#144

3.8K 223 209
                                    

Lily POV

Miałam mętlik w głowie, siedziałam operając się plecami o ścianę jeszcze długi czas. Kilka nieznajomych mi osób zapytało czy wszystko w porządku, ale zbyłam ich sztywnym kiwnięciem głowy. Serce mi biło jak szalone, a ręce niemilosierne mi się pociły. Przyznał się, że chciałby mnie pocałować, ale nie zrobi tego bo miałabym wyrzuty sumienia ze względu na Malfoya. Nikomu nie mówiłam o tym związku, ale rzeczywiście było to dosyć oczywiste. Problemem jest tylko Regina, gdyby Voldemort się o tym dowiedział byłoby nieciekawie delikatnie mówiąc. Dodatkowo na prawdę kompletnie nie wiedziałam, czy uczuciem którym darze Malfoya jest miłość. Nie chce go ranić, zależy mi na nim, ale nie wiem czy to ten jedyny, w zasadzie jest w tym związku więcej problemów, niż szczerości i uczuć, ale nie zamierzam tego przerywać. Może nie wykrzyczę wszem i wobec, że kocham Dracona Lucjusza Malfoya, ale podobno to uczucie rodzi się z czasem. Czemu więc nie spróbować? Moi rodzice też nie byłi w zgodzie od samego początku, a przecież stworzyli niesamowitą relacje. Starałam się wywalić Freda  i dziwne uczucie z własnych myśli. Coś mnie blokowało, czułam się jakby nieswojo. Może to dlatego,  że do tej pory traktowałam go jak starszego brata? Po kilku tygodniach w szpitalu i tylu czasu spędzonego razem, coś się ewidentnie zmieniło... Moje rozmyślania przerwało chrząknięcie i wyciągnięta dłoń. Uniosłam wzrok, to był Harry. Patrzył na mnie z troską wymalowaną na twarzy. Bez słowa przyjęłam dłoń i w ten sposób pomógł podnieść mi się z zimnego podłoża.

-Co jest?- zapytał przytulając mnie do siebie. Przymknęłam oczy i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To jest mój brat, mój kochany brat, bez którego moje życie byłoby kompletnie pozbawione jakiegokolwiek koloru... 

-Nic ważnego.-skłamałam. 

-A tak serio?- parsknął cicho. Usmiechnęłam się w jego ramię. Jego nie da się oszukać. Odsunęłam się lekko by spojrzeć mu w oczy.

-Masz wystarczająco dużo problemów, nie musisz zadręczać się jeszcze moimi miłosnymi fanaberiami.- uśmiechnęłam się lekko i potargałam mu włosy. 

-Ależ chce!- oburzył się, a ja parsknęłam śmiechem.  

-Nie Harry,  twoja główka tego nie pojmie, moja też tego nie pojmuje.- pokręciłam głową chcąc wyrzucić z niej niepotrzebnie zgromadzone myśli. 

-W tym jest twój problem, za często używasz główki, za rzadko serca.- na chwilę uśmiech zniknął z mojej twarzy. Harry chyba też zorientował się co powiedział. 

-Syriusz tak zawsze mówił.- powiedziałam cicho. Skinął głową. Nie rozmawialiśmy o Syriuszu, to za bardzo bolało. Co noc płakałam za ukochanym przyjacielem,  wujkiem, bratem i ojcem. On był po prostu naszym małym światełkiem w tunelu. To z nim wywijałam żarty, chodziłam na spacery, mu się zwierzałam, mu płakałam w ramię, czy to ze smutku, szczęscia czy ze śmiechu. Tak po prostu było i miało być. Tamtego dnia w Departamencie Tajemnic duża część mojego serca pokruszyła się na drobne kawałki  raniąc moją duszę doszczętnie, w tamtym momencie resztki nadziei prsyły niczym bańka mydlana. Gdyby nie Remus, kompletnie bym się wtedy załamała. On jako jedyny nie klepał mnie po ramieniu i nie mówił ,,wszystko będzie dobrze", umiał rozmawiać i jako jedyny nie mydlił mi oczu. Było beznadziejnie i nie zaprzeczał, po prostu był i byłam mu za to cholernie wdzięczna. Otarłam łzy z policzków i podałam hasło Grubej Damie. Ta nas wpuściła, usiedliśmy na jednej z kanap w Pokoju Wspólnym, gdzie zostawiłam swoje rozłożone podręczniki i pergaminy. Łzy dalej płynęły po moich policzkach, ale zignorowałam to i zaczęłam udawać, że czytam tekst podręcznika do transmutacji, choć przez rozmazany obraz i tak nie widziałam co tam piszę. Czułam wzrok Harry'ego na sobie, ale jego też zgnorowałam. 

Siostra Harry'ego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz