#24 | I still don't know your name

12 5 6
                                    

     - I mówisz mi to dopiero teraz? Kurwa, Anya, znamy się siedem lat, a ja teraz dowiaduję się, że jesteś kompletnie innym człowiekiem, którego poznałem? - Wyjmuje zamarznięte dłonie z kieszeni kurtki. - W ogóle, Anya, to Twoje imię? Czy w tej kwestii też mnie okłamałaś?

- Nie myśl, że odegrałeś tutaj rolę niewinnego. - Pojawiają się łzy w oczach. - Od razu było po Tobie widać, że lecisz na kasę. Pieniądze, luksusowe mieszkanie, wspaniałe studia, bogata rodzina, właśnie po tym stwierdziłeś, że jestem czegoś warta. - Spływa jedna łza.

- Jak wyobrażałaś sobie to spotkanie. "Wspaniałe spotkanie po latach", brzmi świetnie, prawda? Tymczasem, wyszło szydło z worka. W dodatku, dowiedziałem się totalnie przez przypadek. - Popycha mnie na ścianę. - Gdybym nie przejrzał Twoich portali społecznościowych, powiedziałabyś mi? - Prycha - Oczywiście, że nie. Po co mówić prawdę. Lepiej schowaj dumę do kieszeni.

- Nie masz prawa mnie dotykać. - Pluję mu w twarz. - Myślisz, że gdybym powiedziała Ci, że pracuję by utrzymać rodzeństwo i mam ojca alkoholika, chciałbyś się ze mną zadawać? Takich jak ty, nawet nie warto uświadamiać o prawdzie.

     Patrzymy sobie w oczy przez chwilę, po czym on dodaje:

- Spieprzaj i nie pokazuj mi się więcej na oczy. - Obraca się plecami i idzie przed siebie.

- Nie obracaj kota ogonem. Do jasnej cholery, co się z Tobą stało?! - Krzyczę, a ludzie spoglądają w naszą stronę.

     Ten tylko pokazuje mi środkowy palec.

     Siadam, zalana łzami na ławce. Galerie handlowe są zawsze pełne ludzi, a dzisiaj wyjątkowo mam wrażenie, że wszyscy patrzą właśnie na mnie. Z resztą, jakbym zobaczyła drącą się wariatkę na środku pomieszczenia, też bym się gapiła.

     Wyciągam telefon z kieszeni kurtki. Sprawdzam, czy wciąż widzę go w swoich kontaktach. No jasne, był szybszy ode mnie. Ponownie gorące łzy spływają po moim policzku. Siedzę centralnie w przeciągu. Zimny wiatr, sprawia, że moje łzy zastygają. Jest środek zimy, nie trudno więc o przeziębienie, ale teraz to nie ma znaczenia.

- Czy coś się stało? - Z daleka słyszę męski głos. - Mogę Ci jakoś pomóc?

     Obracam się, a chłopak siedzi centralnie obok mnie. Jest na tyle blisko, że czuję jego perfumy.

     Ocieram pośpiesznie łzy i delikatnie odsuwam się.

- Co robi tak śliczna dziewczyna, sama w centrum handlowym, w dodatku cała zapłakana? - Rumieni się. Tak pięknie się rumieni.

     Patrzę na niego, a on na mnie. Nawet nie wiem co mam mu powiedzieć. Przyglądam się jego tęczówkom. Bursztynowe ślepia patrzą na mnie z ogromnym smutkiem.

- Nie nic się nie stało, naprawdę. - Wstaję, a on wstaje razem ze mną.

- Ale musi być powód do płaczu...

- Jasna cholera, naprawdę dziękuję, ale nic mi nie jest!

- Przepraszam, nie chciałem Cię urazić. - Obraca się i idzie przed siebie.

     Łapię go za nadgarstek i przyciągam z powrotem na miejsce, w którym stał. Patrzy na nasze dłonie, delikatnie przestraszony.

- To ja przepraszam, nie powinnam na Ciebie krzyczeć. To naprawdę miłe, że chcesz pomóc.

     Dostrzegam wciąż złączone nasze dłonie, po czym rumienię się, on chyba również i puszczam go.

- Po prostu straciłam kogoś ważnego dla mnie. Dałam się nabrać jak bezbronne dziecko w czyjąś grę. Jestem zarówno zła na siebie, za swoją naiwność, jak i na niego, za to jak mnie potraktował -Urywam.

     Ten tylko chwyta moją dłoń i ściska delikatnie.

- Nie łatwo jest w życiu znaleźć odpowiednie dla nas otoczenie. - Zdejmuje kurtkę. - Jest Ci zimno, weź ją. - Okrywa moje plecy.

- Dziękuję, nie wiem co mam Ci powiedzieć. - Patrzę na nasze dłonie. - Zapatrzona byłam w jeden punkt, a ten zaatakował mnie z innego. Mam na myśli to, że pokazał jaki naprawdę jest. Wpadłam w ślepy zaułek.

- Wiesz, uważam, że nawet lepiej się stało. Jego niewypowiedziane słowa, brzmią lepiej niż te wypowiedziane, o ile rozumiesz o czym mówię.

     Znowu nasz wzrok się spotyka, a ja analizuję jego myśl.

- Tak - Ocieram łzę. - Chyba rozumiem.

- Rozmawiamy już tyle czasu, a ja wciąż nie znam Twojego imienia. - Uśmiecha się. Ma prześliczne dołeczki. - Kang Yeosang. Ale mów do mnie Yeosang. To moje imię.

     Wstaję i ściągam jego kurtkę. Całuję go w policzek, po czym odchodzę.

- Miło było Cię poznać, Yeosang.

- Ale ja wciąż nie znam Twojego imienia! - Uśmiecham się, ale idę przed siebie.

     Wstając zostawiłam kartkę z numerem i imieniem w jego kurtce. Czyż to nie był złoty chłopak?

     Wchodzę za zakręt i przyglądam się Yeosangowi. Wyjmuje czapkę z kieszeni, a razem z nią wypada wspomniana karteczka. Podnosi ją i uśmiecha się od ucha do ucha, a ja jeszcze bardziej.

- Anya... - Mówi, po czym opada zarumieniony na ławkę.



Od autorki:

Shot stworzony na życzenie

seongsang_shipper_

Dziękuję za tak wspaniały pomysł!

Miłego dnia ;)

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now