LEGENDA CZTERECH ŻYWIOŁÓW
Dawno dawno temu, a w zasadzie miliony lat temu, powstały cztery żywioły. Woda, była panią potęgi, mocy i siły. Ogień, był panem odwagi i nieokiełznalności. Powietrze było panem nieograniczonym w niczym, swobodnym i niewidzialnym. A ziemia była uznawana za zwykłą okrągłą brzydule. Nikt nie wiedział jeszcze wtedy, że ziemia nie była tylko materią, nie była tylko stabilnością i stałością. Ziemia, powinna być nazywana inaczej. Powinna być nazywana naturą. Wszyscy znali trójkę żywiołów i ich panów. Pani wody była cudowną i piękną osobą. Miała błękitną twarz niebieskie oczy i morskie włosy. Miała błyszczącą skórę, a woda odziała ją w piękną suknię. Była ona nie tylko panią wody, ale też panią piękności. Ogień był umięśnionym panem, miał ogniste włosy i czerwone oczy, miał ostry temperament, był wybuchowy i nieokiełznany w tym co robił. Pan powietrza był praktycznie niewidzialny, było go tylko czuć gdy przebiegał. Czasem jako wichura, A czasem jako przyjemna letnia bryza. Ostatnia Pani.. Ziemia, nie była widziana przez nikogo. Uważano ją było za materię. Za trochę ziemi. Woda nie raz wyobrażała sobie pulchnął dziwaczkę w brązowej sukience. Tym czasem wszystko to wyglądało zupełnie inaczej....
Ziemia, a raczej jak sama sobie mówiła ,,Matka natura" kroczyła boso po pięknej łące usianej makami i astrami. Była ona rudą kobietą. Jej ciało było usypane piegami, a oczy jej były zielone. Na głowie miała wianek z polnych kwiatów A w ręce bukiet pięknych fioletowo-niebieskich habrów, miała na sobie krótką spódnicę zrobioną z kwiatów, gałęzi, owoców i innych cudów natury.
Jej jednym z ulubionych zajęć było obserwowanie Pani wody i pana ognia. Prowadzili oni odwieczne spory, ponieważ ogień czuł się niezwyciężony, z kolei woda uważała, że w stanie jest go ugasić. Ziemia nie uważała się za Panią Ziemi. Uważała się ona za Matkę naturę, kochała łąkę, kwiaty, resztę roślin, drzewa i przede wszystkim wiosnę. Nie lubiła sporów, kochała delikatność i naturalność. Lubiła Pana powietrza. Był niewidzialny i nieprzenikniony. Ona też się nie ukazywała. Ogień ani woda nigdy nie wchodzili na jej obręb, ale za to pan powietrza nie odzywał się choć był. Lubiła go chodź nigdy nie zamieniła z nim nawet słowa. Nigdy z nikim nie rozmawiała. Była skryta i mylona ze stałą kulą. Dla niej ziemia nie była żywiołem. Dla niej żywiołem była natura. Kochała całe otoczenie pięknego świata. Naprawiała złamane gałęzie, robiła wianki z kwiatów, pomagała uczyć się ptakom latać, a każde ze zwierząt skłaniało jej się nisko. To była jej rodzina. Pielęgnowała wszystkich i wszystko co związane z jej żywiołem. Jednak ubolewała nad jedną rzeczą... Czuła, że żywioły powinny być ze sobą w zgodzie. Wspierać się, pomagać i przede wszystkim uzupełniać.
Natura najbardziej ze wszystkich zwierząt na ziemi ubóstwiała konie. Były dla niej wzorem czegoś idealnego. Były piękne, dostojne i niesamowite. Mimo tego, że się jej pokłaniały, to ona pokłaniała się również im. Często dosiadała koni, były piękne, a w dodatku biały niesamowicie piękne barwy. Jej przyjacielem był jednak jeden cudowny bułany rumak. Nie odstępowali się na krok. Matka Natura kochała przemierzać ze swym przyjacielem. Dbała o niego jak o wszystkich i okazywała uczucia jak prawdziwemu przyjacielowi.
Pewnego pięknego i słonecznego południa do Matki Natury przyleciał piękny i dostojny sokół, który przekazywał jej zawsze wszystko co działo się z innymi żywiołami. Przekazał jej jednak złe wiadomości. Albowiem woda i ogień walczyły przeciw sobie. Natura nie zawahała się ani przez chwilę. Dosiadła swego przyjaciela i zbierając po drodze mieszkańców dziczy, lasów i łąk ruszyli razem by szukać zgody. Były to przeróżne zwierzęta. Magiczne jak i nie, jednak Matka Natura ich tak nie podzielało. Dla niej każda żywa istota była piękna sama w sobie.
Woda i Ogień walczyli ze sobą. Ogień palił wszystko co na jego drodze, natomiast woda gasiła jego płomienie, a także oblewała go falami. Matka Natura starała się zachować spokój jednak gdy zobaczyła płonącą różę ogarnęła ją wściekłość. Powstrzymała swymi mocami spór pomiędzy żywiołami i wkroczyła na środek bitwy. Woda patrzyła na nią że zdziwieniem, a Ogień z podziwem jaki nie często można było u niego dotrzeć.
- Ja jestem Matka Natura, zwana częściej jako Pani Ziemi, za którą się nie uważam!- krzyknęła by wszyscy zebrani ją usłyszeli- Nie będę więcej tolerować niezgody pomiędzy żywiołami, które powinny się uzupełniać i wspierać! Ja Matka Natura nie będę patrzyła na sianie zniszczeń na naszym świecie!- Natura podeszła do płonącego kwiatu róży i ocaliła mu życie. Rozsadziła różę, a po chwili pojawiło się na ich oczach drzewo z milionem róż.- Oto jedyne drzewo z różami na naszym świecie! Oto jest drzewo zgody i od dziś dzień będziemy szanować się jak być to powinno od wieków. Razem następnie wybierzemy następców naszych żywiołów i damy im miano Ojców i Matek naszego powołania. Osoby, które dostaną ten zaszczyt przekażą dar swoim potomkom po czym oni przekażą go dalej. I tak na wieki wieków będą oni strażnikami piękna i zgody..
Żywioły pogodziły się i żyły do końca w zgodzie. A historia głosi, że pewnego dnia osoby odpowiednie otrzymają dar wody, powietrza, ognia i natury.. Będą strażnikami na zawsze i to od nich zależeć będzie przyszłość świata.. Bo to oni będą przyszłością i to oni będą głosić piękno...
No dobra, najlepsza w pisaniu legend nie jestem. Ale dajcie znać co o tym myślicie 😂💜 Buziaki!🖤
CZYTASZ
Siostra Harry'ego Pottera
Fiksi PenggemarA co jeśli Harry miałby siostre bliźniaczke? Harry od zawsze był dla Lily troskliwym starszym bratem. Tak, starszym bratem. Lily była przekonana, że jej ,,starszy brat" będzie jej do końca życia wypomniał to pełne 57 sekund. Harry i Lily mają...