Lily POV.
5 grudnia.. coś dzisiaj miało być. Eee.. kogoś urodziny? Nie..to nie to.. Siedziałam na łóżku i zastanawiałam się o czym ważnym zapomniałam. Podrapałam się po głowie, nic nie mogłam wymyśleć. Zobaczyłam, że Hermiona śpi.. Była sobota, ale nigdy nie śpi do tak późna.. Co oznacza, że chce wkurzyć Rona.. Co znaczy, że dzieje się coś co Ron lubi... Ginny nie ma w łóżku.
-No tak!- krzyknęłam i zrobiłam facepalma. Hermiona tylko coś tam mruknęła- mecz Gryfonów że Ślizgonami! Jak mogłam zapomnieć!
Wstałam z łóżka i z dresów przebrałam się w czarne jeansy, założyłam czerwoną koszulkę z żółtym napisem ,,POTTER" z tyłu i ,,WEASLEY" z przodu. Najdziwniejsze jest to, że pół Hogwartu będzie dzisiaj mieć nasze nazwisko na plecach.. To zawsze jest dla mnie dziwne, sama nie wiem czemu.
-Herm- powiedziałam i szturchnęłam ją, ale tylko coś mruknęła i nie wstała. Wpadłam na lepszy i z pewnością skuteczniejszy sposób.
-Hermiona! Spóźniłaś się na SUM-y z Numerologii!- krzyknęłam jej do ucha, a ta wrzasnęła i zerwała się na równe nogi.
-No- powiedziałam zadowolona z siebie.- Zbieraj się zaraz mecz.
Hermiona spojrzała na mnie jakby chciała mnie udusić gołymi rękami.
-Herm.. to bardzo ważne dla Rona żebyś tam była.. Strasznie nie stresuje- spróbowałam inaczej. Bez słowa wzięła ubrania i poszła do łazienki. Usiadłam na łóżku i zaczęłam bawić się ogniem. Mugole mówią, że jak się bawi ogniem to potem się sika w nocy.. Dlaczego ja tak nigdy nie mam? Merlinie.. O czym ja myślę..? Hermiona wyszła z łazienki. Miała na sobie taką samą koszulkę jak ja. No to dzisiaj kibicujemy czterem Weasleyom i Potterowi! Znaczy no drużynie Gryfonów, ale przecież nie będziemy mieć wszystkich nazwisk na koszulkach, no nie? Wzięłyśmy jeszcze szaliki do kibicowania z napisem ,,GRYFFINDOR"
- Ej Mionka?
-Hmm?- zapytała.
- Gdzie są te nasze flagi na patyku?- zapytałam.
-Lily.. Widziałam je ostatnio.. na pierwszym roku- zaśmiała się, a ja razem z nią.
-Chodźmy, już na pewno są w szatniach. Wiesz.. Harremu mogę przekazać powodzenia inaczej, ale chciałabym jeszcze pójść do Ginny, Rona i bliźniaków.
- Tak.. Chodźmy.- odpowiedziała i szybko wyszłyśmy z dormitorium. W PW nie było praktycznie nikogo. Z dwa kujony, które mają wszystko j wszystkich gdzieś i ciągle się uczą. Szybko wyszłyśmy na korytarz. Tutaj były tylko niewielkie grupki wychodzące już na zewnątrz. Nie było czasu iść na śniadanie więc odrazu skierowałyśmy się na zewnątrz.
Naszą drużyna właśnie miała wchodzić do szatni.
-Harry!- krzyknęłam, a on się odwrócił. Przytuliłam go lekko- Powodzenia!
-Dzięki Lils- powiedział i potargał mi włosy.-.Hej! Przestań! Dopiero rozczesałam tą szopę!- krzyknęłam, a większość drużyny się zaśmiała.
- Nie martw się Ron- powiedziałam i Go przytuliłam.- Dasz radę- poklepałam go po plecach, ale nie byłam pewna czy rejestruje co się z nim dzieje. Przed oczami minął mi jakiś Ślizgon z broszką przypiętą do szaty.. Już się boję co będzie tam napisane..
-Powodzenia chłopcy!- powiedziałam i rzuciłam się naraz na szyję bliźniaków. Byli wysocy i to bardzo, więc musiałam stanąć na palcach.
-Dzięki Lily!- powiedzieli w tym samym czasie, a ja się zaśmiałam.
- No i nasza kochana ścigająca!- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam przyjaciółkę. To jej pierwszy mecz w taki sposób. Jest ona zwykle rezerwową, ale Alicja Spinnet się przeziębiła i ją zastępuje.
-Dzięki- odpowiedziała ze śmiechem. Była sto razy bardziej opanowana niż Ron. Przybiłam żółwika z resztą drużyny i pomachałam im na pożegnanie. Spojrzałam na Hermione, była całą czerwona na twarzy.
-Emm.. wiem, że kibicujemy gryfonom, ale nie musisz mieć czerwonej twarzy.. koszulki wystarczą- zaśmiałam się, a ona się otrząsnęła.
- Tak.. tylko Ron.. ja..- zaczerwieniła się jeszcze bardziej, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie widziałam jak mu życzyłaś powodzenia- powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Eee...nie ważne- powiedziała i szybko odeszła w stronę boiska. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam za nią. Minęłyśmy kolejnych Ślizgonów i zobaczyłam, że na plakietkach mają napis ,,WEASLEY JEST NASZYM KRÓLEM"
- Co za.. kretyni- warknęłam.
- Co jest?- zapytała Hermiona i rozjerzała się w okół. W końcu też je zauważyła i zrobiła wściekłą mine tak jak wtedy gdy przywaliła Malfoyowi na trzecim roku. Hmmm.. czyżby powtórka z rozrywki.
-Myślisz, że zauważą Confundus i szybką transmutacje?- zapytałam mściwie.
-Myślę, że nie- odpowiedziała, równie zła jak ja.- Jak ich skompromitujemy?- zapytała.
-Ślizgoni to kretyni?- zapytałam i wycelowałam różdżką w broszkę Goyle'a. Nawet się nie zczaił, że coś się zmieniło. Po drodze, zmieniałyśmy każdą broszkę na jaką wpadłyśmy. W końcu usiadłyśmy na trybunach i czekałyśmy aż zacznie się mecz. Wyszli na boisko, a kapitanowie uścisnęli sobie głowie. Mogłabym przysiąc, że Montague starał się zmiażdżyć Angelinie palce, ale ta wcale nie pozostała mu dłużna.
- Na miotły!- krzyknęłam Pani Hooch, a atmosfera w okół zagęstniała
- To ma być czysta gra- krzyknęła, ale sama nie wiem po co. Czy kiedykolwiek, któraś gra Gryfoni׌lizgoni była czysta? No raczej nie.
Pani Hooch zagwizdała i uwolniła piłki.
-I ruszyli!- krzyknął Lee Jordan, który obejmował rolę komentatora.- Teraz kafla ma Johnson, tak, Johnson, cóż za gracz z tej dziewczyny, powtarzam to od lat, ale ona wciąż nie chce ze mną chodzić...
-JORDAN!- wrzasnęła profesor McGonagall.
-I nie będzie!!!- krzyknął George do Jordana, a ja mogłabym przyciąć, że na twarzy lecącej niedaleko Angeliny, zawidniał uśmiech na słowa Weasleya. Hmmm... czyżby coś?
-Ginny Weasley przecina powietrze swoją miotłą. Jak ta dziewczyna lata!! Z pewnością to rodzinne zdolności odziedziczone po starszych braciach! No.. może poza pewnym garniturkiem- mówił Jordan, a ja wybuchnęłam śmiechem na to jak nazwał Percy'ego.
-Jordan ostrzegam Cię- warknęła wice dyrektorka.
-Oh.. Tak.. Ginny Weasley podaje do Katie Bell, ona podaje do Angeliny Johnson, która wymija tłuczek. Johnson do Weasley, Weasley leci w stronę pętli i.... Weasley trafia!! Gryfoni zaczęli szaleć, ze mną i Hermioną na czele. Za to Fred i George wręcz kipieli dumą patrząc na młodszą siostrę. Jakby chcieli powiedzieć ,,O tak! To jest nasza siostra!!", no pomińmy fakt, że wcześniej się raczej do niej nie przyznawali za bardzo.. Ale to taki tam szczegół..
-Pucey przejmuje kafla i podaje do kapitana Ślizgonów.. - mówił dalej Lee.- Montague do Warringtona! Warrington leci w stronę pętli, podaje do swojego kapitana i.. ugh... gol dla Ślizgonów. Nie miałeś szczęścia Ron - westchnął Jordan, a McGonagall nawet zapomniała upomnieć go o to, że ma być obustronny. I wtedy z sektora zajętego przez Ślizgonów wzbiła się jakaś pieśń, jakoś nie miałam dobrych przeczuć. Jordan na chwilę zamilkł by wsłuchać się w słowa.
CZYTASZ
Siostra Harry'ego Pottera
FanfictionA co jeśli Harry miałby siostre bliźniaczke? Harry od zawsze był dla Lily troskliwym starszym bratem. Tak, starszym bratem. Lily była przekonana, że jej ,,starszy brat" będzie jej do końca życia wypomniał to pełne 57 sekund. Harry i Lily mają...