-Ukryty zawał mięśnia sercowego - poinformował lekarz, patrząc badawczym spojrzeniem na zielonookiego blondyna, który nawet w najmniejszym stopniu nie był zainteresowany patrzeniem w stronę swojego rozmówcy.
Za to słuchał wszystkiego uważnie, jednocześnie spoglądając na salę w której leżał Nicholas przez przeszkloną ścianę. Sapnap kontaktował, ale był praktycznie wycieńczony. Miał zamknięte oczy, a jedyną oznaką tego, że rzeczywiście żył, był jego kciuk, który powolnie gładził rękę Jacobs'a.
Karl siedział na małym, niewygodnym taborecie, mając położoną głowę na charakterystyczniej białej pościli. Na jego policzkach dalej było można dostrzec mokre ślady po intensywnym płaczu, a jego oczy były zamknięte, tak samo jak te Nicholas'a. Oboje byli wykończeni, a Clay miał wrażenie, że tylko przez fakt, że tkwią w pomieszczeniu razem wydawało się, że leżą całkowicie odprężeni, a łzy na ich twarzach są spowodowane jakimś szczęśliwym wydarzeniem.
Karl jako jedyny dostał pozwolenie na wstęp do sali Nick'a. Chociaż tak w gruncie rzeczy nie bardzo można było to nazwać pozwoleniem. Do sali najmłodszego mieli zakaz wejścia kategorycznie wszyscy, z powodu tego, że Nicholas i jego serce musieli znacznie odpocząć i się jako tako zregenerować.
Sam Sapnap był jeszcze w miarę świadomy, a widząc dobrze mu znane brązowe loki za szybą zaczął tak namiętnie prosić pielęgniarki o wpuszczenie Jacobs'a do sali, że te nie mogły w żaden sposób go uciszyć i w końcu z obawy przez zmęczeniem serca Nick'a jeszcze bardziej i doprowadzeniem do kolejnego ataku, poprosiły szatyna do środka, ostrzegając go jednak po stokroć żeby był spokojny i nie obarczał Nick'a aktualnie swoimi uczuciami czy łzami. Tym ostatnim pozwolił jednak leniwie się sączyć, widząc jak oczy młodszego również są zaszklone.
Stan chłopaka nie był krytyczny. Jego serce wróciło do prawowitego działania jeszcze w karetce, ale nie ulega wątpliwości, że było znacząco poszkodowane. Jego tętno dalej było niepokojąco wolne, a strefa za mostkiem dalej niebezpiecznie go paliła.
-Nie pierwszy raz - odpowiedział po znaczącej chwili wlepiania swojego spojrzenia w dwójkę swoich przyjaciół blondyn -Jak dużo szczęścia miał tym razem?
-Bardzo dużo - westchnął lekarz, również spoglądając z pobłażaniem na chłopaka praktycznie śpiącego na małym taborecie i na swojego nowego pacjenta -Nie mam pojęcia jakim cudem przeżył czas, w którym jechała do niego karetka bez resuscytacji krążeniowo oddechowej.
Clay mógł tylko zgadywać, albo raczej tłumaczyć sobie nieco romantycznie to zjawisko tym, że Karl przyciągając Nick'a to swojej klatki piersiowej podzielił się z nim biciem swojego serca.
-Zostanie na obserwacji, na razie dwa dni - poinformował lekarz spoglądając na dwójkę brunetów siedzących na szpitalnych krzesłach, wpatrzonych w czubki swoich butów. Nawet nie zamierzał dociekać, dlaczego wszyscy byli cali mokrzy -Po tym okresie obowiązkową będzie re-
-Rehabilitacja kardiologiczna, tak wiem - dokończył za lekarza blondyn, dalej nie odrywając wzorku od swoich przyjaciół -Na pewno teraz wszystko jest w porządku?
Lekarz na powrót spojrzał w stronę sali, idąc w ślady blondyna. Jego wzrok objął także duże maszyny do których podpięty był Nicholas. Śledził uważnie niezrozumiałe dla zwykłego człowieka napisy i linie na ekranie by po chwili namysłu kwaśno się uśmiechnąć.
-Tutaj nic nigdy nie jest na pewno - odparł ściągając z nosa swoje okulary i zarzucając do tyłu swoje różowe, długie włosy upięte w niskiego kucyka -Ale obecnie jego organizm zachowuje się poprawnie.
Clay odetchnął, zasiadając obok Brytyjczyka na plastikowym siedzeniu o odcieniu brzydkiego, morskiego niebiskiego. Teraz wszystko co mogli zrobić to poczekać na Karl'a i znaleźć sobie jakiś szybki nocleg, gdyż pociąg którym mieli wrócić już dawno odjechał w stronę rozświetlonego Londynu. Nad Brighton natomiast aktualnie unosiły się czarne chmury, które jednak były niewidoczne przez ciemne już niebo.
CZYTASZ
stomatch meet butterflies | Karlnap
FanfictionFloryda miała to do siebie, że życie na niej było można porównać do toksycznego związku. Wchłonie cię i wypluje kilka razy, powolnie przyzwyczajając cię do tego dennego i uzależniającego uczucia. Jeden z jej mieszkańców, Karl Jacobs dostaje propozy...