Zapraszam na shota pt. "Just understand me".
Miłego czytania!
Ja naprawdę nie rozumiem, ile można czekać na wiadomość. Piszę do niego z dziesiąty raz. Otóż to. Dziesiąty raz, bez odzewu. Najchętniej rzuciłabym telefonem o ziemię, ale niestety obiecałam komuś, że zadzwonię przed wyjściem z pracy.
Jadę taksówką prosto do domu, gdzie - jak myślę - Yunho już czeka. Co on do cholery robi, że nawet telefonu nie sprawdzi. A to dziwne, bo odkąd znam go, telefon to jego najlepszy przyjaciel.
Dzwonię do wcześniej wspomnianej osoby, ale włącza się poczta głosowa, więc jestem jeszcze bardziej zdenerwowana. Niech no się chłopak modli, by nie przegiął pały.
Podjeżdżam pod dom, a następnie wychodzę z samochodu dziękując za podwózkę. Dreptam do drzwi. Szarpię za klamkę, o dziwo dom jest otwarty.
- Yunho, jesteś? - krzyczę - Gdzie on kurwa jest... - mówię do siebie.
- Jestem! Wybacz, brałem prysznic. - Wyciera ręcznikiem swoje mokre włosy. Widok jest niezapomniany.
- Brałeś prysznic?! A nie przyszło Ci może do głowy, że mogę się do Ciebie dobijać? - Wskazuję na wiadomości w telefonie.
Chłopak podchodzi do mnie, a uświadamiam sobie, że może delikatnie przesadziłam, kiedy jego ciepło czuję przy swoim ciele. Momentalnie łagodnieję.
- Przepraszam, Ivy... - Blednie jego twarzyczka.
Nie daję mu dokończyć i przywieram do niego. Mokra jeszcze koszulka przylepia się do mnie, jednocześnie przekazując ciepło.
Stoimy tak przez bite pięć minut. W końcu jego głowa, która oparta była o moją unosi się.
- Zaczekaj. Coś jest nie tak. - Rozgląda się nerwowo po pomieszczeniu. - Słyszałaś?
- Yunho co się dzieje? Nic nie słyszę. - W tym samym momencie gasną wszystkie światła.
- Jakby ktoś... - urywa - Biegnij na górę, jak najszybciej potrafisz. Zaraz do Ciebie dołączę. - szepcze.
- Ale... - Staję jak słup soli.
- Nie ma ale. - Podaje mi kluczyki od auta i przywiera do mnie. - Wyjdź przez balkon i skacz. Jeśli nie wrócę w ciągu pięciu minut, nie zwlekaj, ruszaj.
- Nie zostawię Ciebie samego.
- Bez gadania. Uciekaj. - Biegnie do kuchni i zaczyna grzebać w szufladzie.
Zgodnie z rozkazem biegnę po schodach, o mało nie potykając się. Docieram do pomieszczenia, gdzie jest balkon. Nie zwlekając otwieram okno, przechodzę na drugą stronę barierek.
Jest ciemno, a ja bez latarki. Chłodne powietrze porusza moimi włosami. Przez chwilę zastanawiam się, czy nie wrócić tam, jednak tak jak kazał, tak też zrobię.
Odległość jest dość duża. Po chwili ląduję na ziemi z delikatnym jękiem. Upadłam na kolano. Nie zważając na dokuczające dolegliwości biegnę do auta, otwieram je i wsiadam. Jest cholernie zimno. Nie mogę odpalić silnika, to zbyt duże ryzyko. Tylko, co się dzieje? Co to mogą być za ludzie?
Włączam jednak zegarek, by za równo pięć minut zaczął wibrować. Odczekuję z niecierpliwością.
Co chwilę sprawdzam otoczenie, czy nikt mnie nie obserwuje. Kiedy odwracam się z powrotem w stronę kierownicy słyszę strzały. Jeden po drugim, odliczam do trzech. Sztywnieję, a w oczach stają mi łzy. Proszę, powiedzcie mi, że Yunho wciąż... Nie przechodzi mi to przez usta. Nie chcę dopuścić tej myśli do siebie.
Sekundy, a następnie minuty lecą strasznie szybko. W myślach błagam Boga, by pośpieszył chłopaka. Gapię się w zegarek, tracąc nadzieję.
Zostało mu pół minuty. Dwadzieścia sekund. Piętnaście. Dziesięć.
Nagle podskakuję, gdy trzask drzwi dostaje się do moich uszu. Obracam się i dostrzegam Yunho. Krwawi.
- Ivy, ruszaj. - Ciężko oddycha.
Bez słowa zapalam silnik i ruszam. Siedzimy tak przez chwilę, ale w końcu zaczynam.
- Co to miało znaczyć? Co się stało? - Przyglądam się jego ranie na ramieniu.
- To dość trudny temat. Tylko teraz, proszę wysłuchaj mnie do końca. -Milknę. - Kiedyś, kiedy jeszcze się nie znaliśmy miałem do czynienia z mafią. Jednak, że jest to mafia dowiedziałem się dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem informację, że znowu ktoś krąży po mieście i podaje się za "bank". Jeszcze przed przeczytaniem tego, pożyczyłem od nich pieniądze. Spora sumka. Następnie, w wyznaczonym terminie oddałem całą ustaloną kwotę. Po podaniu im koperty do ręki, zaczęli się rzucać, że jest za mało. Nie było, przysięgam na Boga. Cudem, udało mi się stamtąd uciec. Przypuszczam, że teraz próbowali się odegrać. To był głupi przekręt, w który dałem się wkręcić. W dodatku, poznałem jednego z nich. Był tutaj. Jego charakterystyczny kolczyk w uchu, dał mi do zrozumienia o co może chodzić.
- Chryste. Ale dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Przecież mogli Cię zabić! Nie rozumiesz? Gdybyś wszystko powiedział, nie byłoby problemu. Nie chcę Cię stracić, Yunho! Do jasnej cholery. - Unoszę się.
- Zrozum to! Chciałem Ciebie chronić. - Spuszcza głowę.
- A te otwarte drzwi? - Przypominam sobie coś.
- To znaczy? - Unosi brew.
- Kiedy weszłam do domu, drzwi było otwarte. - Widzę, że myśli nad czymś.
- Nie rozumiem. Kiedy wróciłem do domu, zamknąłem drzwi, przysięgam. Potem poszedłem się myć. Cholera, skąd było otwarte? - Ściera pot z czoła. - Moment. Wysłałaś do mnie tyle wiadomości, a ja nie słyszałem żadnych powiadomień. - Wytrzeszcza oczy. - Wyłączyli internet! Następnie prąd, a jeszcze wcześniej, nie wiadomo jak zostawili drzwi otwarte. Wtargnęli tutaj, kiedy byłem w łazience!
- Przepraszam... Przepraszam za to, że o wszystko oskarżyłam Ciebie. - Zabrakło mi słów.
- Nie przepraszaj. - Chwyta moją dłoń. - Poradzimy sobie, tak? - Zbliża się i owija dłońmi moją talię.
- Tak. - A pewności brak. - Dziękuję. Chciałeś mnie chronić, a ja nie widziałam tego.
- W porządku. Teraz dla ostrożności jedziemy na policję. Tamci mogli speszyć i uciec, jednak wolę, by zajął się tym ktoś z większym doświadczeniem. - Śmieje się.
Chwilę później również uśmiecham się do niego.
Od autorki:
Po pierwsze, przepraszam za tak długi brak shotów. Niestety szkoła daje mocno w kość.
Po drugie, shot stworzony głównie z myślą o
Specjalnie dla Ciebie, Yunho w roli głównej, plus mały fragment z mafią ;)
Buziaki! Kocham Was <3
YOU ARE READING
ATEEZ- One Shots
FanfictionTak jak w tytule, czyli One Shoty z Ateez. W głównych rolach członkowie zespołu i bohaterka. Shoty nie mają ze sobą powiązania, chyba że są podzielone na części. Zapraszam do czytania <3 Okładka stworzona przez @army_bts_joss_7 ; ) UWAGA! W niek...