Rozdział 42

514 8 0
                                    

Manuel

Tej nocy Esme w formie buntu nie położyła się ze mną do łóżka, choć zażądałem by się kładła, że przecież jej nie dotknę przesiedziała całą noc na fotelu przy oknie, zrezygnowany wstałem o godzinie 6 rano by napić się wody, usłyszałem że brama w naszej posiadłości się otwarła, prawdopodobnie Saul wrócił do domu, gdzie był całą noc, nie mam pojęcia, prawdopodobnie topił smutki w jakimś barze bo przegrał walkę o Esme, a jak się dowie  że ona wycofuje pozew to sobie wyobrażam już jego frustrację i rozpacz, ale lepiej żeby nie robił sobie nadziei.

Kolacja uroczysta się nie odbyła, Esme nie zeszła na dół, matka zamknęła się w swoim pokoju, Saula nie było, postanowiłem dziś przy obiedzie ustawić moją rodzinę do pionu.

Kiedy proszę aby wszyscy się stawili na rodzinnej kolacji każdy mnie ignoruje, Esme, matka , Saul, dość tego, czas pokazać kto tu rządzi a jak się komuś nie podoba to mają problem!

Ubrałem się i wyszedłem do ogrodu, faktycznie ochrona otwierała bramę i Saul wjechał do ogrodu, ponieważ zobaczyłem że siedzi za kierownicą to musi być trzeźwy, nigdy nie siada z za kierownicą jeśli ma zamiar się napić, a wiec nie był w barze.

Saul wysiadł z auta.

-Imprezowałeś co braciszku? Skąd wracasz?

-A ty co tak wcześnie wstałeś? Sumienie nie daje ci spać?-odgryzł się Saul.

-Kto powiedział że spałem, całą noc robiliśmy to z Esme, szkoda czasu na sen kiedy mamy takie zaległości łóżkowe!

Saul z trudem się powstrzymał, widziałem jak napięły mu się wszystkie mięśnie, odwrócił się z powrotem i wsiadł do auta, pokazał mi środkowy palec.

Podjąłem decyzję błyskawicznie, wsiadłem do najbliższego auta i ruszyłem za nim, z hukiem wyjechał z powrotem z naszej posesji.

Jechałem za nim, ruszył pustą o tej porze autostradą , przyspieszyłem, chce się ściągać czemu nie! Zawsze ucieka gdy nie chce dyskusji tym razem wkurzył mnie , podjechałem i uderzyłem w jego bok, gwałtownie skręcił.

-Oszalałeś? Odwal się!-zawołał i ruszył z powrotem.

Przyspieszyłem i po chwili uderzyłem w niego drugi raz , nacisnął gaz, po jakimś czasie znowu go dogoniłem i uderzyłem w jego zderzak, wkurzył się tak bardzo że zjechał na pobocze i się zatrzymał, musiałem gwałtownie zahamować bo się nie spodziewałem jego ruchu, omal mnie nie wyrzuciło z głównej drogi, spojrzał z politowaniem na moje harce, stał i czekał a zatrzymam auto i również wysiadłem.

- Chcesz mnie zabić? Jakby moja śmierć mogła sprawić że Esme cię pokocha!

-Pieprzysz bzdury, kto mówi że chcę cię zabić, sam mnie sprowokowałeś  do wyścigów, o co ci chodzi?

-Po cholerę jechałeś za mną?

-Dla adrenaliny, nie uciekaj przede mną gdy prowadzę z tobą rozmowę.

-Wal się, nie będę z tobą dyskutował, kompletnie cię porąbało, odwal się ode mnie.

-Masz się trzymać z dala od Esme bo pożałujesz!

Saul podszedł do mnie bliżej- Dopóki żyję bracie nigdy nie zaznasz spokoju z Esme, ona nie przestanie mnie kochać a wiec musisz mnie zabić!

-Nie kuś!-powiedziałem.

Odwrócił się i wsiadł do auta-Przyślę ci rachunek od mechanika za moje zdewastowane auto!

Wystawiłem mu również środkowy palec i odjechał, stałem wkurzony po czym wsiadłem do auta i ruszyłem teraz powoli do domu.

Jeszcze mnie pokochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz