#2 | It's raining pt.2

64 4 41
                                    

W razie błędów lub pytań wszystko w komentarzach! 

Część druga "It's raining" Zapraszam :)

     Madison, była na tyle głupia, że nie
usłyszała co mówię, a raczej to zignorowała. Obejrzałam się za siebie i zauważyłam, że jakaś postać biegnie za nami.

     Wybiegłyśmy na zewnątrz. Lało na tyle mocno, że ledwo widziałam własny cień. Krople deszczu zacinały prosto w oczy, więc szłam na ślepo. Zatrzymałyśmy się przy latarni. Nie wiedziałam o co chodzi, spodziewałam się najgorszego. W trakcie moich rozmyślań przerwała mi Madison.

- Bo widzisz, Angel. Z Seonghwą ostatnio świetnie się dogadujemy, lecz jest jeden mały detal... - ciągnęła dalej - Zmarszczyłam brwi - Czasami, jedna mała rzecz potrafi wszystko zepsuć. - uniosła się.

- Madison, czy mogę Ci jakoś pomóc? - Udawałam zainteresowaną.

     Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni srebrny rewolwer. Wytrzeszczyłam oczy. Serce zaczęło mi bić, zrobiło mi się gorąco. Usiadłam powoli obok latarni obejmując ją rękoma. Był mróz, kuliłam się, żeby nie zamarznąć.

- Ja mam to zrobić, czy wolisz sama? - zapytała patrząc na broń - Mely! Idziesz czy nie? Ile razy, można Cię wołać!

     W tym momencie zorientowałam się, że ta osoba, która szła za nami, to nie był przypadek. Madison patrzyła na mnie, a ja unikałam jej fałszywego wzroku. Postać zbliżyła się do nas i patrzyła ze łzami w oczach.

- To nie miało tak wyjść Angel. - wydusiła z siebie.

     Nie znam jej, więc dlaczego mi się tłumaczy? Wciąć próbowałam się dowiedzieć o co chodzi. Spojrzałam zimnym wzrokiem na Madison. Ona przeglądała się w błyszczącym rewolwerze.

- Porozmawiajmy... przecież to da się jakoś wyjaśnić. - oznajmiłam.

     Mely zaszła mnie od tyłu, zawiązując ręce do latarni i uderzając w policzek. Poczułam pieczenie, ale nie przestałam wpatrywać się w Madison. Coraz bardziej zapełniały mnie niespokojne myśli.

- Nie ma o czym rozmawiać. Jesteś tylko pionkiem, którego należy zdyskwalifikować, nic więcej. Ale, obiecuję, że nikt się nie dowie. - Uśmiechnęła się szeroko.

     Zacisnęłam zęby z bólu. Sznur wbijał mi się w nadgarstki i nie miałam na tyle dużo sił, aby się uwolnić. Zabrakło mi siły na powiedzenie czegokolwiek.

- Nie dramatyzuj, zaraz będzie po wszystkim. A poza ty, obie wiemy, że tego chcesz. Obie chcemy tego samego, Angel. Twojej śmierci. - Zrobiłam wielkie oczy. - Jakieś ostatnie słowo? - zapytała.

 - Tak. Robiąc to patrz mi prosto w oczy. Spójrz w ich głąb. - powiedziałam ze łzami w oczach.

     Dziewczyna przyłożyła broń do mojej głowy. Tak jak miało być, spojrzała na mnie ten ostatni raz. Sama, gdzieś w głębi miałam myśl, że może właśnie tak będzie lepiej, że to już ten moment, że jestem gotowa.

- 3... 2... 1 - wyszeptała mi do ucha.

     Upadłam na ziemię. Nic nie czułam. Żadnego bólu. Trzask był głośny. Zrozumiałam tylko, że to było zaplanowane. Nikt nie krzyczał, nikt nie był zdziwiony. Wszyscy wiedzieli, oprócz Seonghwy, on by mi tego nie zrobił. Zresztą, to już teraz nieistotne. Koniec męki, koniec bólu. 

Koniec części 2! Teraz oczekujcie na kolejnego one shota z Yunho w roli głównej! Dziękuję każdemu kto przeczytał :)

_Alexandretta_
 Jeśli widać jakieś błędy szybko zgłaszaj, a postaram się to naprawić ;)

seongsang_shipper_  z przyjemnością przyjmę jakieś uwagi, braki, czy błędy ;) Dziękuję za inspirację!

Adios :)

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now