Rozdział 47

400 11 0
                                    

Esmeralda

Chodziłam po szpitalnym korytarzu jak w amoku, kilka minut temu karetka przywiozła mojego ojca w stanie krytycznym, zabrano go a ja zadzwoniłam do matki.

-Mamo, stało się coś złego.

W słuchawce odezwał się spanikowany głos mamy.

-Co się dzieje kochanie?

-To ojciec...-zaszlochałam.

-Ojciec? A co z nim?

-Jest w szpitalu, jego stan jest krytyczny, musisz przyjechać do szpitala.

-Ale co się stało?

-To Manuel, to przez niego, on był na mnie zły.

-Manuel zły na ciebie co zrobiłaś?

-Dlaczego to zawsze musi być moja wina? Nic nie zrobiłam , on myśli że mam z kimś romans.

-Romans? Posłuchaj ja wiem o Saulu, on się o nim dowiedział tak?

-Skąd wiesz? Nie , nie chodzi o Saula, mamo nie mam romansu z tym mężczyzną o który posądza mnie Manuel.

-Co to za mężczyzna?

-Opowiem ci wszystko ale przyjedź tu szybko.

-Już jadę, ale powiedź mi dlaczego ojciec jest w takim stanie, co wspólnego ma z tym Manuel?

-On powiedział ojcu o wszystkim.

-Czyli o czym?

-Że miałaś romans z Santiagiem , że Silvestro jest jego synem.

Matka zamilkła.

-Mamo jesteś tam?

-Już jadę-rozłączyła się.

Manuel pośpieszył do mnie a ja patrzyłam na niego z nienawiścią.

-To przez ciebie mój ojciec tu jest! Nienawidzę cię!

-Nie, nie przez mnie, gdybyś mnie nie sprowokowała nie powiedziałbym mu o tym, choć uważam że powinien znać prawdę.

- I patrz do czego doprowadziła go ta twoja cholerna prawda! Powiedź do czego? Jak śmiałeś? To nie była twoja decyzja  tylko mojej matki.

-Twoja matka jest tchórzem, nigdy by mu o tym nie powiedziała, myślisz że jakikolwiek mężczyzna chciałby być tak oszukiwany? Wychowywać cudze dziecko?

Ostrożnie dotknęłam mojego brzucha.

-To nie była twoja sprawa!-krzyknęłam- Jesteś odrażający, nigdy ci tego nie wybaczę!

-Ciebie nie można zostawić nawet na jeden dzień, od razu przyłapuję cię z innym i to z tym skurwysynem Dante! Czy nie mówiłaś mi że kochasz mojego brata? Co się stało z tą wielką miłością?

Spojrzałam na niego pełna wściekłości- Nic mnie nie łączy z Dante, jesteś  nienormalny że tak myślisz!

Przycisnął mnie mocno do ściany, odpychałam go obiema rękami ale był dla mnie za silny.

-Pakujesz się teraz i wracasz do naszego domu, pierdolę  te trzy tygodnie,  nie będę tyle czekał, Rada zdecydowała że nasze małżeństwo będzie trwać dalej, i tak bym się im sprzeciwił gdyby byli innego zdania  bo gówno mnie obchodzi co myślą, ale przynajmniej mam ich aprobatę, jak wrócimy do domu bierzemy się do pracy.

-Do jakiej pracy?

-Zgadzam się z Radą że powinniśmy mieć dziecko i zrobimy je!

Zamarłam, zabrakło mi tchu-Ty....kompletnie oszalałeś? 

Jeszcze mnie pokochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz