Rozdział 18

782 45 3
                                    

Przez to, że byłam zmęczona w drodze powrotnej zasnęłam. Nad ranem obudziłam się na tylnych fotelach w samochodzie. Miałam pod głowę podłożony jakiś koc. Sama byłam położona na trzech siedzeniach z tyłu.

Usiadłam na jednym i rozciągnęłam się. Jednak nie były one najwygodniejsze, więc trochę bolały mnie plecy. Co prawda w Polsce nie sypiałam na jakimś najdroższym materacu, jednak było dużo lepsze, niż spanie na siedzeniach samochodowych.

Poza tym zastanawiało mnie, jak się tu znalazłam. Przecież pamiętam, że w drodze powrotnej jechałam na przednim siedzeniu. Więc przenieść musiał mnie tutaj Jimin. Park mnie dotykał. Ta myśl była taka podniecająca.

Chimchim za to spał na przednim fotelu, który odchylił do tyłu. Wyglądał tak bardzo uroczo, jak spał. Przypatrywałam mu się chwilę, dopóki się nie obudził. Otworzył powoli oczy i skierował je na mnie.

– Dzień dobry – powiedział cicho. Ziewnął, po czym przetarł oczy. Wyjął z kieszeni swoich spodni telefon i włączył wyświetlacz. – Jest prawie dziewiąta. Chcesz wyskoczyć gdzieś na śniadanie?

– Chętnie bym coś zjadła, bo jestem trochę głodna – odparłam. Szczerze byłam bardzo głodna, ale nie chciałam mówić tego Mochiemu. Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. – To gdzie jedziemy?

– Lubisz McDonalda? – spytał. Pokiwałam głową, ponieważ bardzo lubiłam tą ogólnokrajową restaurację. Jednak zniechęciłam się trochę do niej, po tym jak usunęli mojego ulubionego burgera. – To możemy tam pojechać. Będzie najszybciej, bo nie będziemy musieli wchodzić do środka, a na mnie nie rzucą się fanki. – Zaśmiałam się na jego słowa.

– Mogę usiąść z przodu? Czy mam siedzieć tutaj, na tylnych siedzeniach? – zapytałam się.

– Oczywiście, że możesz. Siadaj gdzie chcesz – odpowiedział mi. Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Zrobiłam szybko kilkanaście przysiadów i pajacyków. Po tych ćwiczeniach zasiadłam obok Jimina.

– Mam nadzieję, że za długo nie czekałeś – powiedziałam lekko zadyszana. Czemu akurat ja musiałam urodzić się z okropną kondycją?

– Codziennie rano ćwiczysz? – Najstarszy z maknae line skierował pytanie w moją stronę. Zastanowiłam się. Czy codziennie rano ćwiczę?

– Staram się, ale często zapominam. Poza tym, nie jestem najlepsza w wysiłku fizycznym – odpowiedziałam. – To co, jedziemy?

– Oki, pamiętaj o zapięciu pasów. – Wykonałam jego prośbę, po czym chłopak ruszył. Po jakimś czasie czekaliśmy już na jedzenie. W okienku pojawiła się jakaś młoda kobieta i podała nam nasze zamówienie.

– Dziękujemy – powiedział Mochi i przejął torbę z frytkami.

– Proszę, miłego dnia życzę – odrzekła. Park podał mi jedzenie, żebym mogła rozdzielić je na naszą dwójkę. W zamówieniu znalazłam jakąś karteczkę z numerem telefonu. Nawet, jak byliśmy w samochodzie, musi rozpoznać Chimchima.

Wyjechaliśmy z terenu restauracji, jednocześnie jedząc frytki i nuggetsy. Po kilkudziesięciu minutach Jimin już parkował na podjeździe. Gdy to zrobił, wysiadłam i udałam się do mojego pokoju.

W salonie siedzieli BTS i rozmawiali o czymś. Jednak zamilkli, gdy mnie zobaczyli. O nie, zapomniałam zapytać się blondyna, gdzie wczoraj byli bangtani. Cóż, będę musiała sama się ich zapytać.

– Gdzie byliście wczoraj wieczorem? – spytałam się członków mojego ulubionego zespołu. Bangtani wymienili tylko między sobą spojrzenia.

– Nie powinnaś się tym interesować – odparł sztywno Taehyung. Przecież miał być dla mnie milszy. Nie musiał od razu na mnie naskakiwać. Cóż, ludzie się tak szybko nie zmieniają.

– Pamiętasz co mi obiecywałeś? Że postarasz się być milszy. Oglądaliśmy anime na zgodę, prawda? – powiedziałam udając obrażoną. Najmłodszy Kim westchnął głośno.

– Po prostu nie chcemy ci mówić. To osobiste – odrzekł. Pokiwałam głową i ruszyłam do swojego pokoju. Trochę mi się nudziło, a nie miałam ochotę kolejnych godzin spędzać na granie.

Postanowiłam więc, że przymierzę ubrania, które kupili mi chłopcy. Gdy pierwszy raz je zobaczyłam myślałam, że są bardzo skąpe. Jednak okazało się, że były po prostu za małe o kilka rozmiarów.

Otworzyłam szafę na oścież i zaczęłam przeglądać wszystkie stroje. Pierwszy przymierzyłam jakąś zieloną sukienkę w kwiaty. Dosyć mi się podobała, jednak moim zdaniem była za długa, bo sięgała moich kostek.

Po kolei przymierzałam ciuchy i wybierałam z nich te najładniejsze, które mogłabym ubierać w najbliższe dni. Najbardziej spodobała mi się chyba średniej długości sukienka w kolorze brzoskwini. Odłożyłam ją na krzesło, żeby jutro ją założyć.

Było przed jedenastą, więc do wieczora zostało jeszcze dużo czasu. Postanowiłam, że po prostu zacznę oglądać jakąś k-dramę. Odpaliłam swój laptop i weszłam w Netflixsa. Wybrałam jakąś przypadkową i skupiłam na niej całą swoją uwagę.

Niestety wciągnęłam się tak, że dopiero oderwałam się od ekranu wtedy, gdy Jin zawołał mnie na obiad. Kiedy oglądałam serial nie czułam jakoś bardzo głodu, jednak teraz byłam tak głodna. Szybko zeszłam na dół i prawie rzuciłam się na jedzenie. Bangtani spojrzeli na mnie dziwnie, na co ja się tylko uśmiechnęłam.

– Jestem bardzo głodna – powiedziałam lekko się śmiejąc.

[Przepraszam za wszystkie błędy (:Miłego dnia/nocy]

Porwana Fanka || BTS FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz