it taste like fellings

1.4K 142 135
                                    

Kilka dni później Karl Jacobs stał zrezygnowany na lotniku, starając wypatrzeć się w tłumie zabieganych ludzi swoich towarzyszy. Czuł się nieco zagubiony w tej sytuacji, ale nawet nie miał zbytnio siły narzekać. Zresztą sam też już odrobinę tęsknił za daltonistą.

George zawsze spajał ich grupę, umilając całej czwórce czas na zajęciach czy wieczorami w knajpkach z neonowymi szyldami. Choć Karl musiał przyznać, że z całej trójki jego znajomych najbardziej przyjaźni się z Alex'em. Głównie przez to, że chłopak zwyczajnie rozumie jego potrzebę dotyku jaką czasami mimowolnie odczuwał Karl i nie czuł się z tym niekomfortowo. Wszyscy znają się mniej więcej ten sam okres czasu, ale zdążyli się ze sobą zżyć niemalże jak rodzeństwo. Mieli już swoje wzloty i upadki, ale zazwyczaj zawsze trzymali się razem, to też Karl nie chciał rezygnować z wyjazdu.

Po raz setny omiatał swoim spojrzeniem tłum ludzi, by tym razem dostrzec choć minimalnie znajomą mu twarz.

Średniej wysokości chłopak z zarostem i dwiema niewielkimi walizkami w kolorze brudnego różu przypatrywał mu się z oddali, zupełnie tak jakby widział w nim coś na co było warto patrzeć.

Karl nie wyglądał zbyt dobrze, według swojego własnego osądu. Był nieco za gruby, jego wiecznie roztrzepane włosy, których za żadne skarby świata nie dało się ułożyć były odrobinę za długie, i mimo że mył je z pięć godzin temu to miał wrażenie jakby już były tłuste. Wody pod oczami, smętny wyraz twarzy, stara duża torba i średnia walizka jakie za sobą taszczył również nie prezentowały się dobrze. Za to starał ubrać się jak człowiek, mimo że miał świadomość, że jego strój wielu osobom nie przypadnie do gustu.

Miał na sobie jasne, beżowe spodnie w białą kratę i przygaszoną, granatową bluzę bez kaptura, spod której wystawał biały kołnierzyk, do tego założył złotą branzoletkę i kilka pierścionków, na nogach miał wysokie skarpety i białe, masywne buty. Twierdził, że i tak cały jego wizerunek psuł wygląd jego ciała, także gdy rano wylał na siebie odrobinę kawy, nie przebrał się. Więc na jego bluzie w dolnej części widniała niewielkich rozmiarów, ciemna plama pachnąca czarnym napojem.

Karl westchnął, zaczynając powoli iść w stronę, jak mu się wydawało, Nicholas'a. Nie miał pojęcia gdzie wywiało pozostałą dwójkę, ale widział, że obok stóp Nick'a leżało pełno walizek, z czego jedna charakterystyczna, intensywnie zielona niewątpliwie należąca do Dream'a.

-Hej- przywitał się Karl, gdy przystanął przy chłopaku. Z tego co wiedział, jest on rok młodszy od nich, ale wyglądał bardzo dojrzałe, na pewno nieco dojrzałej od niego. Choć Karl zgadywał, że to tylko i wyłącznie kwestia niezbyt intensywnego, ale jednak zarostu. Jacobs był trochę wyższy od swojego nowego znajomego, może odrobinę smuklejszy, ale i tak uważał, że Nick prezentował się lepiej. Wyglądał na lepiej zbudowanego, był ubrany w czarną bluzę z małym, wyhawtowanym płomyczkiem na środku, w czarne dopasowane spodnie, ciemną przewiewną i cienką kurtkę. Karl dostrzegł na jego twarzy kilka drobnych blizn, ale najbardziej z twarzy niższego wybijały się szklące oczy o pięknym kształcie i ciemne tęczówki odbijające światło lotniskowych, jasnych lamp. Karl również spostrzegł, że kształt brwi Nick'a był niezwykle ładny, ile on sam dałby za takie brwi. Usta Nicholas'a wygięły się w uprzejmym uśmiechu.

-Cześć- odpowiedź padła dopiero po dłuższej chwili, w której oboje się sobie przypatrywali, trochę zapominając o manierach i reszcie bożego świata.

Karl aż zrobił krok w tył, słysząc głos młodszego, miał niebywale przyjemną barwę, był nieco zachrypnięty ale w taki dobry sposób. Karl sam nie widział jakim cudem, ale głos Nicholas'a zwyczajnie brzmiał dla niego bezpiecznie i ciepło.

stomatch meet butterflies | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz