Nieco spóźniony, ale się nie wyrobiłam. Nieco się rozleniwiłam przez ostatni tydzień, kiedy nie pisałam nic.
Miłej lektury, bo dzisiaj jest ciekawie!
Wszyscy przyglądaliśmy się dziewczynie z szeroko otwartymi oczami. Żaden z obecnych tu dzisiaj nie miał przy sobie broni, więc nawet gdyby chciał cokolwiek zrobić, nie mógłby. Przełknęłam ślinę, by zerknąć na Gavina, który nie miał nawet opcji, aby się ruszyć. W tym momencie zaszczekała Lapis, której zamknęłam pyszczek.
— Łatwo ci przyszło zapomnienie o Enigmie. — Rzuciła, na co się lekko skrzywiłam. — Oj, chyba jednak się nie pogodziłaś. Mój błąd. — Wzruszyła ramionami, odsuwając się od ściany.
Czułam na sobie uważny wzrok wszystkich.
Ponownie przełknęłam ślinę, gdy znalazła się bardziej w salonie. Miała na sobie mnóstwo krwi. Rozróżniałam zarówno ludzką, jak i magiczną. Nie wiedziałam, co powinnam myśleć. Mimo wszystko, ona nigdy nie wspominała o fakcie, że zamierzała ranić inne osoby, poza mną i Gavinem.
— Czego chcesz? Nikt cię tu nie zapraszał. — Odezwała się mama, która prawdopodobnie najchętniej naskoczyłaby na dziewczynę, ale wiedziała, że nie mogła.
Znajdowała się zbyt blisko mnie.
— Sprawdzam, jak się sprawy z robieniem dzieci mają. — Przeszła obok mnie i Niny, spoglądając na nią z czystą wrogością.
Parsknęła.
— Nie wierzę, że wpuściłaś do domu pijawkę, Bella. — Mówiła do mnie, jednak przy tym cały czas obserwowała dziewczynę stojącą obok mnie.
Oczy Niny niemal od razu stały się czerwone. Skóra poszarzała, a na niej pokazały się granatowe żyły. Przy tym także ukazała swoje długie kły. Odebrałam od niej zwierze, gdy zauważyłam jej paznokcie przybierające postać metalowych szpiców.
Tylko raz widziałam, jak znajdowała się a tej postaci morderczego krwiożercy. Odmawiała ludzkiej krwi, jednak biorąc w tej chwili na główny aspekt emocje, stanowiła niemałe zagrożenie, właśnie przez to, że Rochelle ją zdenerwowała. Byłoby naprawdę źle, gdyby nie potrafiła nad sobą zapanować.
W tej jednak chwili nie to się najbardziej liczyło. Musiałam uspokoić resztę i jakoś pozbyć się Rochelle. Ruszyłam kilkukrotnie palcem wskazującym, a tym samym wybiłam alfabetem Morse'a zdanie „Mam plan". Zauważył to tylko Gavin, co i tak było plusem, bo miałabym problem, gdyby nikt tego nie widział. Oczywiście się zaniepokoił. Pokręcił głową, starając się mnie odwieść od mojej inicjatywy, która mogła się skończyć na dwa sposoby. Jak łatwo się domyślić, tylko jedna kończyła się w dobry sposób.
Mimo wszystko, szanse, że uda mi się dobiec do gabinetu Gavina po broń miałam dość małe, zważając na fakt, że Rochelle stała zaraz obok mnie. Z drugiej strony pozostawała mi jeszcze nadzieja, że pistolet, który niegdyś zostawiłam na kanapie nadal się znajdował pod poduszką.
— Oho, pijawka się obudziła. — Zażartowała, a Nina na nią syknęła i zakryła mnie własnym ciałem.
— Nikt cię tu nie zapraszał, Rochelle. — Powtórzył słowa mojej mamy Bryce.
— Ojej, jeszcze bardziej mi teraz smutno zrobiło. — Wydęła dolną wargę, ale już w kolejnej chwili ponownie parsknęła śmiechem. — Żartowałam. Oczywiście, po pierwsze, przyszłam sprawdzić, jak się sprawy z dzieckiem mają, a po drugie, chciałam się pośmiać z nieudanej próby schwytania mnie. Myślicie, że uda wam się mnie tak łatwo złapać? Jestem Wdową, mnie się nie da tak łatwo złapać, idioci. — Rzuciła.
CZYTASZ
The Most Powerful Magic
FantasyCzęść II Nastał spokój. Wszyscy są w komplecie. Każdy jest w końcu szczęśliwy. Jest kolorowo jak w bajce. Wspaniale, prawda? Nie do końca, ponieważ jest to jedno wielkie kłamstwo. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju Belli, jednak coś gorszego się szy...