mentally on the beach

930 112 58
                                    


Jak wcześniej uzgodnili, tak też zdobili. Aktualnie siedzieli na peronie czekając na odpowiedni pociąg, jak i na George'a który jeszcze nie raczył się zjawić. Wyjazd do Brighton miał trwać jeden dzień, być może wieczór. Nie mieli jakichś wielkich planów na ten czas, nie zamierzali zwiedzać czy się nigdzie za bardzo włóczyć. Chcieli spędzić trochę czasu przy wodzie napawając się morską bryzą, którą tak uwielbiali.

Czasem zdarzało im się wyjeżdżać w ramach odpoczynku od uczelni nad jakieś małe jeziorka, ale jednak fale jakie gwarantowało morze było na tyle osobliwym i specjalnym uczuciem, że jezioro nigdy nie potrafiło zastąpić im tego niepowtarzalnego klimatu. Jeziora bardziej kojarzy im się ze smakowym piwem i milionem bąbli po komarach.

Każdy oczekiwał  przybycia Brytyjczyka raczej w grobowej atmosferze, bojąc się pierwszej jego konfrontacji z blondynem. Tak właściwie,  nikt do końca nie wiedział co właściwie między nimi zaszło, oczywiście każdy się domyślał, Karl wiedział trochę więcej niż reszta ale nie znał żadnych większych szczegółów. Nie znał atmosfery, słów które padły i nie wiedział reakcji bruneta na wyznanie miłości. Mógł tylko się domyślać, że nie było to jakieś bardzo szorstkie odrzucenie, gdyż Clayton cały czas trzymał się na nogach, na chwiejnych, ale jednak.

Siedzieli w czwórkę na drewnianej ławeczce na uboczu w komfortowej ciszy. Blondyn zajął miejsce przy Karl'u, korzystając z faktu, że Nick na chwilę wstał by rozprostować kości i zanurzył swój nos we włosach niższego. Każdy z nich już chyba przywykł, że Jacobs pełnił rolę misia do przytulania gdy ktoś z nich miał doła. Karl nie miał z tym żadnego problemu i zwyczajnie oddawał każdy najmniejszy uścisk, samemu kojąc przy tym swoje znerwicowane serce.

Nicholas widząc blondyna obejmującego szatyna jedynie westchnął, siadając z powrotem obok Alex'a którego wzrok utkwiony był w ekranie telefonu. Nick bez ogródek spojrzał mu w wyświetlacz, ale nie zauważył na nim nic interesującego, oprócz faktu, że ten jeszcze jakimś cudem działał nie bacząc na mnóstwo pęknięć, głębokich rys i dziwnych plam.

-Cześ -przywitał się cicho George, zacinając się przy tym nieznacznie, pojawiając się nagle nie wiadomo skąd przed ich ławeczką - Cześć.

Jego głos był zachrypnięty, zupełnie tak jakby był zdarty od krzyczenia. Sam George miał niemiłosierne cienie pod oczami, w tym temacie prawie że dogonił Clay'a. Jego gęste, przydługawe włosy były odrobinę roztrzepane, ale było widać, że były świeżo umyte. Chłopak miał na sobie szare dresy i jasnobrązową długą bluzę bez kaptura. Był blady, niby tak jak zawsze, ale tym razem nawet na jego policzkach nie można było dostrzec żadnych delikatnych różanych kolorków jakie zazwyczaj na nich widniały.

Wszyscy się z nim przywitali cichym cześć, oprócz Jacobs'a, który niemal od razu do niego podszedł i się w niego wtulił. George odwzajemnił uścisk, zaciskając swoje palce na materiale swetra wyższego. Oboje mieli zamknięte oczy, przez co nie zauważyli jak blondyn powolnie się podniósł i stanął za plecami George'a, rzucając na nich delikatnie widoczny cień. Dopiero gdy Karl uchylił lekko oczy, natychmiastowo odlepił się od ciepłego bruneta obracając go lekko w przeciwną stronę.

Wycofał się nieznacznie w tył, wpadając na Nicholas'a, który też podniósł się z ławki. Ten objął jego talię jedną ręką łapiąc go od tyłu i nieco przyciągając do siebie. Karl jedynie położył swoją dłoń na tej Nick'a leżącej na jego ciele, uważnie obserwując poczynania blondyna i bruneta. Alex jedynie siedział jak wcześniej, niemrawo spoglądając co chwilę na jedych, to na drugich nie wiedząc kto sprawia mu więcej kłopotów i trosk.

George odwrócił się całkowicie w stronę blondyna, wlepiając w niego uważne spojrzenie szklących, brązowych oczu z lekko uchylonymi ustami. Po dłuższej chwili, oboje jednak wpadli sobie w ramiona, wdychając swoje zapachy. Karl uśmiechnął się lekko, doskonale wiedząc, że ta dwójka nie mogła żyć bez siebie, nawet jeśli powolnie wyniszczali siebie nawzajem. Taki paradoks.

stomatch meet butterflies | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz