Rozdział 37

480 43 10
                                    

– Na pewno niczego nie potrzebujesz? – spytał Seokjin, jednocześnie nalewając wodę do szklanki i po chwili podając mi. Upiłam niewielki łyk, po czym odłożyłam kubek na stolik nocny.

– Dzięki za troskę, ale czuję się już dobrze – odrzekłam uśmiechając się sztucznie. Gdyby BTS wiedzieli, traktowaliby mnie inaczej.

Musiałam przyznać, że mimo mówienia Bangtanów, iż to włamanie nie było moją winą, czułam się jednak trochę winna. Nie z powodu tego, że saseng wszedł do domu Jungkooka. Dlatego, że BTS muszą się mną teraz zajmować, a dodatkowo nie udało się jeszcze złapać tego psychofana.

Do szpitala trafiłam w dzień włamania, a było ono przedwczoraj. Na szczęście moja noga szybko się goiła, co pewnie było trochę spowodowane rozwojem medycyny w Korei. Szczególnie w prywatnym szpitalu, a przynajmniej tak podejrzewałam przez wysokie standardy praktycznie wszystkiego. Od jedzenia po pokoje, które były jednoosobowe.

– Lekarz powiedział, że możesz zostać dzisiaj popołudniu wypisana, jednak pod warunkiem, że będziesz na siebie uważała przez najbliższy tydzień. – Ucieszyłam się na wiadomość Jimina. Uśmiechnęłam się szeroko, tym razem naturalnie. Park odwzajemnił mój uśmieszek.

Bangtani wyszli z pokoju, więc zostałam w nim sama. Wzięłam z szafki książkę, którą wczoraj kupił mi w szpitalnym kiosku J-Hope. Zaczęłam czytać powieść, od razu zaczynając się relaksować.

Po kilku godzinach stałam już przed miejscem zamieszkania BTS. Szczerze cieszyłam się z szybkiego wypisania. Myślałam, że do zdrowia najszybciej wrócę po dwóch tygodniach. Jak widać koreańscy lekarzy umieją zdziałać cuda.

Popchnęłam drzwi i szybko skierowałam się w stronę swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przez krótką chwilę na nim leżałam. Musiałam przemyśleć swoją sytuację i zrobić następny krok.

Po kilku minutach zdecydowałam, że rozmowa z V będzie najlepszym rozwiązaniem. Rozumiałam, iż aktualnie Kim nie chciał mnie widzieć, jednak ta sprawa była od tego ważniejsza.

Szybko wybiegłam na korytarz i ruszyłam do pokoju Taehyunga. Bez pikania weszłam do pomieszczenia, w którym, jak się spodziewałam znajdował się prawie najmłodszy członek BTS.

– Możesz wyjść? Nie życzę sobie aktualnie twojej obecności...

– To bardzo ważne, zajmie to góra pięć minut. Mogę usiąść? – przerwałam mu szybko. V spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak pokiwał powoli głową. – To co powiem może cię bardzo zszokować. Proszę jednak, żebyś nie wyciągał pochopnych decyzji.

– Okej, mów już – odparł Kim. Wzięłam głęboki wdech.

– Ja byłam tym sasengiem – powiedziałam lekko drżącym głosem. Taehyung rzucił mi zdezorientowane spojrzenie. Myślałam, że od razu zrozumie.

– To znaczy? – zapytał chłopak. Przełknęłam głośno ślinę, nie mogąc przez chwilę wydusić żadnego słowa.

– Tą psychofanką, która cię prześladowała przez niecały rok. Moją nazwą użytkownika była killaderose. Robiłam straszne rzeczy i bardzo ich żałuję. Bardzo się zmieniłam od tego czasu. I mówię o tym, w związku z tą sytuacją włamania przez sasenga  – rzekłam na jednym oddechu.

Spojrzałam w stronę prawie najmłodszego i od razu zrobiło mi się strasznie przykro. Po jego nieskazitelnych policzkach płynęły łzy. A sam wzrok był po prostu smutny.

– Naprawdę jestem tobą rozczarowany. Chciałem się z tobą dzisiaj pogodzić, ale jak widać z tobą po prostu się nie da. Jedyne co umiemy robić, to się kłócić. Uważałem cię za inną osobę. Może się zmieniłaś, ale nadal pozostaje w tobie cząstka tamtej osoby. Miałem ciężką depresję, niedawno udało mi się z niej wyjść. Rozumiesz, że straciłem do ciebie całe zaufanie? Wynoś się z tego domu i nie chcę cię już więcej widzieć – powiedział przez łzy Tae.

Sama płakałam, jednak wstała i poszłam do swojego pokoju. Co chwilę ocierając łzę pakowałam się do walizki. Spakowałam tylko swoje rzeczy, a ubrania od Bangtanów zostawiłam w szafie.

Wyjęłam kartki z opisanymi dniami i schowałam je do walizki. Po kilku minutach już byłam gotowa, więc jak najszybciej wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych.

Trochę się dziwiłam, że nie spotkałam żadnego członka zespołu, jednak tym się teraz nie przejmowałam najbardziej. Zraniłam Taehyunga, to najbardziej się liczyło. Zapłakana szłam przez ulicę. Po chwili przede mną stanął samochód.

– Wsiadaj – rzekł Jimin. Otworzyłam drzwi i usiadłam obok niego. Walizkę wepchnęłam na tylne siedzenia. – Nie musisz nic mówić, V nam powiedział.

– I mimo to chcesz mnie widzieć – spytałam, jednocześnie ocierając łzy z policzków.

– Oczywiście, przecież się zmieniłaś – uśmiechnął się Park.

– Gdzie mnie wieziesz? – zapytałam, patrząc na widoki.

– Do mojego domu.

[Przepraszam, że tak późno wstawiam. Miłego dnia/nocy]

Porwana Fanka || BTS FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz