#101

4.7K 294 49
                                    

Draco POV

Gdy zobaczyłem wspomnienia Lily zamarłem. I to dosłownie. Dotarło do mnie, że ta dziewczyna, którą na codzień kocham wkurwiać jest naprawdę niesamowita. Tyle straciła.. I tyle jeszcze zapewne straci... A przecież ciągle widzę jak pociesza wystraszonych pierwszoroczniaków, którzy przerażeni dowiadują się o nowych wieściach z Proroka Codziennego. Skąd ta dziewczyna bierze na to wszystko siłę? Gdy zobaczyłem ją taką załamaną, zapłakaną, roztrzęsioną i bezsilną miałem ochotę ją przytulić i nigdy nie wypuścić. Teraz gdy to zobaczyłem jestem już na 100% pewny, a nawet na 110%, że nie będę w stanie jej zabić. Za nic kurwa w świecie. Choćbym sam miał zginąć, nie zmienie zdania. Sam nie siem dlaczego. Sam nie wiem co się ze mną dzieję, ale wolę sam umrzeć niż widzieć jej bezwładne ciało. Wzdrygnąłem się na samą myśl i zamknąłem oczy. Leżałem na swoim łóżku w dormitorium i prawie zasnąłem, gdy ktoś zapukał do drzwi. Na początku to zignorowałem, ale gdy osoba ta zaczęła dobijać się jak powalona w końcu wstałem poirytowany i otworzyłem drzwi gotowy by tą osobę opieprzyć za przerwanie odpoczynku, jednak nie zrobiłem tego. Za drzwiami stała Lily w stanie co najmniej słabym. Miała potargane włosy podpuchnięte oczy, niebieskie tęczówki i minę jakby chciała skoczyć z Wieży astronomicznej. Podpierała się o ścianę jakby miała zaraz się przewrócić. 

-Co jest?- zapytałem i pomogłem jej wejść do środka. Wyglądała jakby ktoś ją tak podłamał, że straciła wszystkie siły. W rękach kurczowo trzymała małą czerwoną torebkę, a po policzkach zaczęły płynąć łzy. Kiedyś gdyby ktoś powiedział mi, że zobaczę ją w takim stanie wyśmiałbym Go. Zawsze, czy chciałem czy nie, uważałem ją za osobę bardzo silną psychicznie, nawet jeżeli sam przed sobą nie chciałem się do tego przyznać. Chciałem ją przytulić, ale się wyrwała i podeszła do okna. Wyciągnęła z torebki jakieś zdjęcie w ramce i usiadła na parapecie patrząc się w nie tępo. Po chwili odłożyła zdjęcie obok siebie na parapet i znowu zaczęła coś szukać w torebce, potraktowanej zaklęciem zwiększająco- zmniejszającym. Nie wiedziałem co robić, więc obserwowałem jej poczynania. W końcu wyjęła z niej jakiś album, a gdy zaczęła go przeglądać łzy leciały po jej policzkach ciurkiem. Są dwie rzeczy, których strasznie nienawidzę. Pierwsza- płaczące kobiety, a druga- osoby nie dające sobie pomóc. W tym przypadku rzeczy te się tu skumulowały. Podszedłem do niej powoli, jakby bojąc się, że magle zaatakuje i zrozumiałem, że ogląda swój album rodzinny. Album ze swoimi rodzicami, ale co najdziwniejsze najbardziej przypatrywała się aktualnemu zdjęciu w ramce. Zdjęciu, które przedstawiało ją i jej brata. Dziewczyna nie patrząc co robi zamachnęła się i cisnęła ramką nie widząc gdzie stoję. Traf chciał, że wcelowała idealnie w moje lewe oko kantem ramki. Syknąłem z bólu, który był naprawdę nieznośny, a ramka roztrzaskała się na podłodze z łoskotem.

-Merlinie! Przepraszam!- krzyknęła dziewczyna i chyba zeskoczyła z parapetu wnioskując po tym co dojrzałem kątem drugiego oka. 

-Mogłabyś patrzeć co robisz!- krzyknąłem wiedząc, że moje oko raczej nie wygląda najlepiej. Poczułem, że zabiera moją rękę z oka, a ja zacisnąłem powiekę jeszcze bardziej. Gorące łzy bólu, których w żaden sposób nikt nie byłby w stanie skontrolować, spływały po moim policzku. 

-Zaczekaj- powiedziała i gdzieś odeszła. Drugim okiem śledziłem jej ruchy i widziałem, że wygrzebała ze swojej torebki waciki i jakiś eliksir. 

-Nie trzeba- warknąłem i usiadłem na swoim łóżku. Próbowałem otworzyć oko, ale było jeszcze gorzej. 

-Nie otwieraj- syknęła i do mnie podeszła. Zamoczyła wacik w eliksirze i już miała przyłożyć mi go do oka, gdy zatrzymałem jej dłoń. 

-Co to jest?- zapytałem i nie musiałem nic widzieć by wiedzieć, że przewróciła oczami.

-Przeciwbólowy. Uleczającego się boje na oko- wyjaśniła, a ja niepewnie pozwoliłem jej mnie opatrzeć. Przyłożyła namoczony wacik do oka i choć bolało jak cholera to nie pozwoliłem sobie nawet na syk bólu.  Robiła to delikatnie i powoli jakby bała się, że w innym wypadku wydłubie mi oko. Suchą chusteczką otarła łzy, które niekontrolowanie spływały mi wcześniej po policzku i usunęła waciki poplamione krwią, zaklęciem. Otworzyłem oko i mimo, że jeszcze trochę bolało, było już lepiej. 

-Co Ci do łba wpadło żeby tym rzucać?!- krzyknąłem, ale widać było, że nie zrobiło to na niej większego wrażenia. 

-Przepraszam.. Możesz się już nie drzeć? Nie cofne czasu- powiedziała, a ja wypuściłem powietrze ustami z frustracji, ale się już nie odzywałem.-Lepiej?- zapytała, a ja kiwnąłem głową. 

-Możesz to z łaski swojej posprzątać?- zapytałem wskazując na ramkę i walające się po podłodze szkło. 

-Reparo- mruknęła i spojrzała na ramkę. Do jej oczu znowu napłynęły łzy, więc szybko się odwróciła bym ich nie widział. Westchnąłem i choć miałem ochotę ją teraz udusić za to co mi zrobiła, to chciałem ją jakoś pocieszyć. 

-Umiesz tańczyć?- zapytałem tak z dupy strony, brawo ja normalnie. Zaśmiała się przez łzy i odwróciła.

-A co chcesz mnie poprosić do tańca?- zapytała ewidentnie rozbawiona. Ja też byłem rozbawiony, ale dlatego, że myślała, że nie mówię poważnie, a ja mówiłam poważnie w 100% procentach. 

-Tak- wzruszyłem ramionami, a ta przestała się śmiać.- No wiesz jak tam chcesz. Pewny jestem, że lepiej ode mnie nie tańczysz..- zacząłem, a ona uznała to za wyzwanie. 

-Włączaj muzykę Malfoy- syknęła, a ja osiągnąłem dokładnie to czego chciałem. Chęć pokonania mnie w tym momencie ewidentnie zwyciężyła jej wszystkie problemy. Machnąłem różdżką na radio. Rozpoczęła się energiczna piosenka, a ja teatralnie się przed nią ukłoniłem, na co wybuchnęła śmiechem. Zaczęliśmy wariować do tej melodii, a ja sam rozluźniłem się po raz pierwszy od paru dni. Obróciłem ją pięć razy wokół jej własnej osi na sam koniec przez co musiałem ją trochę podtrzymać by nie straciła równowagi. Wybuchnęliśmy wspólnie śmiechem, a jej zdecydowanie do twarzy było w tych różowych policzkach..  

Siostra Harry'ego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz