Rozdział 16

1.8K 44 2
                                    


Zaczęliśmy się rozglądać. Rozdzieliliśmy się i postanowiłam, że pójdę z Zuzką. Zuza na coś nadepnęła. Podniosła figurkę z szachów. 

-Ciekawe kto tu mieszkał?-zapytała Łucja.

- Zdaje mi się, że my.-odpowiedziała Zuza.

-Edek chodź na chwilę!-zawołałam chłopaka.

-Coś się stało?-zapytał Edek podchodząc do nas.

-Czy wygląda ci to znajomo?- zapytałam Edka zabierając Zuzi figurkę z szachów  i podając mu ją.

-Pamiętam tego konia był z moich szachów.-powiedział Ed.

- Z których szachów?-zapytał Piotr.

-No w Finchley złotych figur raczej nie mieliśmy co nie?-zapytał retorycznie Edek.

Spojrzałyśmy na siebie z Łucją. 

-Jak to możliwe?-zapytała Łusia.

Wiedziałyśmy już gdzie jesteśmy. Łucja szybko złapała Piotra i Zuzę za rękę i zaczęła ich ciągnąć za sobą. To samo zrobiłam ja z Edkiem. Zaczęłyśmy biec w kierunku dawnej sali tronowej.

-Już rozumiecie?-zapytałam.

-Co?-zapytał Piotr.

-Wyobraźcie sobie kolumny i ściany.-powiedziała Łucja ustawiając Zuzkę i Piotrka tak jak na koronacji.

-I szklany sufit.-dodałam ustawiając Edka. Sama poszłam ustawić się na swoim miejscu.

-Ker-Paravel-powiedział Piotr.

Zaczęliśmy iść dalej, ale Edek zatrzymał się i ukucnął przed jakimś głazem obserwując go.

-Katapulty.-powiedział Ed.

-Co?-zapytał Piotr już po raz drugi dzisiaj.

-No nie zawalił się sam z siebie.-powiedział brunet.

-To musiało być oblężenie.-dodałam patrząc na Edka na co ten skinął głową, ze się ze mną zgadza.

-Czyli o ile dobrze pamiętam to gdzieś tutaj powinien być skarbiec.-powiedziałam.

Ed z Piotrem szybko wstali i podeszli do jakiejś ściany i zaczęli ją przesuwać.

Piotr otworzył drzwi i urwał kawałek swojej koszuli. Owinął nią jakiś patyk. Dziewczyny i ja patrzałyśmy po sobie.

-Jak znam życie to nie macie zapałek co?-zapytał Piotr.

-Nie, ale to może być?-zapytał Ed wyciągając z torby latarkę.

-No weź nie mogłeś mi od razu powiedzieć.-powiedział Piotr na co zaczęłyśmy się cicho śmiać z Zuzą i Lusią.

Edek szedł na samym przodzie, bo miał latarkę. Złapał mnie za rękę, abym nie  spadła.  Schodząc zobaczyliśmy nasze skrzynie i posągi, które nas przedstawiały. Piotr otworzył bramę.

-W głowie się nie mieści.Wszystko jest na miejscu.-powiedział blondyn.

Ja, Zuza, Łucja i Ed podeszliśmy do swoich skrzyni. Otworzyłam ją i zobaczyłam masę cudownych sukienek oraz mój miecz, księgę zaklęć i mój naszyjnik, który zostawiłam, aby się nie zgubił.

-Ale byłam wysoka.-powiedziała Łusia.

-Wiesz byłaś wtedy starsza.-powiedziałam uśmiechając się do niej.

-Tak przez te ostatnie kilkaset lat strasznie odmłodniałem.-powiedział Ed, który miał założony za duży hełm.

Zaczęliśmy się w czwórkę śmiać.

-Co się stało?-zapytałam Zuzi, ponieważ cały czas czegoś szukała w swojej skrzyni.

-Nie ma rogu, widocznie został przy siodle. Kiedy wróciliśmy.-powiedziała.

Piotrek dopiero w tym momencie otworzył swoją skrzynię. Spojrzeliśmy na niego.  Wyciągnął swój miecz i zaczął mu się przyglądać.

-Kiedy lwa błysną kły,pryśnie czar zimny zły.-zaczął mówić przepowiednię.

-A gdy grzywą wstrząśnie da początek wiośnie.-dokończyłam na co Piotr się na mnie spojrzał.

-Wszyscy przyjaciele. pan Tumnus, bobry i reszta, nie ma ich już.-powiedziała Łusia powstrzymując się od płaczu.

Stałam w szoku na co Edek objął mnie ramieniem.

-Czas wyjaśnić co tu się dzieje.-oznajmił Piotr.

Wyszliśmy ze skarbca i szliśmy przez plażę. Nagle ujrzeliśmy 3 kształty. Dwóch mężczyzn chciało wrzucić karła do wody. Szturchnęłam Zuzę. Spojrzała w tym samym kierunku co ja. Szybko wystrzeliła strzałę w łódź.

-Puśćcie go!-krzyknęła.

Mężczyźni wrzucili karła do wody. Jednego z nich Zuzka postrzeliła a drugi sam wskoczył do wody. Edek szybko popłynął po łódź a Piotr płynął ratować karła. Po chwili Edek i Piotr z karłem wyszli z łodzi. Wyjęłam jeden sztylet i przecięła sznur na rękach karła. On szybko zdjął sznur z ust i wypluł wodę, którą miał w ustach. Karzeł wstał i spojrzał na nas.

-Puśćcie go? Nic lepszego nie przyszło ci do głowy?-zapytał karzeł z wyrzutami Zuzkę.

Spojrzałam zdezorientowana na Edka. On tylko podszedł do mnie bliżej.

-Zwykłe dziękuję zupełnie wystarczy.-powiedziała zirytowana Zuza.

-Topienie mnie szło im świetnie i bez twojej pomocy.-powiedział.

-Mieliśmy się nie wtrącać?-zapytał Piotr.

-Właściwie czemu chcieli cię zabić?-zapytała Łucja.

-To telmarowie, oni już tacy są.-powiedział.

-Telmarowie? Są w Narnii?-zapytał Ed.

-Gdzieście byli przez ostatnie parę wieków?-zapytał karzeł.

-To dość długa historia.-powiedziałam.

Oddałam miecz Piotrkowi. Karzeł spojrzał się na Piotrka.

-No nie tylko bez takich numerów. To niby wy? Pięcioro władców z dawnych wieków?-zapytał karzeł.

-Tak, jestem król Piotr, Piotr Wielki.-powiedział Piotr wyciągając rękę do karła.

Edek spojrzał na mnie rozbawiony.

-Przydomek to już sobie mogłeś darować.-powiedziała Zuza.

Zaczęłam się cicho śmiać z Edkiem i Łucją.

Karzeł także się zaśmiał.

-Nie no bardzo mi miło.-powiedział ironicznie.

Piotrek speszony cofnął rękę.

-Zaraz mi uwierzysz.-powiedział Piotr wyciągając swój miecz.

-O nie chce z tobą walczyć chłopie.-powiedział karzeł do blondyna.

-Nie ze mną, z nim.-powiedział Piotr wskazując na Edka.

Edek wyciągnął swój miecz a ja podeszłam do dziewczyn. Piotr podał swój miecz karłowi. Karzeł sprawił wrażenie jakby miecz był dla niego za ciężki, co lekko zmyliło Edka i dodało mu pewności siebie, bo spojrzał się na nas z cwanym uśmiechem.

-Uważaj!-krzyknęłam, kiedy karzeł podniósł miecz z zamiarem zaatakowania Eda.

Edek szybko odbił atak, ale oberwał w twarz.

-Edmund!-krzyknęła Łusia.

-Oj nic ci się nie stało?-zapytał retorycznie karzeł.

-Ała, to musiało boleć.-powiedziałam do Piotra na co ten tylko skinął głową.

Edek uderzył karła w plecy. Na co ten się wściekł.  Edek szybko zadawał ciosy aż w końcu karzeł wypuścił miecz z rąk i upadł.

-Może ten róg jednak zrobił swoje.-powiedział karzeł.

-Jaki róg?-zapytała Zuza.

Przyjaciel czy miłość? E.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz