#8 | Lying Hurts The Most pt. 2

15 3 9
                                    

Dzisiaj część druga one shota "Lying Hurts The Most".

W razie błędów wiadomo gdzie ;) Zapraszam!


     Nagle, zadzwonił mój telefon. Pobiegłam do stołu. Nie znam tego numeru. Jednak odebrałam.

- Mei. Bądź dzisiaj o 22 pod starym drzewem w parku. Nie dzwoń do nikogo. Nie dzwoń na policję, inaczej, źle może to się skończyć. Jeśli się nie zjawisz, dopiero zasmakujesz prawdziwego horroru. - chłopak mówił bardzo poważnie, swoim niskim głosem. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, on się rozłączył.

     Zesztywniałam. Brzmiało to jak groźba, która miała powiedzieć co dalej. Co dalej ze mną, z moim życiem. Od razu zadzwoniłam do Sana. Wiedziałam, że jeśli chodzi o pomoc, mogę na niego liczyć. Nie tym razem. Po kilku sygnałach, nagrałam wiadomość głosową.

- „San. Oddzwoń proszę. Dzwonił do mnie jakiś chłopak. Groził mi. Mam być w parku o 22, a jest 21.30. Boję się, proszę pomóż mi." - nagrałam swój głos. Po kilku nieudanych próbach, zadzwoniłam do Woo.

- Mei? Co się stało, czemu dzwonisz tak późno? - zapytał spokojnym i zaspanym głosem.

- Nieznany numer, właśnie zagroził mi, że jeśli o 22 nie przyjdę do parku, sama, bez nikogo, to źle może się to dla mnie skończyć. Ja nie żartuję. Boję się. - odpowiedziałam z drżącym głosem.

-Spokojnie, nigdzie nie idź. Zaraz u Ciebie będę. Nie ruszaj się z domu.- odpowiedział i rozłączył się.

     Po pięciu minutach, chłopak był już u mnie w domu. Ustaliliśmy, że pójdę tam, a on schowa się w najbliższych krzakach. Tak właśnie się stało. Kiedy już byłam na miejscu, chłopak czekał tam na mnie. Miał czarny kaptur i trzymał coś w dłoni. Od razu wiedziałam, że to on. Spojrzałam na niego. Tego się nie spodziewałam, to mężczyzna, który złamał mi serce - Duong. Zesztywniałam, on podniósł lekko głowę patrząc na mnie z uśmiechem.

- Witam Mei. Dawno się nie widzieliśmy. Minęło trochę czasu, od kiedy ostatni raz spojrzałem Ci w te fałszywe oczy. - powiedział z głosem pewnym pewności.

- Czego chcesz. Mów, nie przedłużaj, gdyż nie będę marnowała czasu, na takie coś. - powiedziałam stanowczo.

     On podszedł do mnie bliżej. Gwałtowne uderzył mnie w policzek. Zabolało. Piekło bardzo, ale nadal patrzyłam na niego wzrokiem bazyliszka. On tylko rozszerzył uśmiech. Od razu domyśliłam się czego chce. Czekałam tylko, co zrobi dalej. Zabije mnie, czy jeszcze zmęczy, aż zabraknie mi tchu. Modliłam się tylko, aby Wooyoung nie wyszedł stamtąd. Narobiłby tylko jeszcze większej zadymy.

- Słońce, wstań z tej ziemi. Głupia, myślałaś, że gdy powiesz mi coś wrednego to ja ustąpię i poddam się? Naiwna. A teraz słuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzał. Masz zostawić wszystko i wrócić do swojego starego życia. Czyli do mnie. Jeśli jednak, postawisz się, skończysz na dnie. A niżej, już się nie da. - wyjaśniał chłopak.

     Właśnie w tym momencie, Wooyoung zaszedł Duonga od tyłu, próbując udusić go. Ten walczył chwilę, a po chwili zaatakował. Wooyoung oberwał łokciem w brzuch. Widziałam, że go boli. Skulił się i trzymał się mocno w miejscu bólu.

- A to kto? Twój bohater? - zapytał prześmiewczo.

- Mój chłopak. MÓJ CHŁOPAK. Mówi Ci coś to słowo? - zapytałam go śmiejąc mu się w twarz.

- Odczep się od niej, zaraz zadzwonię na psy, a tego raczej chcesz uniknąć. - Powiedział stanowczo Woo. - Spadaj! Nie masz własnego życia, tylko pakujesz się z butami w czyjeś?! - krzyknął.

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now