Rozdział 5

291 10 0
                                    

Esmeralda

Siedziałam już w samolocie, zamknęłam oczy, nie próbowałam ponownie dodzwonić się do domu, postanowiłam że zrobię im niespodziankę, będą zmuszeni powiedzieć mi co się dzieje z Ofelią, czemu mnie nie raczyli powiadomić że w ogóle coś się z nią dzieje, dlaczego mnie zignorowali?

Dlaczego kazali mi się martwić o siostrę? Nałożyłam słuchawki na uszy aby nie słyszeć już własnych myśli i tak już byłam wystarczająco skołowana, muzyka na chwilę oderwie mnie od rzeczywistości.

***

Wreszcie można było przewieźć Vito do normalnej sali, obudził się i czuł się znacznie lepiej.

Rosa weszła do niego-Jak się czujesz?

-W porządku, nie mogę narzekać-uśmiechnął się blado mąż.

-Wyjdziesz stąd lada dzień.

-Chcę uczestniczyć w pogrzebie mojej Ofelii.

Rosa otarła łzy-Tak, poczekamy z ceremonią na ciebie, co jednak z Esme? Ona nic nie wie, ma prawo dowiedzieć się o śmierci siostry.

-Jak ja mam ją tu teraz ściągnąć? Manuel nie daje nam spokoju, on chce ją za żonę.

-Nie oddam mu córki, nie Esme! Tylko ona nam została.

-Ale posłuchaj, Esme jest silna, nic się nie stanie, ona sobie poradzi z Manuelem, Ofelia była taka delikatna i wrażliwa, wiemy że Esme ma charakterek, nawet ja sobie z nią nie radzę, Manuel nie będzie miał z nią łatwo, nie boję się tak o nią.

-Nie oddam córki tym potworom! Jeśli postąpisz wbrew mojej woli to przysięgam że odejdę, zostawię cię.

-No co ty Rosa kochanie....

-Nie stracę drugiej córki, jeszcze nie pochowaliśmy pierwszej!

-Rosa nie mamy wyboru wierz o tym, zabiją nas wszystkich!

-Nie sprowadzaj jej tu!

-Ja też uważam jak ty że ma prawo być na pogrzebie siostry, jak tak można? Nie zawiadomić siostry o śmierci drugiej? Nigdy by nam tego nie wybaczyła, ja wyjdę stąd jutro na własne żądanie.

-Nie wygłupiaj się, dopiero miałeś zawał.

-Mam to gdzieś, nie spędzę ani jednego dnia w tym szpitalu dłużej, wyjdę stąd jutro na własne żądanie, jaki lekarz może mnie zatrzymać? Weźmiemy pielęgniarkę do domu będzie mnie nadzorować.

-Zgoda.

Esmeralda

Samolot wylądował na lotnisku o 20,00, po odprawie celnej i odebraniu bagażu zamówiłam taksówkę prosto do domu, nadal nie informując rodziny że jestem w kraju.

Wysiadłam z taksówki pod sama rezydencją, była otoczona samą ochroną jak zawsze, nic się nie zmieniło, weszłam na posesję, szef ochrony podszedł do mnie.

-Pani Esme? Tutaj?

-Tak Enrique, to ja, wróciłam, wszyscy w domu?

-W zasadzie .... niech pani wejdzie, jest brat wszystko pani opowie.

No i już byłam mocno zaniepokojona, każdy tu robił jakaś tajemnicę , nikt nic nie mówił, coś się działo, a ja nie wiedziałam o niczym.

Weszłam do holu, Maria wyszła mi naprzeciw-Panienka Esme? Tutaj?

-Czy wszyscy powariowali? Każdy patrzy na mnie jak na ducha? To już nie mam prawa wrócić do własnego domu? Co się tu dzieje?

-Nie, nie o to chodzi.

Jeszcze mnie pokochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz