#35

6.4K 315 61
                                    

LEGENDA CZTERECH ŻYWIOŁÓW

Dawno dawno temu, a w zasadzie miliony lat temu, powstały cztery żywioły. Woda, była panią potęgi, mocy i siły. Ogień, był panem odwagi i nieokiełznalności. Powietrze było panem nieograniczonym w niczym, swobodnym i niewidzialnym. A ziemia była uznawana za zwykłą okrągłą brzydule. Nikt nie wiedział jeszcze wtedy, że ziemia nie była tylko materią, nie była tylko stabilnością i stałością. Ziemia, powinna być nazywana inaczej. Powinna być nazywana naturą. Wszyscy znali trójkę żywiołów i ich panów. Pani wody była cudowną i piękną osobą. Miała błękitną twarz niebieskie oczy i morskie włosy. Miała błyszczącą skórę, a woda odziała ją w piękną suknię. Była ona nie tylko panią wody, ale też panią piękności. Ogień był umięśnionym panem, miał ogniste włosy i czerwone oczy, miał ostry temperament, był wybuchowy i nieokiełznany w tym co robił. Pan powietrza był praktycznie niewidzialny, było go tylko czuć gdy przebiegał. Czasem jako wichura, A czasem jako przyjemna letnia bryza. Ostatnia Pani.. Ziemia, nie była widziana przez nikogo. Uważano ją było za materię. Za trochę ziemi. Woda nie raz wyobrażała sobie pulchnął dziwaczkę w brązowej sukience. Tym czasem wszystko to wyglądało zupełnie inaczej....

Ziemia, a raczej jak sama sobie mówiła ,,Matka natura" kroczyła boso po pięknej łące usianej makami i astrami. Była ona rudą kobietą. Jej ciało było usypane piegami, a oczy jej były zielone. Na głowie miała wianek z polnych kwiatów A w ręce bukiet pięknych fioletowo-niebieskich habrów, miała na sobie krótką spódnicę zrobioną z kwiatów, gałęzi, owoców i innych cudów natury.

Jej jednym z ulubionych zajęć było obserwowanie Pani wody i pana ognia. Prowadzili oni odwieczne spory, ponieważ ogień czuł się niezwyciężony, z kolei woda uważała, że w stanie jest go ugasić. Ziemia nie uważała się za Panią Ziemi. Uważała się ona za Matkę naturę, kochała łąkę, kwiaty, resztę roślin, drzewa i przede wszystkim wiosnę. Nie lubiła sporów, kochała delikatność i naturalność. Lubiła Pana powietrza. Był niewidzialny i nieprzenikniony. Ona też się nie ukazywała. Ogień ani woda nigdy nie wchodzili na jej obręb, ale za to pan powietrza nie odzywał się choć był. Lubiła go chodź nigdy nie zamieniła z nim nawet słowa. Nigdy z nikim nie rozmawiała. Była skryta i mylona ze stałą kulą. Dla niej ziemia nie była żywiołem. Dla niej żywiołem była natura. Kochała całe otoczenie pięknego świata. Naprawiała złamane gałęzie, robiła wianki z kwiatów, pomagała uczyć się ptakom latać, a każde ze zwierząt skłaniało jej się nisko. To była jej rodzina. Pielęgnowała wszystkich i wszystko co związane z jej żywiołem. Jednak ubolewała nad jedną rzeczą... Czuła, że żywioły powinny być ze sobą w zgodzie. Wspierać się, pomagać i przede wszystkim uzupełniać.

Natura najbardziej ze wszystkich zwierząt na ziemi ubóstwiała konie. Były dla niej wzorem czegoś idealnego. Były piękne, dostojne i niesamowite. Mimo tego, że się jej pokłaniały, to ona pokłaniała się również im. Często dosiadała koni, były piękne, a w dodatku biały niesamowicie piękne barwy. Jej przyjacielem był jednak jeden cudowny bułany rumak. Nie odstępowali się na krok. Matka Natura kochała przemierzać ze swym przyjacielem. Dbała o niego jak o wszystkich i okazywała uczucia jak prawdziwemu przyjacielowi.

Pewnego pięknego i słonecznego południa do Matki Natury przyleciał piękny i dostojny sokół, który przekazywał jej zawsze wszystko co działo się z innymi żywiołami. Przekazał jej jednak złe wiadomości. Albowiem woda i ogień walczyły przeciw sobie. Natura nie zawahała się ani przez chwilę. Dosiadła swego przyjaciela i zbierając po drodze mieszkańców dziczy, lasów i łąk ruszyli razem by szukać zgody. Były to przeróżne zwierzęta. Magiczne jak i nie, jednak Matka Natura ich tak nie podzielało. Dla niej każda żywa istota była piękna sama w sobie. 

Woda i Ogień walczyli ze sobą. Ogień palił wszystko co na jego drodze, natomiast woda gasiła jego płomienie, a także oblewała go falami. Matka Natura starała się zachować spokój jednak gdy zobaczyła płonącą różę ogarnęławściekłość. Powstrzymała swymi mocami spór pomiędzy żywiołami i wkroczyła na środek bitwy. Woda patrzyła na nią że zdziwieniem, a Ogień z podziwem jaki nie często można było u niego dotrzeć.

- Ja jestem Matka Natura, zwana częściej jako Pani Ziemi, za którą się nie uważam!- krzyknęła by wszyscy zebrani ją usłyszeli- Nie będę więcej tolerować niezgody pomiędzy żywiołami, które powinny się uzupełniać i wspierać! Ja Matka Natura nie będę patrzyła na sianie zniszczeń na naszym świecie!- Natura podeszła do płonącego kwiatu róży i ocaliła mu życie. Rozsadziła różę, a po chwili pojawiło się na ich oczach drzewo z milionem róż.- Oto jedyne drzewo z różami na naszym świecie! Oto jest drzewo zgody i od dziś dzień będziemy szanować się jak być to powinno od wieków. Razem następnie wybierzemy następców naszych żywiołów i damy im miano Ojców i Matek naszego powołania. Osoby, które dostaną ten zaszczyt przekażą dar swoim potomkom po czym oni przekażą go dalej. I tak na wieki wieków będą oni strażnikami piękna i zgody..

Żywioły pogodziły się i żyły do końca w zgodzie. A historia głosi, że pewnego dnia osoby odpowiednie otrzymają dar wody, powietrza, ognia i natury.. Będą strażnikami na zawsze i to od nich zależeć będzie przyszłość świata.. Bo to oni będą przyszłością i to oni będą głosić piękno...

No dobra, najlepsza w pisaniu legend nie jestem. Ale dajcie znać co o tym myślicie 😂💜 Buziaki!🖤

Siostra Harry'ego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz