Dzisiaj zapodam shota, który teoretycznie jest na Mikołajki, ale dla pewnej wspaniałej osoby <3
Zapraszam!
Przechodzę pomiędzy drapaczami chmur. Zaglądam do telefonu, by jeszcze raz sprawdzić adres. Do końca chyba jeszcze nie wytłumaczyłam o co chodzi.
Otóż, kiedy byłam jeszcze dzieckiem moi rodzice zniknęli. Albo właściwie, mama zginęła, a tata wylądował w areszcie. Dożywocie. Na moich oczach, w dniu Wigilii, ojciec przyszedł pijany jak cholera do domu. Stół był już gotowy, wszystko było idealnie i zapowiadało się na najszczęśliwsze święta, gdyby nie jeden, istotny szczegół. Nie wszyscy chcieli spędzić miło ten czas. Tata po ostrej kłótni z mamą, przez przypadek, a może nie, pchnął ją, a ta uderzyła o kant stołu. Zmarła na miejscu, choć ja przez kolejne lata miałam nadzieję, że to sen, albo, że się obudzi. Że będzie znowu tak jak wcześniej. Na marne moje modlitwy.
Tata od zawsze miał skłonność do alkoholu. Z samego początku i mamie to nie przeszkadzało, ale z czasem było to nie tyle co frustrujące, ale i niepokojące.
Wracając do moich spacerów wzdłuż wieżowców, idę właśnie z kartonami w stronę tego wyznaczonego przez przyjaciółkę. Niestety, ani gorsza w portfelu i dachu nad głową. Dlatego przez jakiś czas zamieszkam u niej. To już ostatnie bagaże, jakie muszę zabrać z... teoretycznie, nie powinnam nazywać tego domem.
Wchodzę do budynku, jest mróz, a ja jestem bez kurtki. Autentycznie odczuwam ciepło. Kieruję się do windy. Wciskam przycisk i za sekundę winda jest już na miejscu. Jadę na samą górę. Na ostatnie piętro wieżowca. Po drodze wsiadają i wysiadają mieszkańcy, a ja przyglądam się każdemu z nich. W końcu, kiedy zapatrzona w telefon, przez przypadek w kogoś wpadam, budzę się, że jeszcze nie te piętro.
Wysoki brunet. Czarna kurtka z kołnierzem i zimowa czapka z pomponem. Przystojny jest, myślę sobie i nawet nie zauważam, że gapię się na niego.
- Uważaj, chcesz żeby cię zabili? - Unosi brew, po czym pojawia się delikatny uśmiech na jego bladej twarzyczce. - Pomóc Ci w czymś?
Spoglądam na karton, który prawie cały zakrywa moją zarumienioną twarz.
- Przepraszam - Staję jak wryta. - Nie, dziękuję, nie trzeba. - Szczerzę się i jeszcze bardziej czerwienię. - Na którym stajesz?
- Na ostatnim.
- Ja również.
Kiedy stajemy w końcu na samej górze, chłopak wskazuje bym wyszła pierwsza. Uśmiecha się przy tym, a ja unikam jego wzroku. Całe szczęście kierujemy się w dwie przeciwne strony.
Pukam do drzwi, a za chwilę przypominam sobie, że przyjaciółka wróci dzień później, a klucze są w specjalnym miejscu. Wyciągam je i otwieram drzwi. Ten charakterystyczny zapach. Tęskniłam za nim. W dzieciństwie zawsze na czas świąt przyjeżdżałam do Andy - przyjaciółki - i zawsze robiłyśmy pierniki. Jej mieszkanie kojarzy mi się tylko z tym zapachem, a teraz mam wrażenie, że nawet bez pierników to czuję. Miała obsesję na punkcie świąt - jak ja. Pełno lampek, ozdób, a w tle świąteczna muzyka.
Kiedy odstawiam karton na podłogę, odpada karteczka. Karteczka przyczepiona do spodu, jakby nigdy nic, po prostu się odczepiła. Sięgam więc po nią i czytam umieszczoną treść:
Przez ten pośpiech, nie zdążyłem się przedstawić. YEOSANG jestem ;) A tutaj coś w razie, gdybyś wpadła na kogoś i potrzebowała pomocy: *numer telefonu*
Uśmiecham się do siebie i odkładam kartkę na blat kuchni.
'Następnego dnia'
Zgodnie z obietnicą idę na przystanek po Andy. Wychodzę z mieszkania, zamykam je, po czym kieruję się do tej samej windy, w której Yeosang wpadł na mnie. Wychodzę na zewnątrz, jednak chwilę potem czuję ból z tyłu głowy. Okazuję się, że drzwi nie są otwierane automatycznie. Poprzez zagapienie, wpadam w mężczyznę.
Boże.
To znowu on.
Dlaczego to zawsze muszę być ja.
- To chyba przeznaczenie, że już drugi raz na mnie wpadasz, Harper. - Puszcza do mnie oko.
- To nie ja wpadłam na Ciebie, tylko ty na mnie. - Wpatruję się w jego bursztynowe tęczówki. - Skąd znasz moje imię? - Pytam i unoszę brew. Czuję jak kąciki moich ust unoszą się.
- Miałaś wielkimi literami na kartonie napisane "Harper", nie trudno więc było się domyśleć.
I właśnie w tym momencie zaczynam gapić się na jego dołeczki.
Od autorki:
Shot Mikołajkowy, można tak przyznać^^
Stworzony specjalnie dla
Wiem, że nie przepadasz za świętami, dlatego nie przesadzałam z elementami świątecznymi ;)
Trzymajcie się!
YOU ARE READING
ATEEZ- One Shots
FanfictionTak jak w tytule, czyli One Shoty z Ateez. W głównych rolach członkowie zespołu i bohaterka. Shoty nie mają ze sobą powiązania, chyba że są podzielone na części. Zapraszam do czytania <3 Okładka stworzona przez @army_bts_joss_7 ; ) UWAGA! W niek...