Krew Smith'ów

19 3 0
                                    

Pov Kira

Od Świąt Bożego Narodzenia minął tydzień, a cała szkoła, aż wrze od plotek. I z tego co wiem są one prawdą. Sota i Mei oficjalnie ogłosili, że są parą. Myślałam, że wujek Jey na zawał padnie. Ha! Dodatkowo Freja i Rick też są parą. A Wera podobno całowała James'a w Trzech Miotłach. Ale oficjalni jeszcze nie są. I całe szczęście. Bo jakby to wyglądało? Wszystkie moje koleżanki mają chłopaków, a ja nie? Zwłaszcza, że jestem córką mistrza podrywów, Kai'a Smith'a!
-Uwaga chcemy coś ogłosić - zawołała Wera - otóż ja I James...
-Jesteśmy parą!!! - krzyknęli razem. No super. Po prostu cudownie. Czyli już serio tylko ja nie mam chłopaka? Dobra pora wziąść się w garść. Pomyślmy... który chłopak byłby odpowiedni... może... ten blondyn z mojego domu. Jak mu tam było? Scorpius? Chyba tak. Od razu po śniadaniu w Wielkiej Sali udałam się z powrotem do Pokoju Wspólnego. Była sobota więc mam sporo czasu. Na fotelu siedział jedynie Scorpius. Czyli idealnie! Dobra, trzeba grać w miarę niedostępną, ale jednak chcą się umówić.
-Hej - uśmiechnęłam się do niego, co on odrazu odwzajemnił.
-Hej Kira - powitał mnie odrywając się od pergaminów.
-Słuchaj, bo ostatnio czytałam trochę o czarodziejach "czystej krwii" wiesz coś na ten temat? - spytałam. Oczywiście ściemniam. Ja miałabym coś przeczytać? Wolne żarty.
-No... moja rodzina to czarodzieje czystej krwii. Jeśli chcesz to mogę Ci o tym trochę poopowiadać - uśmiechnoł się zakłopotany.
-Super. To może dziś o ósmej na błoniach? - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Spoko - zgodził się od razu.
-No to umówieni - puściłam mu oczko i weszłam do swojego dormitorium.

*wieczorem*

Jest 19:30, a ja robię już ostatnie poprawki, przed spotkaniem z Malfoy'em. Mam nadzieję, że po dzisiejszym dniu będziemy parą. Na "randkę" wybrałam to:

 Na "randkę" wybrałam to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Liczę, że jest dobrze.

*na randce*

Już od jakiejś pół godziny chodzimy po błoniach.
-OK. To powiedz o co naprawę Ci chodzi? - spytał chłopak, a mnie aż zatkało.
-C... co? - spytałam zdezorientowana.
-Po pierwsze: jeszcze nigdy nie widziałem cię przy książce, więc nie mogłaś przeczytać o czysto krwistych czarodziejach, a po drugie: nawet teraz kiedy ci o nich opowiadam nawet mnie nie słuchasz - popatrzył na mnie znacząco.
-No... dobra. Bo ja chciałam spytać czy... - pierwszy raz byłam w takiej sytuacji. Zawsze to chłopcy mnie o to pytali. A poza tym. Scorpus zaczoł mi się serio podobać.
-Czy nie zostałbym twoim chłopakiem? - dokończył za mnie. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.
-Niech się zastanowię... - zaczoł ze złośliwym uśmieszkiem, a mnie zjadały nerwy - No niech będzie - stwierdził łaskawym głosem, poczym przyciągnoł mnie do pocałunku. Mimowolnie się uśmiechnęłam. To chyba będzie mój pierwszy chłopak, na którym sero mi zależy.
-A poza tym wyglądasz słodko kiedy się rumienisz - usłyszałam głos Ślizgona. Co?! A niby od kiedy ja się rumienię?! Jak na zawołanie poczułam jeszcze ślniejsze rumieńce. No pięknie. To tyle będzie z reputacji podrywaczki. Po prostu pięknie. I w ten oto sposób dziedzictwo Smith'ów poszło się jebać. Ale z drugiej strony... Scorpus zdecydowanie jest tego wart.

Ok. Przyznam szczerze, że ten rozdział niezbyt mi się podoba. Więc pewnie kiedyś go poprawie.

Ninjago w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz