Trzy następne dni były dla całej piątki pełne głuchej ciszy, której większość z nich nienawidziła. Atmosfera była napięta, a humor Clay'a wydawał się udzielić wszystkim osobą przebywającym w kolorowym budynku. Nawet panie sprzątające korytarze wydawały się odczuwać zapach złamanego serca wiszącego w powietrzu. Od trzech dni nieustannie padało, a tysiące czarnych parasolek zapełniło przygaszone ulice Londynu.
-Zepsułem to tak łatwo, że tak trudno to naprawić - westchnął Clayton spoglądając na Nicholas'a - Gdybym tylko mu o tym nie mówił, wszystko byłoby jak dawniej.
- Czyli i tak byłoby chujowo- stwierdził Nick, gasząc papierosa o jasny parapet. Został na nim widoczny ciemny ślad, ale szatyn naprawdę niezbyt miał chęć się tym teraz przejmować. Nick nie palił, zazwyczaj. Robił to tylko wtedy, gdy Clayton nie chciał robić tego w samotności, a teraz był taki moment w którym ewidentnie potrzebował wsparcia.
Dwójka przyjaciół znających się od dziecka siedziała razem w jednym z wynajętych przez blondyna małych pokoi, zaciągając się dymem papierosowym. Siedzieli i cieszyli się swoją obecnością, zastanawiając się co tak właściwie teraz będzie. Clay był zagubiony jak jeszcze nigdy w życiu, a jego oczy łzawiły niemalże przez cały czas. Przebywanie z Nick'iem odrobinę poprawiło mu aktualne samopoczucie, ale wiedział, że nie na długo i za chwilę wybuchnie kolejną salwą niekontrolowanego płaczu.
- Będziemy udawać, że nic się nie stało - nagle wypalił blondyn, jakby wpadając na genialny pomysł - Tak jak robiliśmy to zawsze.
Nicholas przytaknął, spoglądając na niego beznamiętnie. Clay nie uczył się na błędach, ale kim Nick był by jakoś go w tym temacie pouczać? Obserwował relacje Brytyjczyka z blondynem na tyle by mieć przeczucie, że najpewniej w świecie rzeczywiście tak będzie.
Będą udawali, że nic się nie wydarzyło, tylko tym razem cierpiąc przy tym trochę bardziej niż zwykle. Ale cóż, taka już była ich popaprana specyfika.
- Jak tam twoje serce? - zagadnął Clay, widząc jak Nick odruchowo przykłada swoją rękę do klatki piersiowej - Wszystko dobrze?
- Tak tak - odpowiedział szybko młodszy, chcąc szybko zagaić niewygodny dla niego temat. Wiedział, że Dream się martwił, ale Nick nie znosił kiedy aż tak się o niego zamartwiał i ciągle dopytywał czy nic mu nie jest - Nie bolało mnie od dawna.
Nicholas od małego miał problemy z sercem, a wydało się to gdy za dzieciaka dostał silnego ataku podczas zabawy z Clay'em w piaskownicy i prawie że wylądował na stole operacyjnym. Na szczęście się bez tego obeszło i skończyło na wiecznych wizytach u kardiologa, ale u obydwu chłopaków od tego wydarzenia zrodziła się swego rodzaju trauma, a Clay stał się bardzo wrażliwy na każdy, nawet przypadkowy gest Nicholas'a mogący wskazywać na to czy coś jest nie tak. Pilnował go przez całą podstawówkę i szkołę średnią, upewniając się czy młodszy czuł się dobrze, jak na razie nie miał zamiaru rezygnować z tego nawyku.
Karl i Alex siedzieli na podwórku, mimo nieustannie padającego deszczu. Zwyczajnie siedzieli na mokrej kostce, pozwalając by krople wody do reszty zmoczyły ich ciała.
- Będziemy chorzy jak cholera- westchnął Alex, lekko się przy tym uśmiechając. Często z Karl'em mieli głupie i odrobinę samo destrukcyjne pomysły, a ostatnio nie mieli zbytnio czasu by spędzić go sam na sam, właśnie w ten zupełnie idiotyczny sposób w jaki zazwyczaj to robili. Skrajnie nieodpowiedzialny, ale klimatyczny. - Co powiedział ci wtedy George?
Alex zadał bezpośrednie pytanie, widząc, że Karl'a ewidentnie trapi coś więcej niż resztę. Znał go jak własną kieszeń i mógł się tego dowiedzieć nawet poprzez fakt, że szatyn nerwowo przygryzał swoją wargę. Robił tak zawsze, gdy był czymś zmieszany albo na czymś skupiony. Ten spojrzał na niego spod przymrużonych powiek, odgarniając mokre kosmyki ze swojego czoła. Karl siedział do tej pory po turecku, ale teraz rozprostował nogi podpierając się na rękach. Skierował swoją twarz w stronę ciemnych chmur, pozwalając by krople deszczu spadały na jego zmarzniętą, i tak już mokrą skórę.
- Powiedział mi, żebym się zakochał - powiedział szybko i może niezbyt wyraźnie, ale Alex i tak wszystko zrozumiał - A tak właściwie, że już to zrobiłem?
Zapytał bardziej sam siebie niż Quackity'ego, który pokiwał na to jedynie ze zrozumieniem głową.
- Powiedział, że mi zazdrości- westchnął Karl, nieco drżąc od zimna i dreszczów, które właśnie przeszły po jego plecach - Uczuć.
Alex nie mógł wejść do umysłu George'a ani Karl'a, ale mniej więcej orientował się w ich sytuacji, a przynajmniej tak mu się wydawało. Alex od dawna wiedział, że George nienawidził w sobie wielu rzeczy, ale nie sądził, że przeszkadza mu niemożliwość odczuwania tak problematycznego uczucia jakim była miłość. George od zawsze był chłodną osobą, ale Alex sądził, że taki stan rzeczy mu odpowiadał. Widocznie nawet on mógł się pomylić, a chamskie odzywki George'a w odpowiedzi na urocze i ciepłe słowa czy działania Clay'a wcale nie były zwykłą złośliwością, a próbą odkochania w sobie zielonookiego. Chociaż Alex i tak był przekonany, że wredota to nieodłączna część charakteru Brytyjczyka, która tylko ułatwiła mu ranienie blondyna w odrobinę inny sposób niż przewidywał.
- Powiedział ci, że jesteś zakochany? - upewnił się Alex, chcąc odgonić od siebie smętne myśli o Brytyjczyku - Szczerze, też mi się tak wydaje. Może nie zakochany, ale zauroczony na pewno.
Karl nie odpowiedział, dalej wpatrując się z zamyślonym wyrazem twarzy w niebo. Już kolejny raz ktoś uświadamiał mu, że te cholerne motylki nie były jakimś wyjątkowo dziwnym zatruciem pokarmowym ani niczym w tym stylu. Powoli zaczynała boleć go od tego głowa. Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł się przy nikim tak jak czuł się przy Nick'u. Jeszcze nigdy nie bał się swoich uczuć i swojego ciała jak teraz. Bał się tych w teorii pozytywnych uczuć, bo mało z nimi obcował.
- Wpadłeś Karl - zaśmiał się Alex, wstając z miejsca i rozciągając nieco strzelające kości w swoim ciele - Ale pamiętaj, że nawet jeśli ten dupek będzie już u ciebie na pierwszym miejscu, to że ty zawsze będziesz moim ulubionym powodem do nieprzespania nocy.
Alex odszedł już kawałek w stronę drzwi wejściowych do budynku, ale przed tym obrócił się jeszcze w stronę Jacobs'a, szepcząc sobie pod nosem jeszcze kilka ważnych słów.
- Lepiej, by żadna z tych nocy nie była przez ciebie przepłakana, bo inaczej zakopię tą całą głupią miłość w wielkim, głębokim dole. - powiedział tak by tylko on mógł to usłyszeć i zniknął w ciepłym budynku, mocząc sobą suche korytarze.
Karl był najważniejszą osobą w jego życiu i już dawno sobie postanowił, że wyeliminuje z niego wszystko co będzie jedynie nowym źródłem bólu dla wyższego. Choć może wcale nie będzie miał ku temu powodów, na co w głębi duszy liczył.
Przez ciało Nicholas'a przeszedł tylko drobny dreszcz, choć on sam nie miał pojęcia dlaczego.
๑۞๑,¸¸,ø¤º°'°๑
Wow, Dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze, to bardzo miłe ღ
CZYTASZ
stomatch meet butterflies | Karlnap
FanficFloryda miała to do siebie, że życie na niej było można porównać do toksycznego związku. Wchłonie cię i wypluje kilka razy, powolnie przyzwyczajając cię do tego dennego i uzależniającego uczucia. Jeden z jej mieszkańców, Karl Jacobs dostaje propozy...