deranged millionaire

872 98 32
                                    

Cóż, Karl wiedział, że jego znajomy jest nieprzeciętnie dziany i z tego tytułu jako grupa przyjaciół ich odpały, wyjazdy, alkohole czy kluby do jakich uczęszczali były zazwyczaj droższe  niż mogliby sobie na to pozwolić normalni, przeciętni szarzy ludzie z ulicy, ale jednak w ich stylu nigdy nie były drogie restauracje.

Co niemal od razu było widać, gdyż na tle mężczyzn ubranych w garnitury i wysokich dam w czarnych szpilkach prezentowali się jak grupa dzieci. Niemniej jednak nie przejmowali się tym zbytnio, ciesząc się widokiem jaki mogli podziwiać i swoim towarzystwem.

Aktualnie znajdowali się w lokalu mieszczącym się w jednym z najwyższych budynków w Londynie, a stolik przy jakim siedzieli znajdował się na trzydziestym-dziewiątym  piętrze wieżowca. Restauracja posiadała najwyżej położony taras widokowy w Europie, o czym zdążyła kilka już razy poinformować ich obsługa, a było z niego widać zapierając dech w piersiach widok na chociażby Tamizę.

Lokal specjalizował się w kuchni japońskiej, peruwiańskiej i brazylijskiej, ale oni postawili na chyba najprostszą rzecz z menu, gdyż była to jedyna nazwa, którą kojarzyli i nie bali się zamówić, mianowicie było to sushi.

Clay miał na dzisiaj zaplanowane spożywanie posiłków w serio ekskluzywnych i nieprzeciętnych miejscach, a restauracja do której miał zamiar zabrać znajomych późnym wieczorem wydawała się mu jeszcze bardziej ekscytująca niż ten wysoko położony punkt w jakim aktualnie byli. Nie ze względu na ładniejszy widok, bo ten tutejszy ciężko byłoby przebić, ale z faktu, że miejsce to było ulokowane bardzo blisko innego, które miało grać dziś główne skrzypce.

Kto by się spodziewał, że ostatniego pełnego dnia w Londynie na śniadanie zjedzą sushi?

Ogólnie, nikt nie spodziewał się, że ten dzień będzie aż tak wyjątkowy, bo nikt z nich nie słynął z planowania swojego czasu. Większość wspomnień jakie przeżywali zawdzięczali swojej spontaniczności.

Teraz jednak, Clay  ściśle trzymał się swojego planu, który omówił z Nicholas'em gdy blondyn raz przyszedł odwiedzić szatyna w szpitalu szybciej od reszty, chcąc pogadać i spędzić  z nim trochę czasu na osobności. Nicholas wykorzystał tą sytuację, by poprosić swojego przyjaciela o drobną przysługę, ale nie oczekiwał od niego drogich restauracji ani nic z tych rzeczy, więc sam był trochę zaskoczony.

Napawali się pięknym widokiem jaki się przed nimi rozprzestrzeniał, zajadając ryżowe rolki. Rozmawiali, śmiali się, wybijali z tłumu na tle ciemno ubranych osobistości. Cieszyli się swoim młodym życiem, do póki jeszcze mogli, niemalże czując krzywe i zazdrosne spojrzenia wypalające dziury w ich plecach. Nie przejmowali się w tym momencie zupełnie niczym, a myśl o tym, że ten dzień może być ostatnim takim w ich życiu powoli znikała, zostawiając po sobie tylko nutkę goryczy na dnie ich świadomości.

Po skończonym posiłku jeszcze trochę  pochodzili po szerokim tarasie, a wyszli dopiero gdy obsługa zaczęła rzucać im spojrzenia jakby chciała ich rozszarpać, dalej z uprzejmymi uśmiechami na twarzach. Chcąc czy nie chcąc, wydali tutaj kupę szmalu i już zapewne nie jedna osoba podejrzewała ich o jakąś kradzież.

Następnie poszli do parku świętego Jakuba, do którego tak właściwie wcale nie było zbyt daleko, a i na niego mieli wcześniej widok z tarasu. Zielona przestrzeń w jakiej się znajdowali była chyba najprzyjemniejszym ogrodem publicznym w całym Londynie, który był w pobliżu pałacu Buckingham.

Niemal przez całą długość parku przebiegało czyste jezioro, które przyciągało do siebie najrozmaitsze gatunki ptactwa. Quackity niemal od razu znalazł się przy wodzie, w której pływało mnóstwo szarawych  kaczuszek, a trochę dalej można było zauważyć parę łabędzi z młodymi.

stomatch meet butterflies | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz