Zaczęliśmy się rozglądać. Rozdzieliliśmy się i postanowiłam, że pójdę z Zuzką. Zuza na coś nadepnęła. Podniosła figurkę z szachów.
-Ciekawe kto tu mieszkał?-zapytała Łucja.
- Zdaje mi się, że my.-odpowiedziała Zuza.
-Edek chodź na chwilę!-zawołałam chłopaka.
-Coś się stało?-zapytał Edek podchodząc do nas.
-Czy wygląda ci to znajomo?- zapytałam Edka zabierając Zuzi figurkę z szachów i podając mu ją.
-Pamiętam tego konia był z moich szachów.-powiedział Ed.
- Z których szachów?-zapytał Piotr.
-No w Finchley złotych figur raczej nie mieliśmy co nie?-zapytał retorycznie Edek.
Spojrzałyśmy na siebie z Łucją.
-Jak to możliwe?-zapytała Łusia.
Wiedziałyśmy już gdzie jesteśmy. Łucja szybko złapała Piotra i Zuzę za rękę i zaczęła ich ciągnąć za sobą. To samo zrobiłam ja z Edkiem. Zaczęłyśmy biec w kierunku dawnej sali tronowej.
-Już rozumiecie?-zapytałam.
-Co?-zapytał Piotr.
-Wyobraźcie sobie kolumny i ściany.-powiedziała Łucja ustawiając Zuzkę i Piotrka tak jak na koronacji.
-I szklany sufit.-dodałam ustawiając Edka. Sama poszłam ustawić się na swoim miejscu.
-Ker-Paravel-powiedział Piotr.
Zaczęliśmy iść dalej, ale Edek zatrzymał się i ukucnął przed jakimś głazem obserwując go.
-Katapulty.-powiedział Ed.
-Co?-zapytał Piotr już po raz drugi dzisiaj.
-No nie zawalił się sam z siebie.-powiedział brunet.
-To musiało być oblężenie.-dodałam patrząc na Edka na co ten skinął głową, ze się ze mną zgadza.
-Czyli o ile dobrze pamiętam to gdzieś tutaj powinien być skarbiec.-powiedziałam.
Ed z Piotrem szybko wstali i podeszli do jakiejś ściany i zaczęli ją przesuwać.
Piotr otworzył drzwi i urwał kawałek swojej koszuli. Owinął nią jakiś patyk. Dziewczyny i ja patrzałyśmy po sobie.
-Jak znam życie to nie macie zapałek co?-zapytał Piotr.
-Nie, ale to może być?-zapytał Ed wyciągając z torby latarkę.
-No weź nie mogłeś mi od razu powiedzieć.-powiedział Piotr na co zaczęłyśmy się cicho śmiać z Zuzą i Lusią.
Edek szedł na samym przodzie, bo miał latarkę. Złapał mnie za rękę, abym nie spadła. Schodząc zobaczyliśmy nasze skrzynie i posągi, które nas przedstawiały. Piotr otworzył bramę.
-W głowie się nie mieści.Wszystko jest na miejscu.-powiedział blondyn.
Ja, Zuza, Łucja i Ed podeszliśmy do swoich skrzyni. Otworzyłam ją i zobaczyłam masę cudownych sukienek oraz mój miecz, księgę zaklęć i mój naszyjnik, który zostawiłam, aby się nie zgubił.
-Ale byłam wysoka.-powiedziała Łusia.
-Wiesz byłaś wtedy starsza.-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Tak przez te ostatnie kilkaset lat strasznie odmłodniałem.-powiedział Ed, który miał założony za duży hełm.
Zaczęliśmy się w czwórkę śmiać.
-Co się stało?-zapytałam Zuzi, ponieważ cały czas czegoś szukała w swojej skrzyni.
-Nie ma rogu, widocznie został przy siodle. Kiedy wróciliśmy.-powiedziała.
Piotrek dopiero w tym momencie otworzył swoją skrzynię. Spojrzeliśmy na niego. Wyciągnął swój miecz i zaczął mu się przyglądać.
-Kiedy lwa błysną kły,pryśnie czar zimny zły.-zaczął mówić przepowiednię.
-A gdy grzywą wstrząśnie da początek wiośnie.-dokończyłam na co Piotr się na mnie spojrzał.
