Miłej lektury!
Przyglądałam się dziewczynie z przerażeniem. Nie wiedziałam, co powinnam w tej sytuacji zrobić. Jej wygląd nie zmienił się od ostatniego razu. Uśmiechnęła się mocniej, a z jej twarzy posypało się nieco suchej skóry, odpadającej małymi płatami.
— Nie przywitasz się nawet? — Zaczęła się nieco bujać na boki, a już w kolejnej sekundzie zaczęła chodzić dookoła mnie.
Podążałam za nią wzrokiem, a przy tym niemal zastygłam w jednym miejscu. Przełknęłam ślinę.
— Co ty tu robisz? — Zapytałam, starając się utrzymać spokojny ton.
— Wpadłam w odwiedziny. Macie z Gavinem ładny dom. Przytulny, czuć rodzinną atmosferę... — Przerwałam jej.
— Czego tu chcesz? — Warknęłam, a ona westchnęła i nagle się zatrzymała, gdy obeszła mnie już czterokrotnie.
— Sprawdzam, jak się sprawy mają. Jak Gavinowi idzie zapładnianie twoich jajeczek i za ile będę mogła zacząć wdrążać mój plan zemsty. Zaczynam się nudzić, temu chciałabym się rozeznać w waszej sytuacji. Z tego co przewija mi się w pamięci, to z Gavinem nie oszczędzaliście tygodnia bez chociażby jednego razu. Nie rozumiałam tego, ale dobra. Jeśli się to nie zmieniło, to zapewne w czasie miesiąca miodowego tych waszych igraszek cielesnych nie zabrakło, a było ich pewnie nawet więcej, dlatego mam pytanie. Plus czy minus? — Spytała w końcu i spojrzała na mnie ze złośliwością wymalowaną na twarzy.
Powinnam się domyślić po co tu przyszła – to raczej oczywiste, że nie na herbatę, ciastko i ploteczki. To za jej sprawą Gray wyszedł z domu? Chciała mnie wywabić, żeby porozmawiać ze mną sam na sam. Żebym była tylko ja i ona. Wzięłam głębszy wdech, kiedy oparła się brodą o moje prawe ramię, a przy tym objęła od tyłu i położyła dłoń na moim brzuchu, jakby sprawdzała, czy nic się tam aby nie poruszało. Uśmiech zszedł z jej twarzy, po czym ponownie zaczęła chodzić dookoła. Stanęła przede mną, robiąc przy tym smutną minę.
— A już myślałam, że zacznę się bawić wcześniej. — Wydęła dolną wargę. — Bell, zabaw się bardziej z Gavinem. Nudzę się. — Po swoich słowach parsknęła śmiechem. —Do zobaczenia, Bell. — Wyciągnęła rękę za siebie, by w kolejnej chwili otworzyć sobie portal.
Powoli się odwróciła i ruszyła w jego kierunku.
— Dlaczego chcesz się mścić na kimś, kto nie ma z naszą sprawą nic wspólnego? — Usłyszałam, że się zatrzymała. — Ono, to dziecko nie było i raczej nie powinno być powiązane z tym, co się wtedy wydarzyło. To sprawa między mną, a tobą, Ro... — Nie dokończyłam.
W tym samym momencie docisnęła mnie do drzewa stojącego zaraz obok. Złapałam jej nadgarstek, starając się zerwać jej dłoń z mojej szyi. Kaszlnęłam, kiedy poczułam zbierającą się w gardle ślinę, jednak nie byłam w stanie jej przełknąć przez zablokowany przełyk. Dusiłam się. Chciałam się wyrwać, ale mięśnie powoli odmawiały mi posłuszeństwa.
Już kilka sekund później z kącików moich ust spływała przezroczysta ciecz, której zebrało się w mojej buzi tyle, że się nie mieściła.
—Myślisz, że bym tego nie chciała?! — Krzyknęła, szeroko się przy tym szczerząc swoim szaleńczym uśmiechem. — Gdybym mogła, to najchętniej wyrwałabym ci serce, zmniejszyła do wielkości mrówki i zgniotła, zaczęłabym cię palić żywcem, okaleczyła w każdy możliwy sposób, ale wiesz co? Nie zrobię tego. Wolę popatrzeć na twoje cierpienie, kiedy będę się mściła na twoim dziecku... — Coś w nią uderzyło, a tym samym ode mnie odepchnęło i oddało możliwość oddychania.
CZYTASZ
The Most Powerful Magic
FantasyCzęść II Nastał spokój. Wszyscy są w komplecie. Każdy jest w końcu szczęśliwy. Jest kolorowo jak w bajce. Wspaniale, prawda? Nie do końca, ponieważ jest to jedno wielkie kłamstwo. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju Belli, jednak coś gorszego się szy...