Lily POV
Leżałam na łóżku w starym pokoju Freda i Georga i starałam się zasnąć. Było to jednak kompletnie na nic bo byłam zupełnie rozbudzona i strasznie zdenerwowana.
Wiedziałam, że bliźniacy aktywnie działają w Zakonie Feniksa, ale Fred w zasadzie nigdy nie wspominał o żadnych misjach. W głowie przemykały mi wspomnienia ile to razy chłopaki wychodzili ze spotkań Gwardii Dumbledore'a poddenerwowani. Czy wtedy też chodzili na misję? Jak często Kinglsey ich na nie wysyłał i na czym w zasadzie polegały ich zadania?
Na żadne z tych pytań niestety nie znałam odpowiedzi.
Westchnęłam przeciągle i usiadłam, wpatrując się w ciemność dookoła mnie. Wzięłam różdżkę z drewnianej szafki nocnej obok łóżka. Wiedziałam że za nic w świecie teraz nie zasnę, więc stwierdziłam, że po prostu się poddam.
-Lumos.- szepnęłam i zmrużyłam oczy, oślepiona przez rażący strumień światła. Skierowałam różdżkę w stronę zegarka, który znajdował się na moim lewym nadgarstku. Wskazówki wyraźnie pokazywały godzinę trzecią nad ranem, a ich dalej nie było.
Zaczynałam się coraz bardziej martwić.
Ale to niemożliwe żeby im się coś stało, prawda?
Prawda?
Odrzuciłam miękką kołdrę na bok i postawiłam cicho stopy na zimnej, drewnianej podłodze. Podeszłam do kufra, wyjęłam z niego paczkę papierosów i otworzyłam na oścież okno. Zadrżałam pod wpływem zimnego, grudniowego powietrza. Z każdą chwilą rozbudzałam się coraz to bardziej. Wyjęłam jednego papierosa z paczki i od razu włożyłam go sobie do ust. Niemożliwym jest rzucić ten nałóg w czasie wojny. Zapaliłam końcówkę rulonika i od razu zaciągnęłam się trującym tytoniem. Przymknęłam oczy wdychając nosem zapach dymu papierosowego i rześkiego powietrza.
W końcu stwierdziłam, że poczekam na nich na dole. Po prostu musiałam podjąć jakiekolwiek działanie bo inaczej bym chyba zwariowała. Założyłam szybko ciepły sweter, który kiedyś podkradłam Harry'emu oraz kapcie na stopy i starając się zbytnio nie hałasować, zeszłam po schodach na dół. W salonie jednak kogoś już zastałam. Spojrzałam zaskoczona na skuloną na kanapie Molly z filiżanką w dłoniach, wpatrującą się zawzięcie w rodzinny zegar Weasleyów. Zauważyłam również, że z radia na końcu pomieszczenia leci cicha i spokojna muzyka, która nadawała pomieszczeniu przytulnego klimatu.
-Lily?- Molly spojrzała na mnie zaskoczona.- Coś się stało skarbie? Nie możesz spać?- od razu wydostała się spod koca i do mnie podeszła. Miała na sobie puchaty szlafrok i wpatrywała się we mnie z troską.
Niewątpliwie Molly była cudowną kobietą, bez zawahania mogłam powiedzieć, że jest dla mnie jak mama.
-Tak... Nie mogę spać. Ty też?- posłałam jej lekko wymuszony uśmiech.
-Oj tak... Moi synowie i Artur przyprawią mnie kiedyś o zawał, słowo daje.- zażartowała dla rozładowania napięcia.- Chodź, siadaj obok mnie, zrobić Ci Twoją ulubioną gorącą czekoladę?- zapytała i pogłaskała mnie czule po ramieniu. Uśmiechnęłam się szeroko i skinęłam głową.
-O tak uwielbiam ją, poproszę.- odpowiedziałam, a kobieta od razu ruszyła w stronę kuchni. Miałam wrażenie, że poczuła się lepiej gdy mogła się kimś zająć. A ja poczułam się lepiej, gdy ktoś zajął się mną. Całkiem nieźle się w tym zgrałyśmy.
Usiadłam na kananpie i zerknęłam na zegar Weasleyów, w który Molly tak zawzięcie się wcześniej wpatrywała. Wskazówki Rona, Freda, Georga i Artura były na śmiertelnym zagrożeniu. Wstrzymałam na chwilę oddech, czując jak ciary przechodzą po moich plecach. Naprawdę nie wiem jak Molly znosiła taki widok na codzień.
CZYTASZ
Siostra Harry'ego Pottera
Fiksi PenggemarA co jeśli Harry miałby siostre bliźniaczke? Harry od zawsze był dla Lily troskliwym starszym bratem. Tak, starszym bratem. Lily była przekonana, że jej ,,starszy brat" będzie jej do końca życia wypomniał to pełne 57 sekund. Harry i Lily mają...