę w przepaść za kimś kto nawet nie istnieje.-powiedział Zuchon.
-Ostatnio, kiedy dziewczyn nie posłuchałem to wyszedłem na niezłego pacana.-powiedział Edek patrząc się na nas.
-Czemu ja go nie widziałem?-zapytał Piotr.
-Bo akurat nie patrzyłeś.-powiedziała Łusia.
-Dziewczyny to bezsensu.- powiedział blondyn.
Chłopak odwrócił się i zaczął iść dalej, tak samo postąpiła Zuza i Zuchon. Łucja ostatni raz spojrzała w tamtą stronę i odwróciła się do Edka. Ten skinął tylko głową, żebyśmy szli. Łusia poszła a ja spuściłam wzrok. Edek podszedł do mnie i szybko mnie pocałował.
-Musimy już iść.-powiedział głaszcząc mnie po policzku.
Złapałam chłopaka za rękę i poszliśmy za resztą. Po jakimś czasie doszliśmy nad Berunę. Zobaczyliśmy jak Telmarowie budują tam most. Nagle na koniach przyjechali jacyś mężczyźni.
-Chyba jednak trzeba będzie poszukać innej drogi.-powiedziała Zuzka do Piotrka.
-Teraz ja i Łucja prowadzimy.-powiedziałam z jadem do Piotrka.
Złapałam Łusie za rękę i zaczęliśmy opuszczać naszą kryjówkę. Zaczęłyśmy kierować się w miejsce gdzie widziałyśmy Aslana.
-To gdzie niby widziałyście Aslana?-zapytał Piotr.
-Moglibyście wszyscy przestać udawać dorosłych!-powiedziała Łusia
-Nie niby tylko naprawdę go widziałyśmy!-wybuchłam.
-Ja jestem dorosły.-powiedział Zuchon.
Podeszłyśmy z Łucją w stronę urwiska.
-To było chyba gdzieś...-mówiłam.
Nagle poczułam jak ziemia osunęła mi się pod nogami i spadam.
-AAA!-krzyknęłyśmy z Łusią.
-Łucja! Kate!-krzyknęła Zuza i szybko podbiegła do urwiska.
-Tutaj.-dokończyła za mnie Łusia.
Czekaliśmy aż reszta przejdzie. Zaczekałam na Edka.
-Chcesz żebym zawału dostał?-zapytał łapiąc mnie za rękę.
-Przepraszam.-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
Kilka razy o mało nie wylądowałam w wodzie. Gdyby nie refleks Edka to już dawno bym spadła.
Kiedy nadeszła noc zrobiliśmy ognisko, zjedliśmy coś i poszliśmy spać. Edek przez cały czas się kręcił.
-Edmund.-powiedziałam.
Chłopak odwrócił się w moim kierunku miał całe czerwone oczy od płaczu.
-Płakałeś?-zapytałam.
Edek jednak spuścił wzrok.
-Co się stało?-zapytałam chłopaka.
- Dzisiaj prawie kilka razy cię straciłem. Najpierw ten niedźwiedź wtedy ta sytuacja nad urwiskiem. Ja nie byłem w stanie ciebie ochronić-powiedział patrząc mi w oczy i głaszcząc mnie po policzku.
-Ed jestem tu i nic mi nie jest. Nie będziesz wstanie ochronić mnie przed wszystkim.-powiedziałam.
-Tak-powiedział.
-Chodźmy już spać.-powiedziałam.
Edek szybko mnie pocałował. Obróciłam się do niego plecami. Chłopak przytulił mnie w talii a głowę schował w moje włosy.
-Dobranoc.
-Dobranoc.

CZYTASZ
Przyjaciel czy miłość? E.P
SonstigesJestem Kate mam 12 lat. W moim kraju trwa wojna. Razem z rodzeństwem Pevensie wyjeżdżam do profesora Kirke. Tam zaczyna się moja przygoda z Narnią.