Ginny POV
Wstałam dzisiaj wyjątkowo przed Lily i Hermioną. Ziewnęłam przeciągając się na łóżku. Z szuflady w szafce nocnej wyciągnęłam galeona. Nie był to jednak zwykły galeon, bo miał wyryte małe cyferki wyżłobione na tarczy. Była to data kolejnego spotkania naszej tajnej grupy. Gwardii Dumbledore'a. Cyferki wskazywały, że spotkanie jest dzisiaj. Uradowana wstałam i wzięłam pierwsze lepsze ubrania. Były to zwykłe legginsy i niebieska trochę przydługa bluza z nadrukiem smoka. Uśmiechnęłam się do siebie. Z pewnością jest po Charliem. Poszłam do łazienki. Miałam włosy jakby strzelił w nie piorun. Ogarnęłam je szybko mrucząc zaklęcie pod nosem. Po chwili były już całkowicie proste i gładkie. Zadowolona szybko się przebrałam. Gdy wyszłam dziewczyny dalej spały. Ruchem różdżki pościelałam łóżko i się na nim jeszcze położyłam. Była sobota, ale jakoś nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Wyjście z dorimitorium oznaczało spotkanie z Deanem, a ja czułam coraz mniejszą ochotę by się z nim widzieć. Był już koniec listopada, a za oknami robiło się coraz pochmurniej. Ja z utęsknieniem czekam na święta, oraz spotkanie się z całą rodziną. No.. prawie całą.. Myśl o Percym wcale mnie nie rozpogodziła. Wręcz przeciwnie, stałam się smutna i wściekła w tym samym momencie. Nagle Lily poruszyła się na łóżku tak gwałtownie, że prawie z niego spadła. Usiadłam na kołdrze przyglądając jej się ze zdziwieniem.
-NIE- wrzasnęła i usiadła. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju nieobecnym wzrokiem. Gdy zobaczyła, że jest w dormitorium odetchnęła z ulgą i znowu opadłam na poduszki.
-Okeeej?- pomyślałam, chciałam ją zapytać co się stało, ale znowu zasnęła. Hermionę odziwo nie obudził jej wrzask i dalej słodko spała. Najprawdopodobniej zarwała pół nocy przy podręczniku z Numerologii. W końcu postanowiłam wyjść z dormitorium. Oby nie było tam Deana.. Oby nie było tam Deana.. Naszczęście moje prośby do samego Merlina zostały wysłuchane i w PW nie było mojego chłopaka. Byli za to moi kochani i przemili (wyczujcie ten sarkazm) bracia. Fred i George znowu zabawiali grupkę pierwszaków swoimi wynalazkami.-Hej- mruknęłam do nich i usiadłam pomiędzy nimi na jednej z kanap w PW. Czemu to zrobiłam? Dean nie ośmieli się do mnie podejść przy moich braciach. W pewnym sensie są teraz moim ratunkiem.. przed własnym chłopakiem. Pomijając to jak bardzo absurdalnie to brzmi.
-Proszę proszę- powiedział George.
-Przyszła i nasza jedyna siostra- dokończył drugi.Spojrzałam na nich jak na kretynów. W sumie to nimi są, ale pomińmy ten drobny fakt.
-Owszem przyszłam- powiedziałam ziewając- Wysłaliście już wszystkie wyjce Percy'emu?- zapytałam. Od jakiegoś czasu uprzykrzamy naszemu bratu nimi życie. Skoro mógł nas zostawić dla tego pieprzonego Ministerstwa to jestem w stanie zrobić wszystko żeby cierpiał tak jak mama gdy odszedł. Chociaż nie jestem pewna czy można odtworzyć takie załamanie i smutek jakim zaniosła się ona po odejściu trzeciego syna. Została nas szóstka przy niej, ale jasne jest, że załamała się. W końcu Go urodziła i wychowała, zawsze wspierała i była bardzo dumna. Zresztą chyba była z niego najbardziej dumna z nas wszystkich. Był mądry, najpierw Prefekt, potem Prefekt Naczelny, ambicje.. Jednak te ambicje wyrosły ponad nas, czego żadne z jego rodzeństwa, w tym mnie, nigdy mu nie wybaczy.
-Wysłaliśmy- powiedział mściwie Fred
-Całe trzydzieści- dodał George.- O! Patrz Fred! To ta bluza, o którą się zawsze kłóciliśmy!- krzyknął, pokazując na moją niebieską, trochę przydługą bluzę.
-Mama przypadkiem nie dokupiła, któremuś z was drugiej..?- zapytałam podejrzliwie. Było to trochę podejrzane, zawsze mieli identyczne ubrania, zawsze i wszędzie. Nie było wyjątków.-Taa- mruknął Fred- Może i dokupiła. Ale KTOŚ nam ją zabrał- powiedział oskarżycielskim tonem, a mi przypomniał się przebłysk tego jak uciekałam z dużym niebieskim kocykiem z dziwnymi rękawami.
Zamknęłam drzwi przed goniącymi mnie braćmi i schowałam się pod kołdrę w swoim i Rona pokoju. Wtedy mieliśmy jeszcze wspólny. Miałam wtedy pewnie z sześć lat, może nawet nie. Po chwili do pokoju wbiegli identyczni bracia.
-Oddawaj to maluchu!- krzyknął jeden i zaczął wyrywać mi bluzę.
-Nie!- krzyczałam- Nie mogę bez niej zasnąć!
-To jest MOJA bluza- krzyknął George- Patrz tu jest smok!- pokazał na nadruk- Co jeśli Cię zje??Spojrzałam z niedowierzaniem na trzy lata starszego brata.
-Jesteś głupi!- krzyknęłam piskliwym dziecięcym głosem. Po chwili do pokoju wszedł drugi syn Weasleyów- Charlie. Spojrzałam na niego jak na zbawienie i przytuliłam do siebie niebieską bluzę.
-Ginny nie mów tak do brata- powiedział pouczającym tonem i spojrzał na swoich dwóch młodszych braci- nawet jeżeli to prawda.- mruknął, a bliźniacy spojrzeli na niego z oburzeniem.
-Zabrała mi bluzę!- krzyknął George.
-Ja jej pozwalam- powiedział ktoś zza drzwi. Po chwili do pokoju wszedł mój najstarszy brat- Bill. Był on wtedy zaraz po siedemnastych urodzinach, czym się oczywiście szczycił.
-A kim Ty jesteś by pozwalać jej zabierać nam nasze części garderoby- oburzył się Fred.
-Co się dzieję?- zapytał wchodząc, siedmioletni Ron, patrząc na starszych braci i wtedy spojrzał na mnie.
-O rany! Zabrałaś im tą super bluzę? Jak?! Próbuję to zrobić już od roku!- krzyknął uradowany i wziął zabawkowy miecz.- Będę bronił naszego skarbu!- krzyknął i staną z nim przede mną. Po chwili roześmiani bracia dołączyli. Bill, Charlie, ja i Ron broniliśmy bluzę z nadrukiem smoka mieczami, a Fred i George próbowali nam ją bezskutecznie odebrać. Po chwili wszedł poważny jak zwykle Percy, choć miał tylko jedenaście lat był z pewnością najpoważniejszy i najodpowiedzialniejszy z naszej siódemki. Spojrzał krytycznie na dwóch starszych braci.
-Moglibyście przynajmniej wy dorosnąć- powiedział i obróciwszy się na pięcie wyszedł z pokoju z wysoko uniesioną głową. Wszyscy wywróciliśmy oczami i powróciliśmy do zabawy.-O tak.. pamiętam- powiedziałam ze śmiechem. Bliźniacy prawdopodobnie też przypomnieli sobie tą sytuację.
-Gdybym wtedy wiedział..- powiedział Fred.
-..że Percival Weasley stanie się jeszcze większym kretynem niż wtedy..- dodał George.
-..to zatłuklibyśmy go tymi mieczami na śmierć.- dokończył Fred.
-Jakbyście to zrobili to byłabym w stanie oddać wam nawet tą bluzę- zamyśliłam się.
-Jaką bluze?- zapytał Ron wchodząc do PW i usiadł obok nas. Wskazałam na niebieską bluzę, którą ubrałam. Ronowi opadła szczęka.
-O ja Cię Merlinie! Pamiętam ją!- krzyknął uradowany.Opowiadaliśmy sobie historię z dzieciństwa przez jeszcze długi dłuuugi czas To był jeden z najlepszych poranków w Hogwarcie. Brakowało mi tu tylko opowieści o smokach i wojnach goblinów. Tęskniłam za Billem i Charliem.. I choć sama nie chciałam tego przed sobą przyznać tęskniłam też za Percym.. Podczas tych opowiadań jednak jednoznacznie stwierdziliśmy, że trzydzieści wyjców to za mało więc dosłaliśmy jeszcze dwadzieścia. Muszę przyznać, że choć moi bracia są kretynami.. To życie bym za nich oddała..
Tak nietypowo z perspektywy Ginny. Wiem wiem... Chcecie Malfoyka tak tak.. rozumiem. Ale najpierw jeszcze z jeden lub dwa rozdziały z perspektywy Ginny😁.
CZYTASZ
Siostra Harry'ego Pottera
FanfictionA co jeśli Harry miałby siostre bliźniaczke? Harry od zawsze był dla Lily troskliwym starszym bratem. Tak, starszym bratem. Lily była przekonana, że jej ,,starszy brat" będzie jej do końca życia wypomniał to pełne 57 sekund. Harry i Lily mają...