Małe opóźnienie, takie dwie minuty, ale jest!
Miłej lektury!
Grayson
Siedziałem na krześle, obracając się na nim dookoła, kiedy to mama coś sprawdzała w księgach. Zaraz po tym, co się wydarzyło, Gwen zaciągnęła mnie do domu, żebym powiedział wszystko rodzicom. Kobieta się do mnie odwróciła, by w kolejnej chwili dokładnie mi się przyjrzeć. Podniosła mi podbródek, aby następnie poświecić mi w oczy latarką.
Odsunęła się, zakładając przy tym palec na swoją brodę w zastanowieniu. Zaczęła chodzić w kółko. Ja, Gwen i tata podążaliśmy za nią wzrokiem, aż w pewnym momencie ponownie stanęła przy księgach. Po chwili przetarła swój kark i odwróciła się w naszym kierunku.
— Czyli się pomyliłam poprzednim razem. — Zaczęła, na co lekko zmarszczyłem brwi.
— Mamo, powiesz w końcu za co mnie uważałaś? — Poprosiłem, na co pokiwała głową.
— To były tylko przypuszczenia. W notatkach mojej starej znajomej znalazłam informację o kimś, kogo nazywano „Misericors". — Opuściłem wzrok.
— „Współczujący"? — Dopytałem, na co mama kiwnęła głową dla potwierdzenia.
— Po jakiemu to? — Spytała szeptem Gwen.
— Po łacinie. — Odpowiedziałem krótko. — Bella też ją zna. Mama nas nauczyła, gdy byliśmy mali. — Wytłumaczyłem, a Gwen zrobiła większe oczy.
— Dla osób żyjących przez większość swojego życia w świecie magii, ten język był podstawą. Wszyscy go tam znali, bo tutaj nie jest on popularny. Wiedźmy się go uczyły głównie ze względu na niektóre rzadziej używane zaklęcia lub do rozszyfrowywania ksiąg, które zostały znalezione w starych cywilizacjach. Jak się okazywało, zanim się urodziłam, magia już istniała. Jakoś powstały Dwie Boginie, a to by znaczyło, że coś miało miejsce przed moimi narodzinami, że wszystkie magiczne istoty zniknęły, a potem sporadycznie ponownie zaczęły się pojawiać. — Dodała mama, na co tym razem Gwen kiwnęła głową. — No dobra, ale wracając. Początkowo się to zgadzało z twoimi umiejętnościami odczuwania emocji innych. Wiedziałeś co czują, jakby powiedzieli o tym wprost, ale tamci nie są w stanie używać magii. W ogóle mężczyźni nie są w stanie jej używać. — Zaczęła chodzić po pomieszczeniu, łapiąc się przy okazji za głowę.
— Czy to by nie znaczyło, że Gray jest jedyny w swoim rodzaju? — Zapytała moja przyjaciółka, a mama na nią spojrzała.
— Znałam już kiedyś mężczyznę używającego magii, ale zginął, kiedy zrobił to pierwszy raz. Gray użył magii i nic mu się nie stało, dlatego potrzebuję więcej czasu, żeby sprawdzić jaki czynnik jest za to odpowiedzialny. Od zawsze wśród wiedźm było uważane, że płeć przeciwna nie posiadała źródła energii, ale teraz to zostało postawione pod znakiem zapytania. Gray jest w stanie używać magii, więc jest odstępstwem od normy, która jest uważana za pewnik. Muszę wszystko zbadać. Jeśli udałoby mi się to odkryć i mężczyźni przez jakiś czynnik mogliby jednak posiadać magię, to przyszłościowo mogłaby lub mógłby się narodzić niemowlak posiadający tylko i wyłącznie magiczne DNA. — Podekscytowała się, dlatego spojrzałem na tatę, który złapał się za głowę, po czym do niej podszedł.
— Już, uspokój się. — Przytrzymał ją w jednym miejscu. — Gray, muszę porozmawiać z twoją matką w cztery oczy. — Kiwnąłem głową.
Podniosłem się z krzesła, po czym złapałem Gwen za rękę i pociągnąłem za sobą. Spojrzałem na nią, ale opuściła nieco głowę. Wydawała się być mocno zamyślona.
CZYTASZ
The Most Powerful Magic
FantasíaCzęść II Nastał spokój. Wszyscy są w komplecie. Każdy jest w końcu szczęśliwy. Jest kolorowo jak w bajce. Wspaniale, prawda? Nie do końca, ponieważ jest to jedno wielkie kłamstwo. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju Belli, jednak coś gorszego się szy...