Wypierdoliłam się centralnie na przejściu dla pieszych i rzecz jasna tuż przed nosem odjechał mój ostatni możliwy autobus. Albo ja mam słabe nerwy, albo każdego by w takiej sytuacji szlag trafił.
W takim więc razie, odczekuję co najmniej godzinę i cudem udaje mi się wsiąść do najbliższego tramwaju.
Brak wolnych miejsc. Matko Święta, trzymajcie mnie. Czy za bardzo się emocjonuję? Możliwe. Idę przez całą długość pojazdu i ostatecznie znajduję siedzenie obok matki z dzieckiem. Jeśli mam być szczera, nienawidzę dzieci. Nieważne ile ma lat, po prostu ich nie znoszę. Ale kto by w takiej sytuacji nie skorzystał? Siadam więc, a po chwili dzieciak orientuje się, że pojawiłam się obok niego i wystawia język na całą możliwą długość. Wciąż nie znacie powodu, dla którego tracę wszelkie nerwy na tych smarkaczach?
Matka jego siedzi i patrzy w szybę udając, że nic się nie dzieje. A gdzie kultura? Do jasnej cholery, wstałam pewnego dnia, a świat do reszty pojebało. Jedyne co mogę zrobić, to współczuć dzieciakowi, jak i zarówno jego matce.
Nie wiem, ile już jadę, ale zdecydowanie dłużej niż powinnam. Dokładnie w tym samym momencie, w którym wyjmuję słuchawki z torby, do tramwaju wsiada jakiś mężczyzna. A właściwie to nie. Nie mężczyzna. Chłopak. Zakładam, że w moim wieku.
Siada naprzeciwko mnie i zdejmuje kaptur kurtki z głowy. Momentalnie jego kasztanowe włosy opadają na czoło. Gapi się w telefon, a ja taksuję jego profil. A jednak Bóg istnieje.
Gdy tak przyglądam się jego niemalże idealnym rysom twarzy, ten podnosi głowę. Natychmiast się odwracam, aby nie patrzeć w jego stronę. Zauważam jednak, że nie patrzy na mnie, a na tablicę informacyjną. Z ulgą z powrotem odwracam głowę i właśnie w tym momencie jego wzrok pada na mnie. Cholera. Tego się nie mogłam spodziewać.
Czuję jak rumieniec na twarzy nabiera koloru, gdy ten nie spuszcza ze mnie oka. Ja z niego tak naprawdę również.
Ma bursztynowe oczy i kolczyk w lewym uchu. Biały golf i czarne spodnie. Jeszcze gdyby podobało mi się tylko jego ubranie. O nie, to jego błysk w oku przyciąga go do mnie. Choć tylko w sensie psychicznym, jednak przyciąga.
Przez ułamek sekundy mam wrażenie, że kąciki jego ust unoszą się do uśmiechu, a kiedy ja nie potrafię się powstrzymać i spuszczam głowę, bo sama się uśmiecham, u niego również po chwili dostrzegam dołeczki.
Gdy uśmiechnął się, jego oczy - mogłabym przysiąc - zmieniły barwę na bardziej piwne. Zapytacie jak? Nie mam bladego pojęcia.
Dopiero, kiedy pierwsza spuszczam wzrok na jego bagaż, na walizce dostrzegam napis.
"Choi Jongho".
Jongho - czy to twoje imię?
Po chwili jednak rezygnuję z rozszyfrowywania jego imienia i mój wzrok ponownie pada na jego oczy. Dlaczego tak trudno jest przestać patrzeć i odwrócić się?
Mam deja vu. Przysięgam, że jego źrenice powróciły do pierwotnego koloru. Znowu uśmiecha się, a ja przez to jeszcze bardziej się rumienię.
W tym właśnie momencie, historia z gościem z tramwaju się kończy - moglibyście pomyśleć. Otóż nie. Jeszcze chwila. Nie pożałujecie.
Orientuję się, że w tym momencie powinnam wysiadać, więc z trudem odrywam od niego wzrok, wstaję i kieruję się ku wyjściu.
Podskakuję, gdy widzę jak on również wstaje. Ponownie spoglądam w jego stronę, a ten bez słowa podaje mi do ręki urywek kartki. Nasze oczy na sekundę się spotykają, po czym ten siada na swoje miejsce. Wychodząc spuszczam z niego wzrok, niemal potykając się.
Wychodzę z pojazdu i ruszam równo z nim. Ostatni raz dostrzegam jego twarz, rozpromienioną w uśmiechu i tramwaj odjeżdża. Zapytacie, co jest na karteczce. Otóż, na karteczce znajduje się jego imię i nazwisko, z numerem telefonu. Brzmi, jak plan prawie idealny, czyż nie?
Od autorki:
Musicie wybaczyć mi moją totalną nieregularność, ale miałam czas, więc napisałam.
Można uznać, że to shot na święta, choć świąt w tym shocie ani śladu ;)
Trzymajcie się zdrowo! <3
YOU ARE READING
ATEEZ- One Shots
FanfictionTak jak w tytule, czyli One Shoty z Ateez. W głównych rolach członkowie zespołu i bohaterka. Shoty nie mają ze sobą powiązania, chyba że są podzielone na części. Zapraszam do czytania <3 Okładka stworzona przez @army_bts_joss_7 ; ) UWAGA! W niek...