#25 | The Letter

15 3 0
                                    

    "Dlaczego spędzasz ten weekend sama?" Odczytuję wiadomość od Jongho. Od razu stają łzy w oczach. "Bo chciałabym go spędzić z Tobą, kretynie." To chciałabym odpisać, lecz jedynie wystukuję na klawiaturze "Mam dużo pracy na głowie."

     Siedzę w autobusie, kieruję się do galerii handlowej. Dookoła pełno ludzi. Wszyscy śpieszą się, spoglądając co chwilę na zegarek. Ja spoglądam w telefon, czy na pewno nie napisał nic, co sprawiłoby, że mogłabym być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

- Też jestem zakochana. Już od 15 lat. - Słyszę głos kobiety.

     Odwracam się, a przygląda mi się starsza kobieta. Ma na głowie czapkę z pomponem, a ubrana jest w beżowy płaszcz.

- Tak, młoda damo, mówię do Ciebie. - Uśmiecham się niepewnie.

- Więc, dlaczego mu Pani tego jeszcze nie powiedziała? - pytam.

- Jej. To j e j tego nie powiedziałam. - Odwzajemnia uśmiech. Jednak nie ma w nim nic szczęśliwego.

- Przepraszam, nie chciałam...

- Kiedy była taka okazja, jej serce przestało bić. - Nie daje mi dokończyć.

- Tak strasznie mi przykro. Mogę Pani jakoś pomóc? - pytam zażenowana moją niekulturalną postawą.

- Tutaj nie można już pomóc, kochanie. - Zdejmuje czapkę, a spod niej wychodzą posiwiałe włosy. - Teraz mogę tylko odwiedzać ją, gapiąc się na grób. Wiem jednak, że jej serce zawsze należało do mnie. - urywa i zastanawia się przez moment - Moje biło tylko dla niej. Zmarło razem z nią. Tak jak nieodkryta prawda.

- Na pewno nie jest łatwo żyć ze świadomością, że miłości życia już z nami nie ma.

- Jeszcze przed jej odejściem napisałam do niej list. List, w którym było dosłownie wszystko. Wszystko co chciałam jej powiedzieć od tylu lat.

- Co się dalej działo? - Nasłuchuję dalszej opowieści.

- Były w nim również przeprosiny. Kilka dni wcześniej pokłóciłyśmy się, a ja przyszłam wręczyć jej list. Wszystko było z mojej winy.

- Czyli zdążyła Pani powiedzieć, co do niej czuje, tak?

- Niestety nie. Na moich oczach list spłonął w ogniu. Miała w domu przepiękny kominek, przy którym zawsze rozmawiałyśmy o wszystkim. Była na tyle zdesperowana, że po prostu spaliła go, a ja jak poparzona wybiegłam z pomieszczenia cała zapłakana. - Łza spłynęła po jej policzku. - Jestem pewna, że cała treść listu spłonęła i nie pozostało nic.

- Nie wiem co mam powiedzieć. - Chwytam ją za rękę i gładzę kciukiem skórę. - Uważa Pani, że ta kobieta Pani przebaczyła? Jestem pewna, że w jakimś sensie tak.

     Milczy przez chwilę, po czym dodaje:

- Dbaj o to co masz. Jeśli naprawdę go kochasz, ale tak całym sercem, po prostu mu to powiedz. Miłość to piękna rzecz i trzeba się o nią troszczyć. Czasami odwdzięcza się złamanym sercem, a czasem ma dla nas w zanadrzu jakieś szczęśliwe zakończenie. W dodatku, nie zawsze od nas to zależy, jak wszystko się potoczy. - Tym razem to ona ściera łzę z mojego policzka.

- Nie jestem w stanie. Co jeśli nie odwzajemni uczuć? Wtedy będę czuła się jeszcze gorzej.

- Wtedy do końca życia będziesz żałowała, że nie powiedziałaś mu tego na czas!

- Ale...

 - Dalej ciągnij ten pusty wózek, robiąc przy tym dużo hałasu. Nawet jeśli nie odwzajemni Twoich uczuć, przynajmniej będziesz tego świadoma. Co masz do stracenia?

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Lecz te jego błyszczące oczy...

- Świat jest pełen pięknych oczu, ale mało jest tych, które patrzyły na mnie z taką szczerością i miłością. Te należące do niej, lśniły jakoś inaczej. Nieokreślona inność. - Kobieta siada obok mnie. - Zakochać się można w oczach. Tak naprawdę wygląd przeminie, a one zostaną takie same. Skoro więc twierdzisz, że jego są wyjątkowe, powiedz mu to.

     Myślę przez chwilę, próbując pozbierać myśli w jedność.

- Dziękuję Pani bardzo. Postaram się pokonać własny strach. Co ja mam do stracenia. - Uśmiecham się.

- Cóż, na mnie już pora. - Wstaje.

     Autobus się zatrzymuje, a kobieta wysiada.

     Po kilku sekundach patrzenia jak odchodzi, biorę telefon i wystukuję na klawiaturze "Spotkajmy się za 15 minut, w parku przy galerii." Następnie wstaję z uśmiechem i kieruję się na wyznaczone miejsce. 

Od autorki:

Shot zainspirowany książką pt. "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" od Taylor Jenkins Reid.

Powyższa treść jest z małym przekazaniem (z resztą, jak każda inna) <3 Mam nadzieję, że każdy to dostrzeże!

Miłego dnia!

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now