#5 | That's The End pt. 2

22 4 21
                                    

W razie błędów lub pytań, komentarze!

Część druga "That's The End" Zapraszam ;)

     Wyszłam z domu i poszłam do naszego ulubionego miejsca nad jeziorem. Wciąż jednak myślę o Jongho. Jak zareaguje, gdy się dowie. Nie chcę, żeby cierpiał. Chcę oszczędzić tego bólu. To nie jego wina. Nagle, dzwoni telefon.

- Cześć Lien! Tak strasznie za Tobą tęsknię. Samolot został naprawiony i jestem już pod Twoim domem. Jednak, nikogo nie ma... gdzie jesteś? Podjechać po Ciebie? - zapytał spokojnym głosem.

     Pojawiły się łzy w moich oczach, nie byłam w stanie wiele powiedzieć, ale po chwili się odezwałam.

- Jestem w naszym miejscu, nie musisz przyjeżdżać, może mnie już... - W tym momencie ugryzłam się w język.

- Halo? Coś przerywa. Usłyszałem tylko, że w naszym wspólnym miejscu. Kocham Cię! Już jadę. - krzyknął. 

     Słyszałam jak się śmieje. Przypomniało mi się, jak on ślicznie się uśmiecha. Chciałabym zobaczyć jego uśmiech ten ostatni raz. Ale już za późno. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a on rozłączył się. Chciałam tylko przekazać mu, żeby nie przyjeżdżał. Nie chcę, aby to zobaczył.

     Jeszcze przed wykonanym czynem, nagrałam wiadomość głosową: "Jongho, ja nie potrafię tak dłużej. Być może, życie wcale nie chce nas połączyć na nowo. Każdego dnia i każdej nocy patrzę w te niebo pełne gwiazd, ale po chwili wydaje się ono puste. Kiedy patrzyłam na nie razem z Tobą, nie widziałam, aby czegoś brakowało. W tę noc trzymaliśmy się za ręce leżąc na trawie, pod gołym niebem. Nic mi więcej nie było potrzeba. Wystarczyliśmy sobie nawzajem. Kto by pomyślał, że moim ulubionym momentem, będzie ten w którym na mnie patrzysz. Siedzę sama, jakby nikogo nie było. To smutne wiesz? Ale spokojnie, można się przyzwyczaić. Nie obwiniaj się, to nie Twoja wina. Pamiętaj, że zawsze Cię kochałam, kocham i będę kochać, nawet tam z góry. Co to za różnica, czy jestem tu, czy będę tam. Dziękuję, za wszystko." Widziałam tylko, że odczytał wiadomość.
     

     Jezioro było całe oblodzone, spokojnie mogłam wejść na środek. Jednak lód skrzypiał pod nogami i byłam pewna, że jak podskoczę może się załamać. Zresztą, niech się łamie, może być to bez mojej pomocy, znienacka. Wchodząc na wodę, spojrzałam w miejsce, gdzie zawsze się spotykaliśmy. Wszystko mi się przypomniało. Każda chwila spędzona z nim. Te przywołane wspomnienia, ja widzę jakby działy się teraz. Widzę nas, oglądających gwiazdy. Niestety, to tylko wizja. Szłam powoli, bo jednak czułam ogromny strach. Nie przed śmiercią, ale bałam się bólu, jaki może być. Ta lodowata woda dotykająca moje ciało. Jednak, po chwili otrząsnęłam się ze wspomnień. Wróciłam do rzeczywistości. Obróciłam się przodem do kierunku, z którego przyszłam, aby upewnić się, że nikogo nie ma, a na pewno nie Jongho. Wzięłam dwa głębokie wdechy. Ktoś biegnie. Ten element, z sekundy na sekundę jest coraz większy. To on. Tego się bałam najbardziej. Podbiegł do jeziora, krzycząc coś.

- Lien, czemu tam stoisz? Co ty robisz? Wracaj tutaj, jest strasznie zimno. - powiedział. Widziałam jak para leci mu z ust. Był przerażony, ale jednocześnie nie wiedział o co chodzi.

- Przepraszam... - odpowiedziałam z załzawionymi oczami.

     Dokładnie w tym samym momencie podskoczyłam, a lód zarwał się pod moim ciężarem. Poczułam jak woda styka się z moim ciałem. Widziałam tylko jak Jongho biegnie tutaj, aby mnie wyciągnąć. Jak wyciąga ręce, aby mnie złapać. Poczułam tylko jego opuszki palców. Za późno. Odpłynęłam razem z prądem. Słyszałam jak krzyczy, wylewając łzy. Krzyczał moje imię. Przez kolejne kilka sekund uderzał w lód z nadzieją, że uda się go rozbić. Po chwili, moje powieki opadły i zapadłam w sen. Nic nie czułam. Ani zimna, ani bólu. Prawdopodobnie, zimna woda pomogła mi. Brak tlenu pod wodą również. Tak właśnie, skończyło się to całe idiotyczne przedstawienie, czyli moje życie. 



Koniec części drugiej! Nie wiem z kim będzie kolejny, przypuszczam, że z Yeosangiem na prośbę seongsang_shipper_  ;)

Dziękuję! :)

ATEEZ- One ShotsWhere stories live. Discover now