#28

7K 367 157
                                    

Lily POV

Delikatnie podniosłam notes mamy jakby to był najcenniejszy skarb na świecie. I był. Dla mnie był. Przytuliłam go do siebie i zeszłam tak na dół. Jeszcze nigdy w życiu nic nie dało mi siły tak bardzo jak list id mamy i ten piękny podarek. Podeszłam do aneksu kuchennego. Wszystko było porozstawiane w szafkach, a na odpowiednie produkty były rzucone zaklęcia zamrażające lub chłodzące. Położyłam zeszyt na blacie i zaczęłam kartkować strony. Wybrałam pare przepisów. Na danie główne pieczeń z jagnięciny i ziemniaki, a na przystawki pstrąg w ziołach, sałatka z kalafiorem i ananasem oraz rolada z szynki. Natomiast na deser Czekoladowy sernik z malinami. Pod przepisem na sernik był dopisek ,,Ulubione ciasto Jimmiego". Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i wzięłam się do pracy. Była godzina 13, czyli miałam ok. 5 godzin na przygotowanie wszystkiego. Umyłam ręce, wzięłam różdżkę i zabrałam się do roboty. Machałam różdżką na lewo i prawo, a po dwóch godzinach po całym domu rozniósł się zapach gotowej pieczeni. Rzuciłam na nią zaklęcie by utrzymać ją przez te parę godzin ciepłą i świeżą. Harry wtedy się rozpakowyał.
- Co tak ładnie pachnie?- zapytał z góry i momentalnie był już na dole.
-Kolacja- powiedziałam uśmiechnięta.- Rozpakowałeś się?- zapytałam i machnęłam ponownie różdżką, a naczynia same zaczęły się myć. Zabrałam się za robienie przystawek. Nie zajęło to długo, były proste w wykonaniu, a instrukcje mamy były bardzo proste. Dodatkowo były zapisane zaklęcia, które pomagają w szybszym wykonaniu tych dań. Na sam koniec zabrałam się za deser. Bardzo mi zależało na tym by wyszedł idealny. W końcu to było ulubione ciasto mojego taty. Bardzo dokładnie odmierzałam składniki, niczym na eliksirach. Harry patrzył się ją moje poczynania i co jakiś czas próbował coś podjeść, za co najczęściej dostawał po łapach. Po 4 godzinach wszystko było gotowe. Znalazłam obrus w komodzie w pokoju rodziców i nakryłam do stołu. Miało być całkiem sporo osób. Ja, Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Fred, George, Ciocia Molly i wujek Weasley. Dodatkowo wysłałam sowe do cioci z zapytaniem czy Ginny, Hermiona, Ron, Fred i George będą mogli zostać na noc. Było wystarczająco dużo miejsca żebyśmy się zmieścili. A zresztą na wszelki wypadek można wyczarować dodatkowe łóżko lub materac. Po chwili coś zapukało w okno.
- Harry wpuść sowe!- krzyknęłam do brata.
Po chwili do kuchni wyleciał dostojny puchacz. Podał mi list, ale nie odleciał. Najprawdopodobniej czekał na wiadomość zwrotną. Nie znałam tej sowy. Otworzyłam kopertę i przeczytałam wiadomość na pergaminie.

Cześć Potter,

Jestem ciekaw czy przeżyłaś dzisiejszy dzień, bo jeśli nie to nie będę miał kogo denerwować w szkole.

Najprzystojniejszy Ślizgon na świecie.

Prychnęłam na podpis, który złożył. Przywolałam kawałek pergaminu i pióro.

Cześć kretynie,

Dzień się jeszcze nie skończył, ale jak narazie żyje. Jest nawet lepiej niż dobrze. W tej chwili nawet Ty nie umiałbyś mnie wyprowadzić z równowagi.

Od najbardziej zajebistej Gryfonki do najgłupszego Ślizgona na świecie. 

Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc, że ten podpis go wkurzy.
-Od kogo ten list?- zapytał Harry podejrzliwie.
-Od Malfoya- wzruszyłam ramionami, a ten uśmiechnął się triumfalnie. Sama nie wiem czego.
Podałam sowie liścik, a ta odleciała.
-Czyli wszystko gotowe. Mam nie całą godzinke żeby się ogarnąć. Ostrzegam Harry, mama poleciła rzucać zaklęcia monitorujące żeby pewien Potter nie podjadał. Inny Potter, ale wszystko się zgadza. Jak dotkniesz jedzenia to będzie alarm.- powiedziałam ostrzegawczym tonem, a on się zaśmiał.
-Okej okej- odpowiedział i uniósł dłonie w obronnym geście.
Poszłam na górę. Oglądaliśmy już cały dom, ale nagle pewne drzwi przykuły moją uwagę. Była tu sypialnia z łazienką, nasza sypialnia, spora łazienka, ale na to pomieszczenie wcześniej nie zwróciłam uwagi. Otworzyłam drzwi i zamarłam. 
Zaczęłam piszczeć.
Harry szybko przybiegł z różdżką w ręku.
- Harry mamy w domu bibliotekę!- krzyknęłam cała w skowronkach.
-Merlinie, ale się przestraszyłem- powiedział Harry łapiąc sie za serce. Weszłam w głąb pomieszczenia. Biblioteka nie była duża. Była średniej wielkości.
- Jak pokaże Hermionie to będzie piszczeć jeszcze głośniej ode mnie- powiedziałam i wskazałam ogromny regał z wygrawerowanym napisem Numerologia, na co Harry się zaśmiał.
-Idź się ogarnąć Lils- powiedział Harry i starł mi mąkę z czoła. Zaśmiałam się i poszłam do pokoju. Okazało się, że mój braciszek był taki wspaniały, że mnie też rozpakował.
-Dzięki Harry!- krzyknęłam.
-Spoko Lils!- odkrzyknął.
Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam swoją część szafy. Wzięłam czarne zwykłe spodnie i białą koszulę. Wygodnie i nie zupełnie jak na codzień. Wigilie spędzimy jutro w Norze, ale też nie zamierzam założyć sukienki. Poszłam z ubraniami do największej łazienki w tym domu. Było ich wszystkich trzy, ale ta jest zdecydowanie najlepsza. Ogromna wanna, mnóstwo płynów, do wyboru do koloru, toaleta i stylowa umywalka. Zdjęłam brudne od mąki ubrania i napuściłam wody do wanny. Rzuciłam zaklęcie zamykające na drzwi. Zakręciłam kran i weszłam do wody. Dzisiejszy dzień przyniósł dużo wrażeń i potrzebowałam odpoczynku. Poleżałam tak z dziesięć minut, a potem szybko się umyłam razem z włosami. Wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy zaklecięm. Przebrałam się w przygotowane ubrania i zmieniłam kolor oczu na zielony. Najbardziej lubię czerwone, ale podobno są trochę przerażające, a to ma być miły wieczór. Wysuszyłam ręcznik zaklęciem, złożyłam i odłożyłam na miejsce. Nie chciałam robić niepotrzebnego bałaganu. Wyglądała okej, zupełnie normalnie. Wyczyściłam ubrania z mąki oraz je odświeżyłam i schowałam do szafy. Zeszłam na dół, Harry ubrał się w czarne jeansy i białą koszulkę. Też wyglądał normalnie. Siedział na kanapie i już któryś raz z rzędu czytał list od taty. Usiadłam obok niego.
-Odwiedzimy jutro rodziców?- zapytałam- Mama pisała w liście żebyśmy to robili.- dodałam, a Harry lekko się uśmiechnął i pokiwał twierdząco głową. Po chwili przez kominek do salonu weszło siedem osób. Wszyscy ubrani byli lekko odświętnie ale bez przesady. W końcu Wigilia jest dopiero jutro.
-Cześć!- powiedziałam radośnie, a Hermiona i Ginny na mnie skoczyły i mocno przytuliły.-Hej hej spokojnie- powiedziałam rozbawiona- Nie widziałyśmy się parę godzin.
-Strasznie się martwiłyśmy- wytłumaczyła Hermiona, a Ginny się rozejrzała.
-Piękny dom- powiedziała młoda Weasley.
-Dobrze, że Ci się podoba. W końcu to Twój przyszły dom- mrugnęłam do Harrego. Ciężko stwierdzić które z nich było bardziej czerwone.
-O Merlinie Lily! Sama to wszystko zrobiłaś?!- zapytała ciocia Molly.
- Tak ciociu- powiedziałam wesoło.
-Proszę jedzmy już nie pozwoliła mi nic podjeść- jęknął Harry, a reszta się zaśmiała. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Lily! Wszystko jest przepyszne!- powiedział wujek Artur.
Ron z pewnością też się chciał wypowiedzieć, ale nie mógł bo miał pełną buzię, więc tylko przytaknął.
-Dziekuje wujku- powiedziałam z uśmiechem.- A więc pozwalacie im zostać na pare nocy?- zapytałam z nadzieją.
Wujek Artur spojrzał na swoją żonę.
- Teraz gdy mam pewność, że się tu nie zagłodzą to nie mam żadnych sprzeciwów- powiedziała, a wszyscy się zaśmiali. Wieczór spędziliśmy w miłej atmosferze, a ciasto zrobiło chyba największą furorę. Nawet ciocia Molly, słynąca ze wspaniałych deserów powiedziała, że koniecznie muszę zdać jej przepis. Po trzech godzinach, wujek stwierdził, że będą już wracać. Reszta poszła razem z nimi i po 15 minutach wrócili z ubraniami na parę dni.

- No to co rozkręcamy imprezę?!- krzyknęli naraz bliźniacy, a my radośnie przytaknęliśmy.

Te parę dni będą bardzo ciekawe....

Wrzucać jeszcze jeden rozdział dzisiaj, albo dwa? Pisajcie💚

Siostra Harry'ego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz