Miał być w tamtym tygodniu, ale stwierdziłam, że dostaniecie go dzisiaj, czyli w poniedziałek, jako takie pocieszenie przed rozpoczynającym się tygodniem.
Miłej lektury!
(rozdział nie sprawdzony)Złapałam za kolejną szklankę, która była ostatnią do wypolerowania przed zamknięciem klubu. W czasie tego rozmawiałam z Nikki i Tobym, który przyszedł do nas, gdy zamknął drzwi. Gdy tylko to skończyłam, podeszli do nas pozostali. W tym również Jurgen, który dzisiaj nam dawał wypłatę za ostatni miesiąc, choć w sumie za nadgodziny, których w ostatnim czasie było całkiem sporo.
- Podekscytowana przed ślubem? Został tydzień. - Odezwała się podekscytowana Nikki, która prawie podskakiwała, czym rozśmieszyła wszystkich.
- Szczerze? - Zapytałam, na co kiwnęła głową, a wszyscy powtórzyli jej gest. - Jak myślę o tym ślubie, to mam ochotę zwymiotować ze stresu. - Przyznałam, na co się zaśmiali.
- Stres jest raczej normalny, choć w sumie nie jestem pewna, bo ja za mąż jeszcze nie wyszłam. - Wtrąciła Anita.
- Tak, tak. - Wzięłam swój telefon, gdzie zobaczyłam, że wiadomość od Gavina, że już czeka. - Gavin na mnie czeka i w sumie jeszcze trochę pracy. - Skrzywiłam się na samą myśl o tym, że mamy jeszcze do rozpakowania moje rzeczy ze starego mieszkania, które udało mi się odzyskać.
Z tamtego lokum wymówiłam umowę najmu. Wszystkie rzeczy Rochelle znalazły miejsce albo w przytułku dla bezdomnych, albo wylądowały w jakimś wymiarze mojej matki, gdzie trzymała wszystkie swoje magiczne przedmioty.
- Bella, nie żeby coś, ale jest wpół do trzeciej. Co ty masz o tej porze do roboty, poza pójściem spać? - Zapytał Nick, który sprawdził godzinę na swoim telefonie.
- Jakąś dobrą połowę salonu w kartonach, które trzeba rozpakować... - Wytłumaczyłam, jednak kompletnie nie zrozumieli. - Ja i Gavin po ślubie nie będziemy mieszkać w jednym mieszkaniu z chłopakami, bo by dostali szału. Przeprowadzamy się. - Dodałam, a oni szerzej otworzyli oczy.
- Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? Przypominam ci, że w sobotę masz wieczór panieński i cię wyciągamy. - Zauważyła Carla, która założyła ręce na piersi.
- Za dużo rzeczy na głowie i wypadło mi to z głowy. Przymiarki sukni, szukanie domu, szukanie właściciela tego domu, kupno samochodu, łażenie po wszystkich urzędach w Bostonie, wymawianie umowy starego mieszkania, pakowanie wszystkich rzeczy, przewożenie ich na drugi koniec miasta, wypakowywanie ich, układanie ich... - Złapałam się za głowę. - Jak teraz mam taki natłok wszystkiego, to po tym ślubie nie będę wiedziała co ze sobą zrobić, bo nie będę miała nic do roboty. - Powiedziałam, co wszystkich rozśmieszyło. - Jeszcze dzisiaj pierwsza noc w nowym domu... - Opadłam głową na swoje dłonie.
- Mamy do ciebie wpaść, żeby nieco pomóc poukładać rzeczy? - Zaproponował Toby, dlatego spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nie będę się wami wysługiwać... - Powiedziałam, poprawiając swoją torebkę.
- Bella, przyjaciele sobie pomagają. Dawaj swój nowy adres. - Wyciągnęła rękę Nikki, na co się zaśmiałam.
Wyjęłam z torebki długopis i mój notes, który zaczęłam ostatnimi czasy ze sobą nosić, po czym zapisałam na nim swój nowy adres. Wyrwałam kartkę, by w kolejnej chwili podać ją Nikki.
- Jak jedzie się od miasta, to jest zakręt po prawej stronie. Zaraz przy nim jest przystanek autobusowy. - Podałam im dodatkowe instrukcje, kiedy to wszyscy zrobili sobie po zdjęciu.
- Spodziewaj się nas jutro koło jedenastej. - Odezwał się Jurgen, na co kiwnęłam głową, wychodząc zza lady.
- Zbieram się, bo Gavin po mnie... - Zacięłam się, kiedy ktoś za mną odchrząknął. - Stoi za mną, prawda? - Zapytałam, krzywiąc się lekko, na co reszta kiwnęła głowami i się zaśmiała.
![](https://img.wattpad.com/cover/273120063-288-k784017.jpg)
CZYTASZ
The Most Powerful Magic
FantasyCzęść II Nastał spokój. Wszyscy są w komplecie. Każdy jest w końcu szczęśliwy. Jest kolorowo jak w bajce. Wspaniale, prawda? Nie do końca, ponieważ jest to jedno wielkie kłamstwo. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju Belli, jednak coś gorszego się szy...