green time

1.1K 131 36
                                    

George siedział po turecku na trawie, mimo że tuż obok niego leżał miękki kocyk w czerwoną kratę. Siedział i pozwalał delikatnym promieniom słonecznym muskać jego wrażliwą, jasną skórę. Napawał się dobrą pogodą i świadomością, że ma przy sobie najważniejsze osoby w jego życiu tak blisko, starając się zapomnieć, że za korki czas znów przyjdzie im się rozstać.

Chwilowo był sam, gdyż Clay i Alex wyparowali chwilę temu pod pretekstem kupienia przekąsek i zapewne taniego alkoholu. George nie pił zbyt często, ale gdy już to robił to doprowadzał się do bardzo wątpliwego stanu, więc starał się hamować jak tylko mógł. Nick natomiast korzystając z dobrego oświetlenia zaszył się gdzieś ze swoim aparatem. George nie wiedział gdzie jest i co robi Karl, ale do póki nie słyszał żadnych krzyków był o to w miarę spokojny.

Karl natomiast, wcale nie znajdował się tak daleko jak mogłoby się wydawać, gdyż chłopak siedział mały kawałek od Georga tylko w o wiele gęstszej trawie, obserwując fioletowo-niebieskie, nieznane mu kwiaty zmieszane z czerwonymi makami i żółtymi mleczami rosnącym na całej długości pola rozpościerającego się za małym zielonym wzgórzem, na którym umieścili swój niewielki kocyk. Wysoka trawa muskała jego policzka, a pszczoły latające od kwiatka do kwiatka od czasu do czasu przyglądały mu się w konsternacji.

Karl siedział na ziemi ignorując delikatne zimno jakie rozchodziło się po jego ciele od gruntu. Siedział w cieniu jakie akurat rzucało na niego drzewo znajdujące się na wzniesieniu, bawiąc się w dłoniach małymi listkami jakie niestety z niego spadły.

Tarmosił nieszczęsną zieleninę, myśląc o niebieskich migdałach. Nie mógł skupić się na niczym konkretnym, wspominając ostatnią noc i ciepły dotyk na jego drżącym ciele. Odrobinę wstydził się całej tej sytuacji, ale jej nie żałował, dzięki niej oczyścił się z części negatywnych emocji.

Chłopak wstał na chwiejnych nogach, zrywając przy okazji niebieskiego kwiatka zabłąkanego przy jego stopie. Udał się w stronę George'a, wpychając mu nieszczęsną roślinkę za ucho. W zamian za ten gest otrzymał promienisty uśmiech niższego, na co również delikatnie się uśmiechnął. Usiadł na kocu przy brunecie, opierając swoje ręce na swoich kolanach.

Patrzył na George'a z delikatnym uśmiechem na twarzy, czując jak niższy wręcz emanuje szczęściem. Karl cieszymy się wewnętrznie jak małe dziecko z radości jaką odczuwał jego znajomy, patrzenie na George'a w takim stanie było miłe i napawało jego serce delikatnym ciepłem. Karl był bardzo przywiązany do swoich przyjaciół i wręcz ubóstwiał, kiedy ci byli szczęśliwi, mieli przerwę od smętnych myśli i wreszcie żyli pełnią życia, nawet jeśli niedługo będą musieli wrócić do smutnej rzeczywistości.

- Jak tam się czujesz? Jak mieszka się z Nick'iem? - zapytał cicho George, kierując na szatyna uważne spojrzenie czekoladowych oczu. Ile Jacobs by dał, by posiadać taki przepiękny odcień tęczówek.

- Dobrze, tak sądzę - odparł lekko odpowiadając na dwa pytania za jednym zamachem, przekrzywiając odrobinę głowę w bok jak szczeniaczek, próbujący ukryć, że coś przeskrobał.

Co prawda w żadnym stopniu nie kłamał, fizycznie czuł się dobrze, pomijając to dziwne jeżdżenie w brzuchu, głowa nie bola go już od jakiegoś czasu z czego był niezwykle rad. Wcześniej cierpiał na takie bóle niezwykle często i aż do tego stopnia, że wydawało mu się, że leki przeciwbólowe w żaden sposób na niego już nie działają.

-Tylko czasem mam dziwne uczucie w brzuchu - dodał, widząc badawcze spojrzenie George'a z niedowierzeniem ilustrujące jego sylwetkę.

Brunet podniósł się lekko zaniepokojony, spoglądając z uwagą w szarawe oczy Jacobs'a. Martwił się, to normalne. Mimo że na pierwszy rzut oka wcale nie byli z Karl'em tak blisko jak na przykład on i Clay, to jednak chłopak był dla niego cholernie ważny, mimo że czasem zdarzyło mu się dogryźć w ten czy inny sposób.

stomatch meet butterflies | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz