Prawdopodobnie historię taką jak ta, którą za chwilę przeczytasz słyszałeś już minimum setki razy. Oglądałeś w filmach, serialach lub choćby czytałeś w książkach. Ale wiesz co? Nie obchodzi mnie to. W ogóle nie interesuje mnie fakt, że opowiadanie to może Ci się w połowie znudzić, albo to, że jest za krótkie, czy za długie. Mi wystarczy to, że jest w całości moje.
Zacznijmy może od tego, że dziewczyna nazywała się Alison. Wszyscy dookoła nazywali ją Alice, nie wiadomo z jakiej przyczyny. Dla mnie jednak ona od zawsze i na zawsze była po prostu Ally. W dniu, w którym się spotkaliśmy po raz pierwszy, właśnie tak mi się przedstawiła.
- Jestem Ally.
- A jakie jest Twoje pełne imię?
- Po prostu Ally.
- W takim razie, szanowna "Po prostu Ally", ja jestem Seonghwa i niesamowicie miło jest mi Ciebie poznać. - Uniosłem kącik ust.
Uśmiechnęła się, a jej oczy jakby zaświeciły.
Dopiero po kilku miesiącach znajomości, nasza "Po prostu Ally" przyznała, że to nie jest i nigdy nie było jej pełne imię. Nazywała się Alison. Nienawidziła, gdy tak była nazywana, więc wbrew wszystkiemu wymyśliła dla siebie własne imię.
Powracając jednak do całej tej niebanalnej historii, pójdziemy trochę dalej. To znaczy, ciągle tkwimy w przeszłości, ale wszystko będzie działo się odrobinę później.
Przyszła wtedy do naszego wspólnego domu, niesamowicie zapłakana. Miała opuchnięte oczy i ledwo stała na nogach. Natychmiast wziąłem ją w swe ramiona i zapytałem, co się stało.
- To wreszcie koniec - powiedziała przez łzy.
- Ale koniec czego?
- Wszystkiego.
Aż w końcu zrozumiałem. Pokazała mi dokument. Wróciła od lekarza. Już od jakiegoś czasu Ally podejrzewała, że coś musi być nie tak. Po wizycie u specjalisty, tylko utwierdziła się w przekonaniu.
Ucałowałem jej mokre policzki, bez żadnego słowa wziąłem ją na kolana i po prostu przytuliłem. Ledwo zdążyliśmy kupić własny dom, urządzić go, czy choćby nacieszyć się sobą w pełni, od tamtego wieczoru byłem całkowicie świadom, że nic nie trwa wiecznie. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo próbowali zatrzymać czas i przystanąć na chwilę, nie uda się, bo właśnie to określa nam czym właściwie jest ludzki żywot. Jest bezlitosny.
Byliśmy parą już od pięciu lat, a w tamtej chwili miałem wrażenie, jakby minął miesiąc od momentu, w którym się poznaliśmy.
Kilka dni później Alice przyznała, że lekarz dał jej maksymalnie trzy miesiące. Trzy cholerne miesiące, na zrobienie wszystkiego, czego nie zdążyła do tej pory. Zapytała mnie wtedy:
- Zabierzesz mnie tam, gdzie zawsze marzyłam pojechać?
- Ally, nie, to jest za bardzo niebezpieczne...
- Nie obchodź się ze mną jak z jajkiem! Ja umieram, Hwa. Nie możesz zatrzymać czasu, dokładnie tak samo, jak nie możesz sprawić, że on choćby zwolni na minutę.
- W porządku. - Spojrzała na mnie kątem oka. - Za godzinę w samochodzie.
Roześmiała się wtedy i mocno mnie przytuliła. Szepnęła ledwo słyszalne "Dziękuję, kocham Cię", a ja odpowiedziałem jej tym samym.
Zmarła tego samego dnia. Podczas gdy pakowała już walizkę do bagażnika, rozpędzony motocyklista potrącił ją. Był pijany. Usłyszawszy krzyk dziewczyny w moment pojawiłem się u jej boku. Była tak strasznie poturbowana. Jej nieskazitelna twarzyczka była teraz cała we krwi, każda kończyna ciała była wygięta w inną stronę. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Spojrzałem w jej błękitne oczy. Miała delikatnie uchylone powieki i się uśmiechała. Zadzwoniłem na pogotowanie, a następnie usłyszałem tylko ostatnie:
- Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham, Seonghwa - powiedziała drżącym głosem.
- Ally, zaczekaj, pogotowie już jedzie, nie zostawiaj mnie. - Moja łza spłynęła na jej policzek. - Nie możesz. Nie teraz. Nigdy.
- Umierasz wtedy, kiedy jesteś na to gotowy. Nigdy nie byłam bardziej gotowa.
Zamknęła oczy, a kiedy przyłożyłem ucho do jej klatki piersiowej, nie poczułem żadnego ruchu. Przytuliłem ją i kołysałem nami tak, jakby zaraz miała się obudzić. Byłem pewny, że się obudzi. Przecież nie mogła mnie zostawić. Nie ona. Całowałem jej czoło i nos, jej usta i policzki w nadziei, że to tylko sen. Nadzieja umiera ostatnia, prawda?
Krzyknąłem na całe gardło, przytuliłem ją jeszcze mocniej, ale to nic nie dawało. Po kilku minutach rozpaczy, jeszcze raz, ten ostatni raz pocałowałem ją, a następnie powiedziałem tylko:
- Ja też Cię kocham, Alison. Moja Alison.
Miałem wrażenie, jakby poruszyła się w moich ramionach, ale to była tylko moja wyobraźnia.
Ally nie żyła.
Już nie żyła.
Kochała zdjęcia. Przez cały czas fotografowała wszystko co się dało. W każdym przedmiocie potrafiła dostrzec magię. Czasami prosiła mnie, bym zrobił jej zdjęcie. Powtarzała zawsze, że prędzej czy później zapomnimy o odległych wspomnieniach, ale te pozostaną na fotografiach, zupełnie niezapomniane.
Tamtego dnia, czekając na pogotowie, zostałem sam. Sam na sam z księżycem i jego blaskiem. Mienił się jak srebrna świeżo wykuta moneta. Myślałem wtedy o jej zamiłowaniu do zdjęć, o tym, jak zawsze potrafiła wszystko naprawić kilkoma słowami, ale przede wszystkim o tym, że już nigdy nie usłyszę tego delikatnego głosu.
Ally powiedziała kiedyś, że jeśli nie dasz rady, to oznacza, że nie dasz rady, a nie że świat się skończy. Jeśli się nie wyrobisz, to znaczy, że się nie wyrobisz, a nie że nie można na Ciebie liczyć. Kiedy nie zadowolisz wszystkich, to znaczy, że nie zadowolisz wszystkich, a nie że przestałeś mieć wartość. Kiedy poniesiesz porażkę, to znaczy, że poniesiesz porażkę, a nie że nią jesteś. Jeśli upadłeś, nie znaczy, że jesteś słaby, ale że czekasz na idealny moment, by podnieść się z podwojoną siłą.
Każdego cholernego wieczoru, gdy ogromna kula pojawiała się na niebie, przypominam sobie o tamtym dniu. O tym, co mi wtedy powiedziała i o tym, jak się ze mną pożegnała. Obraz ten mnie nawiedza i nie widzę nic poza nim.
Do zobaczenia w innym świecie, Po prostu Ally.
Od autorki:
Przepraszam za to, że na nic więcej mnie nie było stać, tylko na taki oklepany pomysł. Niestety w stanie, w jakim jestem teraz, nic więcej nie potrafiłam.
Mam jednak nadzieję, że jest całkiem w porządku <3
YOU ARE READING
ATEEZ- One Shots
FanfictionTak jak w tytule, czyli One Shoty z Ateez. W głównych rolach członkowie zespołu i bohaterka. Shoty nie mają ze sobą powiązania, chyba że są podzielone na części. Zapraszam do czytania <3 Okładka stworzona przez @army_bts_joss_7 ; ) UWAGA! W niek...