Deszcz dalej padał, ale odrobinę mniej niż przed chwilą. Karl dalej siedział na dworze, zupełnie zatracając się w swojej głowie. Myślał o wszystkim i o niczym, zaczynając na smaku słodkich owoców na ciepłym gofrze, przez wspomnienie długich rzęs okalających ciemne oczy Nick'a, o jego uroczych bliznach rozsianych po całej jego twarzy, a kończąc na myśli o stanie kwiatów w jego mieszkaniu w Ameryce.
Nawet nie spostrzegł się kiedy ktoś za nim stanął, rzucając na niego delikatny cień. Przekręcił głowę dopiero gdy usłyszał dźwięk robionego zdjęcia.
- Zamoczysz ten aparat- westchnął zrezygnowany, widząc jak jeszcze stosunkowo suchy Nick robi się coraz bardziej mokry, a woda już powolnie zaczyna ociekać z jego przydługawych włosów.
Przyjął ciepłą rękę drugiego, podnosząc się do pozycji stojącej. Stali w deszczu, trzymając się z nieodgadnionymi wyrazami twarzy za ręce. Ta Karl'a była już chłodna i drżąca z zimna, ta Nicholas'a, który dopiero co wyszedł z ciepłego budynku wydała się być w tym momencie dla zziębniętego chłopaka straszliwie przyjemna i magnetyzująca.
Stłumił w sobie dziwną potrzebę położenia jego dłoni na swoich policzkach i pociągnął go delikatnie w stronę wyjścia z podwórka, pozwalając jedynie by ten schował aparat do wodoodpornego pokrowca zawieszonego na jego szyi. Szli za rękę w ciszy, napawając się swoją obecnością i dźwiękiem kropel deszczu uderzających o drogę. Poruszali się wzdłuż zatłoczonej ulicy, obserwując jak lampy rzucają zniekształcone cienie na drogę.
Nicholas był w nieco lepszej sytuacji, gdyż miał na sobie skórzaną kurtkę, która jako tako odbijała wodę z nieba. Nie mniej jednak nie na długo gdyż już po chwili ją ściągnął, zarzucając ją na ramiona Karl'a.
- Zwariowałeś? - zapytał się starszy, obracając się w stronę niższego- Ja i tak jestem już cały mokry.
- Będzie ci trochę cieplej - oznajmił Nick, oplatając Karl'a grubym materiałem swojej kurtki jeszcze szczelniej niż poprzednio.
- Ale tobie nie będzie - powiedział zrezygnowany Karl, wlepiając w Nick'a swoje odrobinę rozdrażnione spojrzenie. Było mu miło, a zapach kurtki Nick'a sprawiał, że rzeczywiście zrobiło mu się ciepłej, nie mniej jednak nie chciał by młodszemu było przez niego zimniej albo co gorsza, żeby się rozchorował.
Nick wzruszył ramionami, przyciągając dłoń Karl'a na powrót do tej swojej. Nie oddalili się daleko od ich lokum. Nicholas chciał odpocząć od tej ciągłej pochmurnej sytuacji jaka spłynęła na Clayton'a. Taki spacer w deszczu z taką osobą jaką był Karl wydawał się taką bajką i snem, że rzeczywiście oderwał go na chwilę od rzeczywistości. Miał zresztą plany na resztę wieczoru, który chciał spędzić z Jacobs'em. Chciał wykorzystać te kilka dni jakie zostały im w Londynie maksymalnie i w miarę jak na ich obecne możliwości radośnie, a obecnie jedyną namiastkę tego uczucia do jego serca wprowadzał właśnie Karl. Planował, że wrócą do ich małego pokoju, wezmą po ciepłym prysznicu, złącza swoje jednoosobowe łóżka w jedno, zakopią się pod stertą ciepłych puchatych koców i w towarzystwie gorącej czekolady obejrzą jakiś dobry film.
Mogli zrobić to co prawda bez łączenia łóżek, ale chyba żaden z nich nie odpuściłby okazji do poprzytulania się, nawet jeśli żaden z nich by się do tego nie przyznał.
Rozmyślania Nick'a przerwało gwałtowne pociągnięcie do przodu, które jak się okazało było potykającym się Karl'em, który na swoje szczęście nie miał okazji spotkać się z twardym podłożem za sprawą Sapnap'a, który zwinnie go złapał i przytrzymał w miejscu obracając go tak by był do niego przodem dla większego bezpieczeństwa. Karl oparł dłonie o jego klatkę piersiową, zaczynając się cicho i głupio śmiać ze swojego własnego czynu. W około nich nie było nawet najmniejszego kamyczka o który mógłby się potknąć.
CZYTASZ
stomatch meet butterflies | Karlnap
FanfictionFloryda miała to do siebie, że życie na niej było można porównać do toksycznego związku. Wchłonie cię i wypluje kilka razy, powolnie przyzwyczajając cię do tego dennego i uzależniającego uczucia. Jeden z jej mieszkańców, Karl Jacobs dostaje propozy...