#178

1.5K 119 195
                                    

Lily POV

Po powrocie Fred i George stwierdzili, że zostaną na noc, więc poszłam spać do pokoju Ginny by zwolnić im łóżka. Oczywiście Fred nie widział najmniejszego problemu w tym bym z nim spała, ale ja nie chciałam żeby Molly i Artur czuli się nieswojo.

Plus biedny George, który spałby w jednym pomieszczeniu...

Tak więc około piątej nad ranem przeniosłam się do Ginny i padłam na łóżko obok niej, praktycznie od razu zasypiając.

Następnego dnia naszczęście nikt nie obudził mnie z samego rana, choć spodziewałam się intensywnych świątecznych przygotowań od wczesnej pory. W końcu był już dwudziesty trzeci grudnia i choć dom lśnił czystością to jeszcze ani razu nie zostałam zagoniona do żadnych przygotowań.

A to było co najmniej podejrzane...

Nie spodziewałam się dużych i radosnych świąt. Szczególnie, że nawet nie wiedzieliśmy czy Harry, Ron i Hermiona żyją, jak można się w ogóle radować w takiej atmosferze? Dodatkowo od Artura dowiedzieliśmy się, że Charlie był ponoć na jakiejś ultra niebezpiecznej misji, z której miał wrócić aż cztery dni temu. Ślad po nim kompletnie zaginął i nikt nie wie co się z nim dzieje.

Molly wpadła w taki atak paniki po tych wiadomościach, że Artur wyprosił mnie, Freda i Georgra z kuchni by móc z nią porozmawiać sam na sam. Było mi jej straszliwie szkoda, nie zasłużyła na to.

Mimo wszystkich tych beznadziejności, miałam nadzieję, że choć odrobinę wyluzujemy i spędzimy ten czas w mniej napiętej atmosferze niż ta, do której ostatnio zostaliśmy przyzwyczajeni. Naprawdę mocno potrzebuje chociaż jednego dnia, w którym będę mogła się odprężyć i odstawić wszelkie zło tego świata na bok.

-O wstałaś.- Ginny uśmiechnęła się do mnie lekko. W tle usłyszałam nużący głos mężczyzny nadającego w radiu, wymieniał nazwiska osób porwanych. Wcale nie poprawiło mi to nastroju z samego rana, jeśli mam być szczera.

-Weź wyłącz tego kretyna.- mruknęłam, a Ginny wywróciła oczami i przełączyła stacje na jakąś muzykę. Ta też była niezwykle przygnębiająca, ale przynajmniej w miarę przyjemna dla ucha. 

-Mama jest podłamana przez Charliego i w ciszy obiera zieminiaki, nic nie mówiąc. Tak a propos ziemniaki to jedne z nielicznych rzeczy do jedzenia jakie mamy, więc na kolację świąteczną przewidujemy frytki, ziemiaki pieczone oraz gotowane. Mama też coś mówiła o dwóch marchewkach i połówce buraka.- Dziewczyna wzruszyła ramionami ze znużeniem.

-Lepsze to niż czerstwy chleb, no nie?-zapytałam po czym lekko się skrzywiłam.- Albo to paskudne żarcie od Arberfortha. Chłop się stara, ale no co tu dużo mówić, średnio mu to wychodzi.- mruknęłam, a Ginny zaśmiała się cicho.

-Czasami jak jestem już naprawdę paskudnie głodna, to nawet mi to smakuje.- wyznała, a ja wstałam z łóżka i zaczęłam szukać ubrań żeby się przebrać.

-Taa... Nie oszczędzają nas w tym Hogwarcie. Lubię sobie czasem wspominać czasy, gdy wszystkie stoły były zapełnione tymi pysznymi potrawami. Był tak ogromny wybór.- rozmarzyłam się, a Ginny westchnęła.

-Spójrz na to inaczej. Przynajmniej mamy co pić. Bill na bieżąco ogarnia dla nas pyszną gorącą czekoladę, no i alkohol. Nie oszukujmy się, mało kto by w GD przeżył bez czegoś mocniejszego pod koniec dnia. Zwariować można.- wzdrygnęła się, a ja musiałam przyznać jej racje. Bill na tym polu ratował nam życie.

-Ale smak soku dyniowego śni mi się po nocach. Tak dawno nie czulam tego smaku.- przymknęłam oczy, próbują wyobrazić sobie jego przepyszny smak w moich ustach.

Siostra Harry'ego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz