Dopiero po długiej i przeciągającej się ciszy - spowodowanej moim osłupieniem - zdołałam wydać z gardła głośny szloch. Tuliłam do siebie poduszkę nie mogąc nawet się poruszyć. Jakby moje kończyny odmówiły współpracy. W słuchawce słyszałam tylko niski, spanikowany głos wywołujący moje imię w kółko i w kółko, bez końca. Nie wiedziałam, czy śnię, czy może zwariowałam do reszty. Z tyłu głowy wiedziałam, że nic nie zdoła przywrócić Sana do świata. Do naszego wspólnego, małego świata. Więc chyba jednak rzeczywiście musiałam zwariować. Przecież niemożliwe, by...
- Kochanie, proszę, odezwij się w końcu, bo odchodzę od zmysłów - tajemniczy głos przerwał na chwilę - Zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko pozwól mi usłyszeć Twój głos.
- San? - Łzy ciurkiem spływały po moich czerwonych policzkach tak długo, aż zapiekły mnie oczy i ledwo cokolwiek widziałam. - San, do cholery?!
Tym razem nastała cisza. Może mi się wydawało, a może San oddychał bardzo głośno, jakby był przerażony. Nie wiem, które z nas było bardziej zszokowane.
- Maya, wysłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, nie mam za wiele czasu. - W tle upadło coś i się zbiło, jakby chciało potwierdzić jego słowa. - Nic, powtarzam, n i c, co usłyszałaś w mediach, na policji, czy gdziekolwiek indziej nie jest prawdą. Wszyscy kłamią. Nikt nie wie, co się stało. - Wypluwał z siebie słowa z prędkością światła, wciąż bardzo zdyszany i zmartwiony.
Bałam się cokolwiek powiedzieć. Nie chciałam budzić się z tego bardzo realnego snu. Pragnęłam tylko słuchać jego niskiego, lekko zachrypniętego głosu. Boże, nie zabieraj mi tego. Wystarczająco już odebrałeś.
- San, przecież to niemożliwe. Ty nie żyjesz. Wczoraj miałeś pogrzeb. Widziałam Twoich rodziców, przyjaciół i wielu innych, którzy się dla ciebie pojawili. Widziałam twoją cholerną trumnę i datę twojej śmierci wyrytą na nagrobku. Widziałam twoje zdjęcie, na którym akurat śmiejesz się z czegoś, ale tylko ja wiem z czego. - Sama zdziwiłam się, że byłam w stanie cokolwiek powiedzieć. - Powiedz, co się dzieje. Nie dam rady dłużej bez Ciebie.
Znowu ta cisza. Zaczynałam ją akceptować. W tle znowu coś upadło, ale odgłos tłuczonego szkła przerwał chłopak.
- Ciało zostało błędnie zidentyfikowane. - Zachłysnęłam się powietrzem. - Zwłoki nie są moje. Słyszysz? Nie są moje. Ktoś chciał mnie zamordować, to prawda, ale pomylił tożsamości.
- Skąd mam wiedzieć, że to ty? Skąd mam wiedzieć, że to nie oszustwo, albo że ja będę następna? - Zaczynam wpadać w panikę. - San, jedno pytanie. Jedna szansa. Co narysowałam ci na dłoni w trakcie jednej z naszych wspólnych lekcji? Co to było?
- Słoń. Malutki słonik z kwiatkiem na głowie i ogromnymi oczami. - Zaśmiał się cicho, ale zaraz spoważniał. - Maya, wyjdź teraz z domu i kieruj się w stronę mostu. Wiesz którego. Zaufaj mi, proszę, jeszcze raz, a wszystko ci wytłumaczę. Obiecuję.
Słoń. Cholerny słoń z kwiatkiem na głowie i ogromnymi oczami. Wiedział, więc to on. Bez zastanowienia biorę telefon i wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Zamykam je, po czym zaczynam biec.
. . .
Stoję zdyszana i a na drugim końcu mostu dostrzegam sylwetkę chłopaka. Mojego Sana. Upadam na kolana i zaczynam płakać, nie wiem, czy ze szczęścia, czy z przerażenia.
Zaczynamy więc iść w swoim kierunku, coraz szybciej i szybciej, jakby świat nie istniał. Dostrzegam uśmiech na jego ślicznej twarzy. Jest cały i zdrowy. Żyje.
Potem jedyne, co słyszę, to głośny, przeszywający strzał. Patrzę, choć nie wiem, co się dzieje. Wpadam w panikę, bo dociera do mnie, że było tak blisko. Byliśmy już tak blisko. Ktoś do niego celował. I trafił. Prosto w niewinne serce mojego Sana.
Chłopak upada, jego twarz blednie, a ostatnie, co słyszę, to swoje imię wypływające z jego sinych ust.
- Maya.
Upadam, a przed oczami robi mi się ciemno. Nasze oddechy się urwały. Zegary już nie tykają. Świat się zatrzymał.
Od autorki:
Część druga, enjoy <3
YOU ARE READING
ATEEZ- One Shots
FanfictionTak jak w tytule, czyli One Shoty z Ateez. W głównych rolach członkowie zespołu i bohaterka. Shoty nie mają ze sobą powiązania, chyba że są podzielone na części. Zapraszam do czytania <3 Okładka stworzona przez @army_bts_joss_7 ; ) UWAGA! W niek...