-Wszyscy przyjaciele. pan Tumnus, bobry i reszta, nie ma ich już.-powiedziała Łusia powstrzymując się od płaczu.
Stałam w szoku na co Edek objął mnie ramieniem.
-Czas wyjaśnić co tu się dzieje.-oznajmił Piotr.
Wyszliśmy ze skarbca i szliśmy przez plażę. Nagle ujrzeliśmy 3 kształty. Dwóch mężczyzn chciało wrzucić karła do wody. Szturchnęłam Zuzę. Spojrzała w tym samym kierunku co ja. Szybko wystrzeliła strzałę w łódź.
-Puśćcie go!-krzyknęła.
Mężczyźni wrzucili karła do wody. Jednego z nich Zuzka postrzeliła a drugi sam wskoczył do wody. Edek szybko popłynął po łódź a Piotr płynął ratować karła. Po chwili Edek i Piotr z karłem wyszli z łodzi. Wyjęłam jeden sztylet i przecięła sznur na rękach karła. On szybko zdjął sznur z ust i wypluł wodę, którą miał w ustach. Karzeł wstał i spojrzał na nas.
-Puśćcie go? Nic lepszego nie przyszło ci do głowy?-zapytał karzeł z wyrzutami Zuzkę.
Spojrzałam zdezorientowana na Edka. On tylko podszedł do mnie bliżej.
-Zwykłe dziękuję zupełnie wystarczy.-powiedziała zirytowana Zuza.
-Topienie mnie szło im świetnie i bez twojej pomocy.-powiedział.
-Mieliśmy się nie wtrącać?-zapytał Piotr.
-Właściwie czemu chcieli cię zabić?-zapytała Łucja.
-To telmarowie, oni już tacy są.-powiedział.
-Telmarowie? Są w Narnii?-zapytał Ed.
-Gdzieście byli przez ostatnie parę wieków?-zapytał karzeł.
-To dość długa historia.-powiedziałam.
Oddałam miecz Piotrkowi. Karzeł spojrzał się na Piotrka.
-No nie tylko bez takich numerów. To niby wy? Pięcioro władców z dawnych wieków?-zapytał karzeł.
-Tak, jestem król Piotr, Piotr Wielki.-powiedział Piotr wyciągając rękę do karła.
Edek spojrzał na mnie rozbawiony.
-Przydomek to już sobie mogłeś darować.-powiedziała Zuza.
Zaczęłam się cicho śmiać z Edkiem i Łucją.
Karzeł także się zaśmiał.
-Nie no bardzo mi miło.-powiedział ironicznie.
Piotrek speszony cofnął rękę.
-Zaraz mi uwierzysz.-powiedział Piotr wyciągając swój miecz.
-O nie chce z tobą walczyć chłopie.-powiedział karzeł do blondyna.
-Nie ze mną, z nim.-powiedział Piotr wskazując na Edka.
Edek wyciągnął swój miecz a ja podeszłam do dziewczyn. Piotr podał swój miecz karłowi. Karzeł sprawił wrażenie jakby miecz był dla niego za ciężki, co lekko zmyliło Edka i dodało mu pewności siebie, bo spojrzał się na nas z cwanym uśmiechem.
-Uważaj!-krzyknęłam, kiedy karzeł podniósł miecz z zamiarem zaatakowania Eda.
Edek szybko odbił atak, ale oberwał w twarz.
-Edmund!-krzyknęła Łusia.
-Oj nic ci się nie stało?-zapytał retorycznie karzeł.
-Ała, to musiało boleć.-powiedziałam do Piotra na co ten tylko skinął głową.
Edek uderzył karła w plecy. Na co ten się wściekł. Edek szybko zadawał ciosy aż w końcu karzeł wypuścił miecz z rąk i upadł.
-Może ten róg jednak zrobił swoje.-powiedział karzeł.
-Jaki róg?-zapytała Zuza.
CZYTASZ
Przyjaciel czy miłość? E.P
RandomJestem Kate mam 12 lat. W moim kraju trwa wojna. Razem z rodzeństwem Pevensie wyjeżdżam do profesora Kirke. Tam zaczyna się moja przygoda z Narnią.