#23 | Nice to see you again (Xmas ver.)

22 5 10
                                    

   Zielone, jaskrawe światło. Zawsze tak długo oczekiwane. To do pracy, to do szkoły, cholera wie gdzie jeszcze. Zawsze się komuś gdzieś śpieszy.

     Przechodzę z całym tłumem przez pasy, jednak jestem ostatnia. Nie jestem nawet w połowie, kiedy zapala się pomarańczowe światło. Dookoła pełno różnorodnych pojazdów. Od najtańszych, do tych najdroższych. Niestety w motoryzacji mam dwie lewe ręce, więc nie określę jakie to dokładnie auta.

     Święta się zbliżają, a dokładnie to Wigilia za niecałe dwa dni. Każdy gna w inną stronę do rodzin, znajomych, a ja jak przykazała coroczna tradycja jestem sama. W tym jednak roku, wyjątek jaki zdarza się teoretycznie nigdy. Idę do znanej mi kawiarni. Moja siostra - Cora. Mamy spotkać się tak by chociaż na chwilę znów się zobaczyć. Jestem wystarczająco spóźniona, więc przyśpieszam kroku.

     Ktoś uruchamia klakson. Widzę światło kierujące się prosto na mnie. Znowu ten głośny dźwięk.

- Zwariowałaś? - Mężczyzna wysiada z auta i podchodzi do mnie.

- Jeździsz jak wariat, ślepy jesteś? - odpowiadam.

- Do mnie to pytanie? Jest już czerwone, po jaką cholerę wchodzisz na jezdnię? - Wymachuje rękoma.

- Trzeba było spojrzeć, czy aby na pewno nikogo nie ma! - Prawda jest taka, że się nie rozejrzałam.

     Wzrok mężczyzny łagodnieje. Jest nieco wyższy ode mnie. Ma czarne niczym smoła włosy, w dodatku kręcone. Teraz patrzy się prosto w moje oczy, a ja odwzajemniam gest. Stoimy tak przez dłuższą chwilę, nie zwracając uwagi na otoczenie.

    W końcu odrywam wzrok i idę przed siebie. Co to do cholery było?

- Uważaj, piękna. - krzyczy z daleka, wsiadając do auta.

     Uśmiecham się delikatnie, ale nie wiem dlaczego. O mało we mnie nie wjechał! Co mi po tym, że jest przystojny jak diabli. Jeździć nie potrafi.

     Kieruję się prosto do wyznaczonego przez siostrę celu. Mijam po drodze wiele całujących się par. Rodziny składające sobie życzenia. Dzieci bawiące się śniegiem. Po części naprawdę im wszystkim zazdroszczę. W dzieciństwie było zdecydowanie łatwiej spojrzeć na świat pozytywnie. Wszystko wydawało się kolorowe i idealne, ale teraz zrobiło się jakby ponuro. Dlatego przestałam lubić święta. Zresztą, nie tylko to. Każdy moment, który można spędzić z kimś bliskim stał się mi wrogi.

     Otwieram delikatnie drzwi i wchodzę do środka. Rozglądam się, otrzepując ze śniegu. Gdzie ona jest? A myślałam, że to ja będę druga.

     Zdejmuję czapkę, po czym podchodzę do kasy. Czekam chwilę, zanim ktokolwiek zauważy, że jest nowy gość.

- No dzień dobry. - Mówi mężczyzna. - Widzę, że spotykamy się ponownie. Hongjoong jestem. - Uśmiecha się.

     Szlag. Chłopak, który prawie mnie przejechał pracuje w kawiarni. Ma na sobie fartuch z logo.

     Odwracam się na piętach, udając, że nawet go nie widziałam, ani nie słyszałam.

- Co podać? - Ewidentnie zwraca się do mnie.

- Troszeczkę uwagi na jezdni i będzie w porządku. - odpowiadam. - Alice.

- Przypominam, że zanim wchodzisz na pasy musisz się rozejrzeć. - Jego uśmiech się poszerza. - Pamiętasz? Uczyli nas tego w szkole, Alice.

- Dużo wagarowałam. - ripostuję. Odpowiedziałam na tyle głośno by usłyszał ton wypowiedzianych słów.

     Zamyka się na chwilę. Punkt dla mnie.

- W czym mogę pomóc? - pyta.

- Nie widziałeś kobiety, brunetka, długie kręcone włosy? Mocny makijaż, zapewne czerwona sukienka. To moja siostra.

- Kręci się tutaj wiele pięknych kobiet, ale podobnej twojej urodzie nie widziałem. - Rumienię się. - Nikogo takiego nie było.

- Jasna cholera.

- Mogę zamówić Ci taksówkę. Na pewno nie będziesz wracać na pieszo, gdziekolwiek mieszkasz.

- W porządku, dziękuję. - Ten tylko się uśmiecha i delikatnie rumieni.

     Chłopak bierze telefon, po czym wykręca numer. Przecież to było oczywiste, że ona się nie zjawi. Za dużo ważniejszych spraw na głowie, by przychodzić tutaj i tylko marnować swój cenny czas.

- Już jest. - Wskazuje dłonią pojazd.

- Dziękuję jeszcze raz. - Idę w stronę drzwi. Ten mnie wyprzedza i otwiera je przed moim nosem.

- Wesołych Świąt! Do zobaczenia, śliczna! - krzyczy, a ja wsiadam do auta.

     Mój kącik ust sam się podnosi, a pojazd odjeżdża.

     Skąd wiedział, że się zobaczymy jeszcze raz? "Do zobaczenia, śliczna!" Głos ten tkwi w mojej głowie. Obawiam się, że częściej będę odwiedzać lokal. Nie koniecznie ze względu na wyśmienite desery. Mają również ciekawych pracowników. 



Od autorki:

Dzisiaj ostatni shot przed świętami. 

Kochani, zdrowych i spokojnych świąt. Koniecznie odpocznijcie. Nabierzcie sił na nowy rok, by ten mógł być zdecydowanie lepszy. 

Miłego dnia! <3

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now