Rozdział 4

1.6K 62 19
                                    

     Automatycznie wstałam z kanapy i otrzepałam niewidzialny pyłek ze spódniczki, którą miałam na sobie.

     – Co ty robisz? – Zapytał RM, unosząc brwi. Zorientowałam się, jak głupio musiałam wyglądać, więc po prostu wróciłam do siedzenia na sofie. Domyślałam się, że BTS chcą mnie szantażować/targować się, bym nie wyjawiła drobnej tajemnicy Taehyunga. Jednak to co powiedział lider zespołu całkowicie zbiło mnie z tropu.

     – Za dobre zachowanie będziesz mogła wychodzić na zewnątrz, a za złe będziesz miała kary – rzekł. Przez krótką minutę na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie, ale już w następnej chwili chciałam uciekać ile sił w nogach. Swojego czasu czytałam niezliczone ilości fanfiction o porwaniu jakiejś dziewczyny przez bangtanów. Tam karą było...

     Rap monster jakby odczytał moje myśli, bo szybko dodał.

     – Karą jest, na przykład odpisywanie na listy naszych fanek. – Pokiwałam głową, jakbym od początku wiedziała jaki rodzaj zadań będzie mnie czekał. – Twój pokój to tamten, w którym się obudziłaś.

     – Mogę się o coś spytać? – Podniosłam rękę do góry, jakbym była uczniem, a BTS nauczycielami. Nie czekając na odpowiedź rzekłam: - Czy kiedykolwiek mnie wypuścicie?

     – Nigdy – odpowiedział, zamiast RM, V. No dobra, rozumiem, iż nakryłam go na paleniu, ale nie musiał być od razu taki niemiły. Jednak postanowiłam mu tym razem wybaczyć, ze względu na to, że jest członkiem mojego ulubionego zespołu, a ja jestem jego fanką.

     – Jeszcze o tym nie myśleliśmy. – Lider rzucił Taehyungowi karcące spojrzenie. Pokiwałam głową, wstałam i ukłoniłam się chłopakom (mężczyznom?). Skierowałam się w stronę schodów, z zamiarem zadzwonienia (jeszcze nie wiedziałam w jaki sposób) do azjatyckiego FBI, gdy nagle zatrzymał mnie głos J-Hope'a.

     – I jeszcze ustaliliśmy, że będziesz chodziła na nasze treningi. – Po tych słowach prawie dostałam zawału serca. Może na razie odpuszczę to FBI. – Więc wybierz sobie koreańskie imię, ponieważ od dzisiaj jesteś moją kuzynką!

     Kiwnęłam jedynie głową, bo bałam się, że zapomnę ich języka. Skakałam po każdym stopniu schodów, nie mogąc opanować szczęścia. Za chwilę położę się na łóżku i powoli oraz od początku ułożę sobie wszystko w głowie. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam intensywnie myśleć o jutrzejszym dniu. Będę mogła patrzeć na ćwiczących BTS. Czy może być coś lepszego? Dla prawdziwej ARMY może być tylko spotkanie bangtanów.

     Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Pomyślałam sobie, że będę mogła opisywać wszystkie moje dni, spędzone tutaj. Zajmie to trochę mojego czasu, plus jeśli stąd wyjdę, będę miała zapisane wspomnienia na kartkach, więc nigdy ich nie zapomnę. Wyjęłam kartkę oraz długopis z szuflady i zaczęłam pisać wszystko co się wydarzyło do tego momentu. Kiedy skończyłam, zaczęłam rysować po drugiej stronie kartki.

     – Obiad! – usłyszałam krzyk Jina z dołu. Bardzo się ucieszyłam, bo będę mogła zjeść posiłek z BTS. Szybko schowałam kartkę do ostatniej szuflady i otworzyłam drzwi. Zbiegłam po schodach i wbiegłam do jadalni. Wszyscy już siedzieli przy stole, więc usiadłam na jedynym pustym krześle. Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Nie znałam wszystkich koreańskich tradycji.

     – Mas-issge deuseyo (kor. smacznego) – powiedziałam. Chyba im o to chodziło, bo powtórzyli moje słowa i zaczęli jeść. Spojrzałam na swój talerz, na którym leżało już jedzenie. Dakgangjeong wyglądało bardzo smakowicie. Był to koreański smażony kurczak. Zaczęłam przeżuwać i, jak się spodziewałam wszystko było bardzo dobre. Rozkoszowałam się każdym kęsem. Pomyślałam sobie, że musiał przygotować to najstarszy z BTS, ponieważ to on był najbardziej znany z gotowania. – Wszystko jest bardzo dobre. 

     Nikt nic nie odpowiedział, więc uznałam, że po prostu tutaj posiłek zawsze taki jest, więc nie trzeba komplementować kucharza. Resztę posiłku jedliśmy w ciszy, chociaż chciałam kilka razy się odezwać. Nie zrobiłam jednak tego, ponieważ nie wiedziałam, czy bangtani mają jakąś zasadę dotyczącą ciszy podczas posiłku. 

     Po zjedzeniu posiłku podziękowałam, po czym włożyłam talerz do zlewu. Nie czekając na jakieś słowa zespołu wyszłam z pokoju i skierowałam się do mojego nowego pokoju. To był dopiero pierwszy dzień po przebudzeniu, a już nie wiedziałam co robić. Po prostu położyłam się na łóżku i postanowiłam, że na chwilę się zdrzemnę. Po chwili już zasnęłam. 

     Obudziły mnie jakieś szepty wokół mojego łóżka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzących na dwóch krzesłach Jungkooka i Jimina. Gdy spostrzegli, że się obudziłam przerwali rozmowę i wbili we mnie wzrok.

     – O, obudziłaś się w końcu – powiedział Jimin. Normalnie geniusz, przecież chyba widać, że już nie śpię. Pokiwałam tylko głową. – Czekaliśmy, aż się zbudzisz, ponieważ chcieliśmy wszyscy razem obejrzeć jakiś film.

      Byłam po części trochę zaskoczona, a po części nie. Przecież to BTS wiadomo, że są mili i będą się zajmować swoimi gośćmi.

     – Bardzo chętnie – odparłam, po chwili wstając z łóżka i zmierzając w stronę salonu.

[Sorki za wszystkie błędy. Dzięki za pomoc louisekowalska ]

Porwana Fanka || BTS FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz