Rozdział 18 - "Oczy"

43 5 14
                                    

Miłej lektury! ❤❤

Naciągnęłam na siebie luźną bluzkę Gavina, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jutro rano musieliśmy oddawać domek, a tymczasem panował tu niemały chaos. Na łóżku tym bardziej, kiedy wzięłoby się na uwagę, co robiliśmy przed godziną.

Uśmiechnęłam się lekko. Podeszłam do posłania. Poprawiłam prześcieradło, a potem ułożyłam na nim cztery poduszki i kołdrę. Po chwili związałam włosy w niechlujnego koka i przeszłam na taras, gdzie zastałam Gavina leżącego na siatce zawieszonej nad wodą. Zbliżyłam się, klęknęłam za nim, pochyliłam się i dałam całusa w czoło.

Spojrzał na mnie i odłożył telefon na klatce piersiowej. Szeroko się uśmiechnął, po czym pociągnął mnie, żebym zajęła miejsce obok niego. Już kilkanaście sekund później wtulałam się w jego lewy bok, a on delikatnie jeździł palcami po moich plecach. Razem oglądaliśmy zachód słońca.

— Chciałabym, żebyśmy mogli żyć w takim spokoju jak teraz. — Odezwałam się, a przy tym uniosłam wzrok na chłopaka.

Złożył całusa na moim czole.

— Jeszcze niejednokrotnie będziemy mieli na to szansę, ale faktycznie. Tutaj prawie w ogóle nie musieliśmy się niczym przejmować. Można powiedzieć, że zrobiliśmy się nawet nieco zbyt leniwi, ale to zapewne zauważymy dopiero w domu. — Dodał, a swoimi ostatnimi słowami mnie nieco rozśmieszył.

— Można powiedzieć, że przez ostatni miesiąc żyliśmy w raju. — Zaśmiał się.

— Możemy tu jeszcze kiedyś przyjechać. — Wtuliłam się w jego pierś.

Jakiś czas spędziliśmy po prostu leżąc w swoich ramionach i rozmawiając ma najróżniejsze tematy. Niejednokrotnie się z czegoś śmialiśmy. W końcu stwierdziliśmy, że nie chce nam się przechodzić do łóżka i się przebierać w piżamy, dlatego przenieśliśmy poduszki i pościel, żeby pójść spać na siatce. Przez całą noc byliśmy kołysani do snu przez dźwięki fal i wiatru.

Nim się spostrzegliśmy, byliśmy zmuszeni do wstania i zaczęcia pakowania swoich rzeczy. Większość czasu oczywiście ze sobą przegadaliśmy, żartowaliśmy, droczyliśmy się ze sobą, aż w pewnym momencie zadzwonił telefon Gavina. To już kolejny raz – sama już nie wiedziałam który z rzędu – kiedy odchodzi, żeby odebrać. Jak mniemam, dzwonił jego ojciec. Dzwonił codziennie. Czasem kilkukrotnie w ciągu dnia.

Nie chciałam go podsłuchiwać, bo to raczej prywatna rozmowa, ale intuicja mi podpowiadała, że mogło to być coś związane z moją osobą.

Nim się zorientowałam, stałam już pod ścianą, o którą się opierałam.

— Ona chce nas sprowokować. Wie, że się nie poddamy, dopóki jej nie schwytamy, dlatego gra nam na nosie. Nie wiemy, co może mieć w głowie, poza chęcią zemsty na Belli. Nie wiem, może jest jakimś cholernym geniuszem i myśli do przodu... — Złapał się za głowę. — Tato, Bella znała ją może najlepiej, ale nie będę jej robił odnośnie Rochelle przesłuchania. Nie chcę jej martwić i denerwować, że tej cholery nie możemy nigdzie znaleźć, a każda informacja o możliwym zobaczeniu jej, kończy się znalezieniem pustego mieszkania, gdzie na ścianie jest napisane krwią imię Belli i do tego jakieś zapytanie na kartce. — Usiadł przy blacie kuchennym i przeczesał swoje włosy.

Szerzej uchyliłam powieki, kiedy dowiedziałam się czegoś takiego. Coś się działo, a ja kompletnie nie zostałam wtajemniczona w tę sprawę w najmniejszym procencie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gavin coś przede mną ukrywał i prawdopodobnie nie on jedyny. Jego ojciec, moi rodzice, kilka wiedźm, Ryan i Bryce, możliwe nawet, że Gray i Gwen mogli wiedzieć więcej niż ja, ale nadal nie miałam stuprocentowej pewności co do tego. Nie udało mi się zebrać zbyt wiele informacji. Ojciec Gavina zazwyczaj miał wyczucie, żeby dzwonić do niego akurat, jak znajdowałam się w łazience bądź spałam – ewentualnie, kiedy się opalałam. Z ich rozmów usłyszałam maksymalnie cztery i to jedynie tyle, ile mówił Gavin.

The Most Powerful MagicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz